Rodzinny Ogród Działkowy Jaroszówka wyjątkowo często gości na naszych łamach. W 2014 roku pisaliśmy, że niepełnosprawna kobieta musiała jeździć po polnych drogach, by dostać się do swojej działki. Bo zarząd ogrodu odmawiał wydania klucza od bramy z dogodnym dojazdem, od strony szosy.
Rok później działkowcy skarżyli się, że zarząd kazał zaspawać bramy wjazdowe od strony ul. Ceglanej w Nowodworcach (ogród leży na granicy gmin Białystok i Wasilków). A czasami trzeba dowieźć na działkę np. materiały budowlane.
Teraz problem bram znów wraca. Zaspawano kolejną - od strony pól. - Tylko proszę nie podawać mojego nazwiska, bo mi jeszcze domek spalą - prosi na wstępie Czytelnik, który do nas zadzwonił.
Zgadza się, że samochody nie powinny wjeżdżać na teren ogrodu. Bo rozumie, że powinno być to miejsce wolne od hałasu i spalin. - Ale niech u licha będzie uczciwie! Zgodnie z regulaminem, klucz do bram, które nie są zaspawane może być wydawany wyłącznie niepełnosprawnym. W praktyce wygląda to tak, że na teren ogrodu wjeżdżają również członkowie zarządu. Jak najbardziej pełnosprawni! W czym jestem od nich gorszy? Jestem tak samo działkowcem jak oni! - denerwuje się nasz Czytelnik.
Jedziemy na miejsce. O to czy faktycznie członkowie zarządu wjeżdżają na teren ogrodu samochodami pytamy przechodzącą tamtędy Halinę Krasucką.
- No pewnie! Jak to w Polsce, wszędzie wszystko swoim. Ludziom ze swego kręgu dają klucz, innym nie. Tak było, jest i będzie - jest przekonana.
Kiedy objeżdżaliśmy teren, zainteresowała nas też mniejsza brama, która - o dziwo - nie jest zaspawana.
- Nazywam ją „dziką bramą”. Mają do niej klucze działkowcy, który ponad 20 lat temu uzyskali zgodę od ówczesnego zarządu i do dziś wjeżdżają przez nią samochodami. To jeszcze raz pokazuje, że na tym ogrodzie są równi i równiejsi - mówi nasz Czytelnik.
Wacław Janewicz, wiceprezes ogrodu zaprzecza. - Przez niezaspawane bramy mogą wjechać wyłącznie niepełnosprawni. Nikt z zarządu z nich nie korzysta - zapewnia.
A „dzika brama”? - Nie widziałem, by ktoś z niej korzystał. Grupa działkowców faktycznie miała do tego prawo, ale to było kiedyś. Niemniej to sprawdzę - mówi Janewicz.
O rozsądzenie sprawy prosimy Andrzeja Bojko z okręgowego zarządu Polskiego Związku Działkowców.
- Pojadę tam i zobaczę. Zwrócę się też do zarządu o wyjaśnienia - obiecuje.
Sam był przed laty prezesem jednego z ogrodów. - I wiem jak to jest. Nieraz ktoś prosił, że chce wjechać tylko na chwilę, by zawieźć coś na działkę. A potem dowiadywałem się, że pojechał, by dorobić sobie klucze - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?