Hard Times to bez wątpienia jeden z najlepszych zespołów w lekko nieświeżym środowisku polskiego bluesa. Rewelacyjny harmonijkarz, obdarzony solidnym, męskim głosem, czyli Łukasz Wiśniewski z właściwym sobie humorem prowadzi trio od zwycięstwa do zwycięstwa. Bo oni nie odpuszczają sobie koncertów, dlatego chyba każdy okazuje się być zwycięstwem.
Tym razem z miejsca serca podbił grający techniką flamenco na gitarze akustycznej Marcin Hilarowicz. Ale nie dlatego, że pięknie grał na gitarze, bo tym wiedzą nawet w sławnym Teatrze STU, gdzie Hilarowicz wraz z Piotrem Grząślewiczem mieli okazje akompaniować w tryptyku sztuk Wyspiańskiego. Tym razem zaszalał, wygrywając niesamowite rytmy z oszałamiającą prędkością na cajunie.
Wspomniany Grząślewicz z kolei, oprócz gitary akustycznej, choć swego czasu grywał i funk na elektrycznej, z powodzeniem daje sobie radę na banjo czy mandolinie. O graniu lidera na ukulele wie już chyba każdy fan, zresztą któż oparłby się urokowi tak modnego i wdzięcznego instrumentu.
Razem trio prezentuje się jak niewzruszony monolit, a jednocześnie bawi się muzyką. Warto też przypomnieć, że drugi swój krążek realizowali pod uchem białostoczanina w studiu w Czeremsze. I jak ich nie kochać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?