Konia z rzędem temu, kto znajdzie na Skorupach ulicę Rzeszowską. Tabliczki z taką nazwą na tej dzielnicy nie ma, a Rzeszowska to dróżka łącząca ul. Kujawską z Pomorską (w pobliżu, rozbieranej właśnie, niedoszłej szkoły koranicznej).
I właśnie przy tej ścieżce wybudowano niedawno – nieużytkowany jeszcze – biurowiec. A niedługo ma powstać też budynek mieszkalny. Cała kubatura ma mieć ponad 1,8 tys. mkw. Mieszkająca po sąsiedzku pani Elżbieta (nazwisko do wiadomości redakcji) twierdzi, że pozwolenie na budowę wydano z rażącym naruszeniem prawa.
– Ścieżka ma 2,5 metra szerokości, a w rozporządzeniu ministra infrastruktury z 12 kwietnia 2002 roku napisane jest, że droga dojazdowa do działki budowlanej musi mieć minimum 3 metry – podkreśla pani Elżbieta.
Czytaj też: Droga Białystok - Supraśl została otwarta w listopadzie. A drogowcy muszą już zrywać asfalt
– To pozwolenie na budowę nie powinno być wydane. Droga dojazdowa do działki budowlanej musi mieć minimum 3 metry – komentuje prawnik Bartosz Wojda.
Dodaje, że skoro droga ma 2,5 metra, urząd popełnił błąd. – Świadomy bądź nieświadomy. Lub też zaistniały jakieś inne czynniki, które spowodowały wydanie tej decyzji – zastanawia się prawnik.
Nie chcieli bloku pod oknami: Przy Grottgera wróciła nadzieja. Nie dla bloku. Mieszkańcy protestowali przeciw wysokiej zabudowie tuż przy ich oknach
Wydać pozwolenie na budowę ze zbyt wąską drogą dojazdową można, ale uzyskując – udzielane przez ministra infrastruktury – odstępstwo od przepisów. Agnieszka Błachowska z magistratu twierdzi jednak, że urząd o odstępstwo nie występował.
Urzędniczka powołuje się za to na uchwałę Wojewódzkiej Rady Narodowej z 1986 roku, która nadała ścieżce kategorię „drogi lokalnej miejskiej”. Następnie zgodnie z ustawą z 1998 r. stała się drogą gminną.
– To znana linia obrony urzędu. We wszystkich pismach, które dostałam jest ta data - 1986. Mamy przecież 2019 rok! I obowiązujący od 2011 roku plan miejscowy. To jest aktualny i podstawowy dokument! – denerwuje się pani Elżbieta.
Czytaj także: Ul. Młynowa. Protest mieszkańców. Nie chcą ulicy pod oknami
Co ciekawe, plan miejscowy mówi nie o drodze, ale o ciągu pieszo-jezdnym. Jeśli ma stanowić drogę dojazdową do działki budowlanej to – zgodnie ze wspomnianym rozporządzeniem – ma mieć minimum 5 metrów! A taką szerokość ścieżka ma tylko w środkowej części swego przebiegu. Na pozostałych fragmentach jest wspomniane 2,5 metra.
– Skoro urzędnicy wydali pozwolenie na budowę wbrew prawu, to w przyszłości pewnie zabiorą mi część podwórka - martwi się pani Elżbieta. Tym bardziej że jej płot stoi tuż przy ścieżce. - Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek sprzedał powierzchnię biurową czy mieszkanie z dojazdem, który stanowi wąska polna ścieżka – przypuszcza.
Zobacz również: Pieniędzy nie chcieli. Woleli mieć trawnik i blok dalej swoich okien
Agnieszka Błachowska twierdzi, że miasto w najbliższych latach nie planuje budowy tej drogi. – Nie toczy się żadne postępowanie dotyczące pozwolenia na budowę wskazywanej drogi – mówi.
Panie Elżbieta zapowiada, że urzędnikom nie odpuści. – Staram się, by urząd wyjaśnił mi, dlaczego nie przestrzega planu miejscowego. Zamierzam powiadomić odpowiednie służby. Prawo jest po to, by je przestrzegać! – mówi.
Zobacz koniecznie: Dojlidy Górne. Mieszkaniec: budowane jezdnie są zbyt wąskie. Urzędnicy twierdzą, że takie mają być
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?