Pijany w bmw potrącił trzy osoby. W sądzie się uśmiechał

Sąd Rejonowy w Białymstoku wymierzył w środę 22-latkowi karę czterech lat więzienia za jazdę po pijanemu. Zgodnie z wolą sądu, także przez dziesięć lat po wyjściu na wolność białostoczanin Adam K. nie będzie mógł prowadzić samochodu.

Taki zakaz oskarżony słyszał już trzy razy w życiu. Nie powstrzymało go to jednak przez jazdą samochodem.

Ostatni szaleńczy rajd Adama K. miał miejsce wieczorem pod koniec września ubiegłego roku na trasie Zawyki - Suraż. Oskarżony 22-latek, skręcając w prawo, zignorował znak STOP, zjechał na lewy pas jezdni, potem na chodnik, gdzie potrącił trzech mężczyzn. Uciekł z miejsca wypadku.

Jednego z pokrzywdzonych pirat drogowy wiózł na masce bmw do momentu, aż mężczyzna się zsunął. Ten pokrzywdzony odniósł bardzo poważne obrażenia. Miał między innymi złamaną podstawę czaszki, stłuczony mózg i krwiaka.

Oskarżonego zatrzymała dopiero policyjna blokada ustawiona na drodze. Bmw Adama K. z impetem uderzyło w radiowóz.

Okazało się, że młody mężczyzna był pijany. Miał 1,79 promila alkoholu we krwi. Trzej koledzy, których wiózł tego wieczoru, też byli pijani.

Na środową rozprawę 22-latek został doprowadzony z aresztu śledczego. Trzej mężczyźni, których potrącił feralnego wieczoru, czekali na niego. Nie doczekali się jednak przeprosin.

- Jego w ogóle nie obchodzi, co nam zrobił. Nie okazał skruchy. Tylko się głupio uśmiechał - komentowali na sądowym korytarzu.

Na rozprawie Adam K. zadeklarował, że chce poddać się karze. Zaproponował trzy lata w więzieniu. Sprzeciwiła się temu prokurator. Stanęło na czterech latach. To praktycznie maksymalna kara, jaką kodeks karny przewiduje za takie przestępstwo. Wyrok jest nieprawomocny.

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje