MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polecieli za wcześnie

Agnieszka Kaszuba [email protected] tel. 085 748 95 15
Mieliśmy uzgodnienia z Urzędem Lotnictwa Cywilnego i zgodę prezydenta Białegostoku na użyczenie gruntu - mówi Karol Tylenda
Mieliśmy uzgodnienia z Urzędem Lotnictwa Cywilnego i zgodę prezydenta Białegostoku na użyczenie gruntu - mówi Karol Tylenda fot. Jerzy Doroszkiewicz
Projekt lotniska na Krywlanach został wykonany za wcześnie - twierdzą kontrolerzy NIK.

Zarzucają byłemu lewicowemu zarządowi województwa, że zbyt pochopnie wydał 750 tys. zł. Niewykluczone, że sprawa znajdzie finał w prokuraturze.

Najwyższa Izba Kontroli sprawdza, czy wszystkie opracowania dotyczące lotniska na Krywlanach zostały wykonane zgodnie z prawem. Kontrola w urzędzie marszałkowskim nadal trwa. Nam udało się dotrzeć do pierwszych wniosków. W poniedziałek otrzymał je także marszałek województwa.

- Przyjęliśmy raport, marszałek się z nim zapoznaje. Nie chcemy ujawniać szczegółów - mówi Zbigniew Nikitorowicz, szef gabinetu marszałka.

NIK zarzuca, że projekt lotniska na Krywlanach, który zakładał budowę pasa startowego o długości 1420 metrów, został zlecony za wcześnie. Województwem rządziła wówczas koalicja SLD-PSL-Samoobrona.

Nie było planu

Projekt kosztował około 750 tys. zł, a tymczasem na Krywlany nie było planu zagospodarowania przestrzennego ani zgody na wycinkę Lasu Solnickiego.

- Ale mieliśmy uzgodnienia z Urzędem Lotnictwa Cywilnego i zgodę prezydenta Białegostoku na użyczenie gruntu - wyjaśnia Karol Tylenda, ówczesny członek zarządu odpowiedzialny za budowę lotniska. - Gdyby nie ten projekt, to bylibyśmy ciągle na etapie nieustających rozmów.

- Jestem przekonany, że te wydatki były uzasadnione. Wszystko odbywało się zgodnie z procedurą - dodaje Janusz Krzyżewski, ówczesny marszałek województwa.

Lądowanie bez przetargu

NIK ma też wątpliwości, co do decyzji marszałka z PiS - Dariusza Piontkowskiego. Twierdzi, że opracowanie dotyczące lądowania samolotów w Topolanach (kolejne miejsce na lotnisko) zostało wykonane z pominięciem ustawy o zamówieniach publicznych, bo marszałek nie ogłosił przetargu.

- Chodziło tylko o tysiąc złotych. Ta firma wykonywała nam także inne opracowania i przy okazji zamówiliśmy te. Uznaliśmy, że możemy skorzystać z przepisów związanych z prawem autorskim - tłumaczy Piontkowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny