Wbrew oczekiwaniom, proces doktora Wojciecha S. nie zakończył się w czwartek. Według prokuratury, jest on inicjatorem prowokacji łapówkarskiej wymierzonej przeciwko przełożonemu - Tomaszowi Hirnlemu. Oskarżony lekarz złożył kilkanaście nowych wniosków dowodowych. Sąd ma je rozpatrzeć pod koniec sierpnia.
W czwartek udało się jednak przesłuchać świadka powołanego przez obronę Wojciecha S.
- Władek opowiadał mi o jakiś ciemnych interesach z doktorem, którego nazywał Tomek, kierownikiem jakieś przychodni albo szpitala - zeznawała była żona Włodzimierza D., który odgrywał rolę pacjenta w prowokacji łapówkarskiej w białostockiej klinice kardiochirurgii.
Według kobiety, lekarz (w domyśle Tomasz Hirnle) miał pomóc jej byłemu mężowi zapewnić nietykalność w zamian, za zmianę obciążających kardiochirurga zeznań. - Władek chwalił się, że dzięki doktorowi Tomkowi ma założonych osiem bajpasów i w takim stanie sąd nie będzie mógł go skazać - mówiła Maryla D. - O taką nietykalność chyba chodziło.
Na ławie oskarżonych białostockiego sądu rejonowego zasiadają łącznie cztery osoby, w tym trzej białostoccy policjanci. Prokuratura zarzuciła im niezgodne z prawem wykorzystanie kontrolowanej łapówki.
Proces dotyczy wydarzeń z czerwca 2005 roku. Wojciech S. (podwładny Tomasza Hirnlego) miał wynająć dwie osoby z warszawskiego półświatka, które jako pacjent i jego córka wręczyli lekarzowi kopertę z 5 tys. zł. Zaraz po tym do gabinetu kardiochirurga wkroczyła policja i zatrzymała lekarza pod zarzutem korupcji. Docent Hirnle po kilku latach procesu został już ostatecznie uniewinniony.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?