Jeszcze kilka lat temu my czuliśmy się jakby niepełnymi europejczykami; jeszcze tamta część Europy, funkcjonująca pod flagą ze złotymi gwiazdkami, patrzyła na nas trochę z góry. Ale to się skończyło. Mamy już swoją, europejską gwiazdkę. Możemy czuć się dumni.
Jednak są momenty, kiedy ta europejskość mi uwiera. Momenty, bo na szczęście czasami zapominam o naszych hiszpańskich braciach, którzy nie chcą się wyrzec radości, jaką dają im publiczne spektakle okrucieństwa w czystej formie. Wino, flamenco, pyszna kuchnia, wspaniała literatura, malarstwo, architektura - a na drugim biegunie korrida i gonitwy ulicami Pampeluny.
Bohaterami narodowymi, uwielbianymi przez tłumy, są mordercy, którzy wygrywają na arenie nierówny pojedynek z bykiem. Pięknie przystrojony kat z czerwoną muletą i szpadą staje naprzeciwko przerażonego zwierzęcia. Ma do pomocy kilku pomniejszych oprawców, którzy dręczą zwierzę, wbijając mu w kark ostre piki. Byk próbuje się bronić, ale nie ma szans. Po długo trwającej "walce" ginie. Tłuszcza na trybunach wyje z zachwytu, a kat w brokatowym wdzianku dumnie przemierza arenę. Znów udowodnił, że jest mężczyzną, prawdziwym macho. Nie mogę wyjść z podziwu, że przez tyle lat Unia Europejska toleruje to zjawisko. W wielu sprawach państwa wchodzące w skład UE musiały dostosować swoje prawo do norm obowiązujących wszystkich członków wspólnoty. Hiszpańska korrida - nie wiedzieć czemu - jest nie do ruszenia. Jak długo jeszcze ta wątpliwa rozrywka będzie przyprawiać nas, europejczyków, o rumieniec wstydu?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?