MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przedwyborcze pojedynki

Agnieszka Kaszuba
Debata Kaczyński - Tusk? Może być ciekawsza, bo po obu stronach barykady staną przedstawiciele dwóch zwalczających się partii.
Debata Kaczyński - Tusk? Może być ciekawsza, bo po obu stronach barykady staną przedstawiciele dwóch zwalczających się partii.
Debata za debatą - tak będzie można podsumować ostatnie dni kampanii wyborczej. Niestety, dla wyborców nic z tych politycznych pojedynków nie wynika. Niektórzy się śmieją, inni zasypiają przed telewizorami.
Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Co więcej, żadnej z debatujących stron debata nie przysparza większej liczby zwolenników.

Debaty wyborcze prowadzone podczas kampanii weszły już na stałe w krajobraz polskiej walki politycznej. Polacy podpatrywali to, co dzieje się w studiach telewizyjnych na Zachodzie, a głównie w Stanach Zjednoczonych, i próbowali przenieść to na nadwiślański grunt. Ale nie było łatwo, bo grunt wprawdzie dobrze chłonął, ale poszczególne elementy nie bardzo do siebie pasowały, a polski charakter niejednokrotnie dawał znać o sobie. Chyba wszyscy pamiętają, jak w jednej z pierwszych telewizyjnych debat Lech Wałęsa potraktował swojego konkurenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Powiedział, że mu nie rękę, a "nogę może podać". W drugiej debacie padła natomiast jeszcze bardziej rozpoznawalna formuła.

- Pan rozpoczął niekulturalnie. Dobrze, że się pan zreflektował, przecież pan wszedł tak, jak do obory, ani be, ani me, ani kukuryku - usłyszał Aleksander Kwaśniewski, kiedy chciał się pożegnać z Lechem Wałęsą.

Usypiająca debata

W porównaniu do tych debat niedawny pojedynek Kaczyński kontra Kwaśniewski wypadł blado.

- Jeden gra w piłkę nożną, a drugi w hokeja i tak to też wyglądało - podsumował zaś debatę były prezydent Lech Wałęsa.

Debata Kaczyński - Kwaśniewski, oczekiwana, szumnie zapowiadana i promowana, zdaniem specjalistów od PR, okazała się totalną porażką. Z punktu widzenia marketingu politycznego była zła, miałka i nudna. Zwykli wyborcy, którzy zasiedli przed telewizorami, pewnie przedwcześnie zasnęli.

Debata nie była również zbyt inspirująca, bo widzowie nie potrafili wskazać zdecydowanego zwycięzcy. 53 procent widzów oceniło, że debatę wyborczą wygrał Aleksander Kwaśniewski, a 47 procent, że Jarosław Kaczyński (sondaż GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej").

Zdecydowanych zwycięzców wskazują jedynie komitety wyborcze. PiS twierdzi, że wygrał premier, lewica, że prezydent, a PO, że Tusk, bo w tak kiepskiej debacie nie uczestniczył. Politolodzy zaś mówią, że był remis, bo argumenty z obu stron padły mocne, ale już od dawna znane, i nie przekonały nieprzekonanych.

- Podczas tej debaty nie podjęto żadnych nowych tematów. Panowie cały czas kręcili się wokół III i IVRzeczpospolitej - podkreśla prof. Tadeusz Popławski, socjolog. - Debatę minimalnie wygrał Kaczyński, który pokazał, że nie jest smutny i ponury.

PiS kontra PO

Jak będzie z debatą Kaczyński - Tusk? Może być ciekawsza, bo po obu stronach barykady staną przedstawiciele dwóch zwalczających się partii. Już spoty reklamowe pokazały, że PiS i PO nie walczą w białych rękawiczkach, a wolą raczej obrzucanie się błotem.

Premier Jarosław Kaczyński strategicznie bardzo długo odmawiał spotkania z Tuskiem. Kiedy się zgodził, wyglądało to tak, jakby wykazał się niesamowitą łaską. Premier powiedział bowiem, że skoro Donald Tusk "koniecznie" chce debaty z nim, to on nie odmówi. Dodał, że Tusk bardzo chce, aby ta "wojna", którą w opinii szefa rządu prowadzi z nim lider Platformy, była "wojną bezpośrednią".

- Jak już tak koniecznie chce tego pojedynku i mi te dwa miecze wysyła, to ja pewnie nie odmówię. Na pewno nie odmówię. Bo jeżeli ktoś tak bardzo się domaga tego, to będzie to miał - żartobliwie mówił premier.

Zarówno komitet PO, jak i PiS, zapowiadają, że dyskusja pomiędzy dwoma liderami będzie merytoryczna i nie będzie obrzucania się inwektywami. Ale czy zdrowy rozsądek wygra z emocjami i chęcią zdobycia taniej popularności?

- Raczej nie. Debaty to walki i tylko dlatego ludzie chcą je oglądać. Gdyby stały się ugładzonymi dyskusjami, straciłby popularność - twierdzi prof. Popławski.

To już moda

Przedwyborcze pojedynki w tej kampanii stały się bardzo modne. W miniony wtorek kandydatka PO z Krakowa wezwała do publicznej debaty o sytuacji kobiet doradczynię prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kobiet, Nelly Rokitę.

- Chciałabym się dowiedzieć, co pani Rokita kryje pod kapeluszem. Zakładam, że to głowa pełna pomysłów dotyczących poprawy sytuacji kobiet w Polsce - zadziornie powiedziała dziennikarzom Katarzyna Matusik-Lipiec.

Ale na wyborczym ringu zmierzą się nie tylko panie. Debatować będą także Donald Tusk z Aleksandrem Kwaśniewskim oraz Roman Giertych z Leszkiem Millerem. Ma być ostro, zadziornie, ale i merytorycznie.

Na Podlasiu również debaty mają coraz więcej zwolenników. W Biznes Center Club zmierzyli się ostatnio trzej białostoccy "giganci": Krzysztof Putra z PiS, Jarosław Matwiejuk z LiD i Robert Tyszkiewicz z PO.

Poza tym, już kilkakrotnie Tyszkiewicz wzywał Putrę do pojedynku "jeden na jeden". Na razie bez odzewu, ale jeśli podlaski lider PiS weźmie przykład z Jarosława Kaczyńskiego, to już niedługo możemy spodziewać się pojedynku białostockiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny