Peyoti For President i Ritmodelia, czyli Folki 2010 (2 x zdjęcia)

[galeria_glowna]
Peyoti For President to międzynarodowa ekipa. Na co dzień mieszkają w Anglii, ale muzycy pochodzą z różnych stron świata. A mimo to, i mimo polskiej gościnności, na scenie wspaniale się rozumieli. Latynoskie rytmy z domieszka roots i reggae płynęły ze sceny i łapały za serca każąc nogom biodrom i wszystkim innym częściom ciała kołysać się i wyginać.

I niech żałują ci, którzy uważali, ze w sobotni wieczór było za zimno, by wychodzić z domu. Atmosfera na sali przypominała zakończenie karnawału w Rio de Janeiro. Pospołu tańczyli i starsi i młodsi widzowie, i tylko grupka wytatuowanych panien ostentacyjnie wyciągała glany w pierwszym rzędzie z trudem tłumiąc zachwyt nad poczynaniami muzyków. A ci bez żenady i wstydu korzystali z niezwykle melodyjnych fraz by wprawić publiczność w taneczny trans. I udało się!

Wcześniej wystąpiła Ritmodelia. Zespół perkusjonistów wali w bębny stalowe, werble, wykorzystuje najróżniejsze perkusjonalia, ma opracowane nie tylko całkiem melodyjne rytmy, ale i choreografię. I naprawdę potrafi poruszyć najbardziej zatwardziałych malkontentów. Tyle, że w porównaniu do Peyoti zabrzmieli sztywno, jakby zbyt skupieni, żeby nie wypaść z rytmu. Ale powinni wrócić do Białegostoku i zagrać na placu miejskim na Dni Miasta. Bo na świeżym powietrzu będą naprawdę widowiskową i głośną atrakcją.

A jak oba zespoły wyglądały zobaczycie klikając w linki do galerii. Trzeba dodać, że koncertowi Peyoti towarzyszyły projekcje na żywo miksowane z obrazem z kamery skierowanej na scenę.