Mieszkaliśmy tu ponad 20 lat. Zostaliśmy bez niczego - mówi łamiącym się głosem pani Teresa. - Nie mamy tu żadnej rodziny. Trzeba będzie po pomoc pukać od drzwi do drzwi, do opieki społecznej.
Kobieta, jej mąż i niespełna 19-letni syn zajmowali drewniane poddasze budynku przy ul. Kopernika 7. To tam pojawił się ogień. Na szczęście rodziny nie było w domu. - My byliśmy w pracy, a syn na praktykach. Dobrze, że ten pożar nie wybuchł w nocy - mówi pan Jan.
Więcej przeczytasz w piątkowym papierowym wydaniu Kuriera Porannego.
A oto co jeszcze polecamy w piątkowym wydaniu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?