Podejrzany złożył obszerne wyjaśnienia, które są teraz przez nas weryfikowane - mówi Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Na przedstawienie Markowi O. zarzutu kradzieży autokaru śledczy czekali kilka ostatnich tygodni. Szukali biznesmena w areszcie, gdzie był osadzony w innej sprawie. Gdy okazało się, że szef firmy Omar jest już na wolności, prokuratura zaczęła wysyłać mu wezwania na adres, pod którym miał mieszkać po wyjściu na wolność.
Wezwania próbowali też Markowi O. doręczyć policjanci. Bezskutecznie. Funkcjonariusze ustalili wtedy, że biznesmen wyjechał za granicę i nie wiadomo, kiedy wróci.
Tę sprawę opisaliśmy w "Kurierze Porannym" na początku kwietnia. Ku zaskoczeniu prokuratorów, kilka dni później dotarło do nich pismo od adwokata Marka O. Mecenas zapewniał w nim, że jego klient nie ukrywa się i w każdej chwili jest do dyspozycji prokuratury. Biznesmen właśnie zgłosił się do śledczych.
Przypomnijmy. Prokuratura podejrzewa, że w połowie września ubiegłego roku Marek O. ukradł z parkingu mercedesa. Warty przeszło 370 tysięcy złotych autokar trafił tam po tym, jak w Jurowcach zarekwirowała go policja. To dlatego, że biznesmen miał nie wywiązywać się z umowy leasingowej i firma chciała, by zwrócił pojazd.
Prokuratura sprawdzi teraz, na jakim etapie jest spłata rat za autokar. Planuje przesłuchać także przedstawiciela firmy, z którą Marek O. zawarł umowę. Dopiero wtedy śledczy podejmą decyzję o sposobie zakończenia postępowania. Liczą, że zapadnie ona jeszcze w tym miesiącu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?