Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Sołtys - Nieradość. Co się wydarzyło kilka akapitów temu?

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Paweł Sołtys za zbiór „Mikrotyki” dostał  Nagrodę Literacką im. Marka Nowakowskiego i Nagrodę Literacką Gdynia
Paweł Sołtys za zbiór „Mikrotyki” dostał Nagrodę Literacką im. Marka Nowakowskiego i Nagrodę Literacką Gdynia Wydawnictwo Czarne
„Cały się czuję akapit temu” pisze Paweł Sołtys w otwierającym „Nieradość” tekście „Raz”. Ilość skojarzeń, swobodne szybowanie myśli od symbolu do symbolu przypominają flow najwybitniejszych raperów. Przepraszam - pisarzy wizjonerów.

Bo tu nie chodzi o rym, choć może i o rytm. A sam Sołtys zarzeka się: „nic więcej dla ciebie nie mam prócz tych gierek tutaj”.

Kłamie w żywe oczy. Bo kto inny dosłownie jakieś 40 słów dalej, wliczając w to spójniki, napisałby z przekorą: „Gdzie indziej trzeba szukać melin z frazą, tu już pusto, interes kaput, w Berdyczowie ni jednego, który by znał Torę.” I to już koniec? Tak ni stąd ni zowąd? A po co więcej?

Kto ma czas na czytanie tych wszystkich opasłych kryminałów, gdzie na pięćset którejś stronie wreszcie dowiemy się kto zabił. I możemy być oszołomieni, że ktoś nam „tyle z życia skradł” - jak pisał w czasach, kiedy hip hop był jeszcze w powijakach Andrzej Sobczak zespołowi Turbo. Czy teraz nadążyłby za strumieniem myśli Sołtysa - wszak także muzyka, autora niezgorszych tekstów?

Wiekowo pewnie lepiej zrozumiałby meandry „Czerwca”. Autor przenosi nas do lat 50., świata westernów (słyszał pewnie, że Tarantino western kręci, kiedy to pisał albo utrafił w moment) zamienionego w świat geesów, świat socjalistycznej Polski o jakiej fani Pablopavo i Ludzików pewnie i od rodziców nie słyszeli, bo i po co wspominać tamten czas. Widziałby zatem szynkwas jak westernowy saloon i rozumiał, że niejaki Roman Krzemyk może sobie co najwyżej ćmić wykruchy giewontów, nie jakieś tam super papierosy, których reklamę DiCaprio po napisach końcowych w „Pewnego razu… w Hollywood” parodiuje. Ale czy pojąłby tę szybkość myśli, jak kula wystrzelona z bębenkowego colta ? Nadążył? To już nie jest autobiograficzne włóczenie się po Warszawie. To pełna wizja świata samemu Sołtysowi znana tylko ze starych filmów, ale odmalowana jakby naprawdę dorastał wdychając odór piwska, smród wspomnianych giewontów i zapach niedomytych ciał facetów przy kontuarze. Zatem jeśli Tarantino swoim filmem hołd westernom złożył, Sołtys „Czerwcem” kłania się i starym polskim filmom, i o westernach i o marzeniach ówczesnych Polaków o saloonach. A przy tym to opowieść z tajemnicami i wtedy, kiedy dzieje się jej akcja i dziś tym bardziej - nie do rozsupłania. Piękna i wzruszająca.

A Sołtys za chwilę uraczy czytelnika humorem zawartym w przypisie. Jakże życiowym zresztą: „Och, gdybyśmy wszyscy umieli nie zostawać w bocznych, zapomnianych alejkach opowieści. Jakże byłoby wygodnie żyć tylko tu i teraz. Nie stać bezradnie na marginesie czyjejś albo własnej historii, bezradnie próbując się wydostać z godziny dawnego rozstania, z dnia okropnego błędu.” Taka to „Ballada martwego poety w marynarce” w grudniową noc w stolicy Polski.

W opowiadaniu o poecie rzęsisty deszcz staje się kolejną proustowską magdalenką uruchamiającą lawinę wspomnień z dzieciństwa. Lawinę, która sunie naturalnie, jakby właśnie czekała, żeby ją Sołtys swoim piórem, czy raczej klawiaturą - uruchomił. Spada na czytelnika, który wcale się przed nią bronić nie chce. Bo czuje, że sam mógłby takie uruchomić. Że to może być jak najbardziej jego historia.

Fanatycy fotografii, a może raczej zatrzymanych w nich zdarzeń, nie mogą przegapić opowiadania „Z góry”. O pokręconej historii Polski i z puentą, jako że bohater jest historykiem, sięgającą V wieku naszej ery. W opowiadaniu „Fik” Sołtys kreuje bohaterkę, wspominającą swoje dzieciństwo i młodość na szpitalnym łóżku. Obrazy smutku mieszają się z sielanką lat dziecinnych, a wszystko to zapisane jako głos sparaliżowanej kobiety, która kiedyś miała życie takie, jak ci wszyscy zdrowsi wokół.

41-latek z pasją kreuje świat ludzi starych, ale też opisuje sąsiedzką codzienność, która nabiera jakiegoś mistycznego wymiaru. Wie co może mieć wspólnego gwiazdor futbolu Maradona z kotem Mruczkiem.

Autor balansuje od opisów drobiazgów z codzienności do erudycyjnych wtrętów z historii powszechnej i z historii pokręconych polskich losów. I mimo że pisze o nas, robi to doprawdy w sposób światowy. Jak pisze sam Paweł Sołtys - „Iskra szuka iskry i zazwyczaj znajdzie”. Polecam.

Zobacz też:

"Książki są różne, ale każda z nich jest napisana finezyjnym językiem". O Nagrodę Literacką GDYNIA walczy 20 tytułów

Źródło: Agencja TVN

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny