O fatalnym kursie autobusu PKP Intercity informowali nas Internauci już 18 lipca. Była sobota, południe, a oni zostali zostawieni samym sobie, mimo że zaufali przewoźnikowi.
Pasażerowie autobusowej komunikacji zastępczej ICC PKP Intercity relacji Białystok-Warszawa po skasowaniu biletów przez drużynę konduktorską i zajęciu miejsc w nieklimatyzowanym autobusie mieli się przekonać, że pojazd był całkowicie nieprzygotowany do pokonania trasy do stolicy.
- Od samego początku kierowca zachowywał się jakby był nowicjuszem lub pod wpływem alkoholu, czyli na "dwóch gazach" - wspomina tę podróż jeden z Internautów. - Trzaski i szarpanie autobusem zakończyły się przed rogatkami Białegostoku, czyli przy ul. Jana Pawła II naprzeciwko PZU. Wtedy to okazało się, że autobus całkowicie odmówił posłuszeństwa. Obsługa konduktorska i kierowca uspakajali wzburzonych pasażerów, że to nic takiego, zaraz wszystko się zresetuje i będzie dobrze. Niestety mijały minuty, godzina, skwar i upał dotkliwie doskwierał pasażerom, którzy opuścili pojazd i próbowali dowiedzieć się, dlaczego reklamująca się w mediach spółka PKP Intercity nie potrafiła ustrzec się tak amatorskich wpadek.
- Pracownicy w/w spółki tłumaczyli się jak za komuny, że to nic takiego, jakoś tam będzie, zaraz przyjedzie mechanik i wszystko pójdzie zgodnie z planem - kontynuuje opowieść Internauta. - Tymczasem uciekał cenny czas. Wielu podróżujących denerwowało się, że nie zdąży na planowane pociągi do innych miast wojewódzkich np. na intercity do Wrocławia o godz. 16.12 . Mimo, że mieli wykupione bilety. Nikt z obsługi autobusy, w tym nawet kierowca nie chcieli przyjmować do wiadomości, że swoją bezczynnością komplikują plany pasażerów. Podejrzany bełkot kierowcy i arogancja wyzwoliły w podróżujących wątpliwości co stanu jego trzeźwości, dlatego wezwano patrol policji.
- Funkcjonariusze zbadali jego trzeźwość, zaś obsługa konduktorska gdzieś dziwnie się ulotniła - wspomina Internauta.
Policja od razu potwierdziła nam fakt sobotniej interwencji. Kierowca był trzeźwy, ale pojazd nie nadawał się do jazdy. Policjanci zatrzymali dowód rejestracyjny autobusu.
- Po prawie półtorej godzinie podstawiono nowy autobus z kierowcą, który prawdopodobnie nigdy nie kursował na trasie Białystok-Warszawa - kontynuuje swoją relację Internauta. - Jego jazda pozostawiała wiele do życzenia, zaś w Warszawie pomyliły mu się trasy tak skutecznie, że zamiast przed Dworzec Centralny PKP, wyjechał w drugim końcu miasta na trasie toruńskiej. Błądził po uliczkach, wjeżdżał pod prąd w ulice jednokierunkowe. Blokował ruch innym. Aż dziw, że nie doszło do kolizji. Była to istna żenada.
- Tylko dzięki inwencji pasażerów i ich rodzin w Warszawie udało się wybłagać obsługę pociągu PKP Intercity Warszawa-Wrocław do zaczekania na pięciu pasażerów wożonych przez "błędnego" kierowcę z Białegostoku - kończy Internauta. - Szkoda, że ze swoich podstawowych obowiązkach nie wywiązała się obsługa konduktorska autobusu zastępczego i osoby z PKP Intercity w Białymstoku, które schowały się, jakby ta sprawa ich nie dotyczyła. Po ponad 20 minutowym spóźnieniu zdenerwowanym pasażerom udało się wygodnie ulokować w pociągu do Wrocławia.
- Ta dziwna historia pokazała, że PKP Intercity w ogóle nie panuje nad komunikacją zastępczą, zaś Białystok przez turystów z Polski traktowany może być jako przykład braku dobrych rozwiązań komunikacyjnych, ponieważ czy powinno tak być, że trasę 200 km pokonuje się prawie 5 godzin? - pyta retorycznie rozżalony Internauta.
Do dziś nikt z PKP Intercity nie wytłumaczył oficjalnie dlaczego podróżni przeżyli szereg nieprzyjemnych zdarzeń.
Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?