Wyższa Szkoła Ekonomiczna w Białymstoku podsumowała realizację projektu Podlaski Barometr Nastrojów Gospodarczych. W jego ramach powstawał również Barometr popytu na pracę w woj. podlaskim. Jego wyniki publikowane były co miesiąc – począwszy od lutego 2009 r. do lutego 2011 r.
Prezentowane były dane na temat liczby i struktury zawodowej popytu na pracę, w oparciu o obserwacje ogłoszeń prasowych o wolnych miejscach pracy, zamieszczonych w trzech największych dziennikach regionalnych. Na tej podstawie budowany był również ranking najbardziej poszukiwanych zawodów.
Tu możemy zaobserwować pewne tendencje. Najwięcej ofert pracy w województwie podlaskim było zawsze wtedy, gdy robiło się cieplej. Maj, czerwiec, lipiec, sierpień to miesiące, gdy w ofertach pracownicy mogli przebierać. We wrześniu było ich najwięcej. Liczba propozycji pracy zaczynała zmniejszać się – i to dość drastycznie – już w październiku.
Chude zwykle były zwłaszcza grudzień, styczeń i luty. W marcu – pracodawcy zaczynali znów szukać pracowników.
Zobacz także. Jest praca dla osób ze znajomością rosyjskiego
Najbardziej aktualny Barometr popytu na pracę pochodzi z grudnia ubiegłego roku. Niestety, nie jest on optymistyczny. W grudniu bowiem odnotowano 1478 ofert pracy i jest to wskaźnik niższy o 1016 ofert od odnotowanego miesiąc wcześniej oraz aż o 1913 ofert pracy niższy od zanotowanego w październiku. W grudniu nastąpił ogólny spadek zapotrzebowania na pracowników prawie we wszystkich grupach zawodowych.
– Mieszkańcy Podlasia wyrażali swoje nastroje w sposób negatywny – przyznaje dr Cecylia Sadowska-Snarska, współrealizatorka badań. – W każdym barometrze większość badanych wskazywała, że ich sytuacja pogorszyła się. A w prognozach przewidywali, że bezrobocie będzie rosnąć.
Tyle tylko, że te pesymistyczne nastroje dotyczące rynku pracy nie miały tak naprawdę rzeczywistego odzwierciedlenia w sytuacji naszej gospodarki.
– Naszych firm kryzys wcale nie dotknął w aż tak wysokim stopniu. Nasza produkcja ani popyt na usługi nie spadały aż tak bardzo. Powód? Jesteśmy na dość wysokim poziomie konsumpcji wewnętrznej. To powoduje, że ciągle jeszcze dużo kupujemy – tłumaczy dr Cecylia Sadowska-Snarska.
Z drugiej strony nastroje mieszkańców Podlasia potwierdzają dane statystyczne. – 2008 rok był bardzo dobry dla gospodarki, także na Podlasiu. Za to już w 2009 roku wzrosła liczą bezrobotnych. 2010 rok był na rynku pracy jeszcze gorszy. To pokazuje, że nastroje nie były zupełnie przypadkowe – przyznaje dr Cecylia Sadowska-Snarska.
Jednak z tzw. twardych danych, które pokazują skalę produkcji czy skalę usług, nie wynika, że Podlasie przeszło załamanie.
– Gdy pytaliśmy o przyczyny zwolnień, tylko jedna piąta pracodawców wskazała na zmniejszenie produkcji – zauważa dr Sadowska-Snarska. – Jednak światowy kryzys to jest taki dobry moment, by rozpocząć w firmie działania mające podnieść jej konkurencyjność. A żeby obniżyć koszty, to nie ma zmiłuj się – trzeba ciąć zatrudnienie.
Zobacz także. Praca dla absolwenta. Jak napisać dobre CV idąc do pierwszego pracodawcy.
Poza tym wielu pracodawców postawiło na tzw. pracę elastyczną: zatrudniali pracowników na umowy cywilno-prawne lub na czas określony.
Elastyczność rozumieli przede wszystkim jako możliwość szybkiego rozstania się z pracownikiem – gdyby nagle okazało się, że sytuacja na rynku tego wymaga.
Jednak wszystko wskazuje na to, że takie podejście niedługo się zmieni.
– Liczba ludności (w woj. podlaskim – red.) cały czas się zmniejsza. I z prognoz wynika, że tak będzie cały czas – do około miliona w roku 2035. To przełoży się na bardzo duży spadek zasobów pracy, bo przecież kurczy się też liczba osób w wieku produkcyjnym – wyjaśnia dr Cecylia Sadowska-Snarska.
Tak będzie również na Podlasiu, gdzie średnia długość życia wynosi około 80 lat. Zwiększa się więc liczba ludności w wieku poprodukcyjnym.
– Można więc postawić tezę, że pracodawcy trafią na bardzo poważną barierę znalezienia pracowników. Brakować będzie siły roboczej. To będzie ograniczać rozwój województwa, jak i również pojedynczych firm. Pracodawcy znajdą się w trudnej sytuacji – uważa Sadowska-Snarska.
Brakować będzie przede wszystkim specjalistów. Według dr Cecylii Sadowskiej-Snarskiej, wzrośnie zapotrzebowanie szczególnie na pracowników usług i sprzedawców oraz specjalistów. Brakować może również pracowników biurowych, techników i innego średniego personelu, wyższych urzędników i kierowników.
– Natomiast istotnie zmniejszy się zapotrzebowanie na prace w takich grupach zawodowych jak rolnicy, ogrodnicy, leśnicy i rybacy oraz robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy – dodaje dr Cecylia Sadowska-Snarska.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?