Pomnik Smoleński. Dobra zmiana dla pomnika ofiar

Kiedy w ostatnim „Magazynie” opisaliśmy pomysł polityków PiS, by postawić w Białymstoku pomnik Lecha Kaczyńskiego, w redakcji rozdzwoniły się telefony. Nasi rozmówcy przeważnie krytykowali pomysł, mówili, żeby politycy zajęli się realnymi problemami itd.

Zadzwoniła też Ewa Cywińska ze społecznego komitetu, który po katastrofie smoleńskiej zbierał pieniądze na pomnik upamiętniający ofiary. Stanął on u podstawy kościoła św. Rocha w styczniu 2011 roku. Pani Ewa była mile zaskoczona słowami prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. W naszym artykule stwierdził, że dobrze się stało, że pomnik wybudował społeczny komitet. Bo procedury są wtedy krótsze niż w przypadku budowy ze środków publicznych.

- Szkoda, że władze przed powstaniem pomnika nie były tak pomocne. Pamiętam, że zgodę na postawienie rusztowań dostaliśmy w środę, a uroczystości były planowane na niedzielę - wspomina Cywińska. I dodaje, że nadal jest pewien problem. We wrześniu 2013 roku społecznicy wysłali do władz miasta prośbę o podświetlenie pomnika. - Przez pierwsze półtora roku sami o to zadbaliśmy. Później nie było już nas na to stać. Dlatego poprosiliśmy o pomoc miasto. Nic z tego nie wyszło - opowiada pani Ewa.

Liczy, że może teraz prezydent spojrzy łaskawszym okiem na prośbę. Tym bardziej że urządzenia do podświetlenia są sprawne. Leżą na terenie plebanii kościoła św. Rocha.

Anna Kowalska z magistratu mówi, że w mieście iluminacje zainstalowane są na 21 obiektach - m.in. kościele św. Rocha. - Miesięczny koszt ich utrzymania to 7 tys. 525 zł. Miasto nie widzi problemu, żeby podświetlić jeszcze jeden obiekt, jakim jest Pomnik Smoleński - mówi.

Przestrzega jednak, że zanim zapadnie ostateczna decyzja na ten temat, należy sprawdzić, jakie są możliwości techniczne na miejscu.

Takie podejście władz chwali przewodniczący rady miasta z PiS Mariusz Gromko. - Słyszałem, że społecznicy o to prosili. Dobrze, że prezydent w końcu się zgadza - mówi.