Nigdy nie miałem zamiaru przywłaszczać żadnych pieniędzy. Do ostatniego dnia próbowałem ratować tę firmę - przekonywał w poniedziałek sąd Mariusz B.
Twierdzi, że upadek agencji finansowej Grosik we wrześniu 2005 roku, której był prezesem, bardzo przeżył. Miał myśli samobójcze, wpadł w alkoholizm, stracił rodzinę. Ani on, ani jego zastępczyni Magdalena T. nie przyznali się wczoraj do winy. Zdaniem prokuratury, przywłaszczyli prawie dwa miliony złotych. To pieniądze m.in. ich klientów, którzy w agencji opłacali bieżące rachunki za energię, gaz, telefon.
Oskarżeni odmówili w poniedziałek składania wyjaśnień i odpowiadali tylko na pytania swoich obrońców, dlatego sąd odczytał to, co mówili w śledztwie. Prezes Grosika stwierdził m.in., że do problemów finansowych agencji przyczynili się jego byli wspólnicy, z którymi w przeszłości miał firmę. Bo po rozstaniu założyli konkurencyjną działalność. Mariusz B. sugerował też, że byli partnerzy nielegalnie wyprowadzali ze wspólnych kont pieniądze.
Sytuacja finansowa agencji Grosik załamała się po tym, jak sąd zablokował konto firmy do sprawy wytoczonej przez dawnych wspólników. Było na nim 850 tysięcy złotych. Wtedy, jak mówiła w śledztwie Magdalena T., w Grosiku zaczęły mnożyć się reklamacje, pieniądze nie docierały na konta odbiorców, a klienci masowo odchodzili.
Oskarżonym grozi dziesięć lat więzienia. Kolejna rozprawa w grudniu. Sąd zacznie przesłuchiwać świadków. W całym procesie będzie ich kilkudziesięciu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?