MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Patroni biją się o ulicę

Tomasz Maleta
Nowo wybudowane rondo na ulicy Wasilkowskiej. Prezydent Tadeusz Truskolaski oraz Forum Mniejszości Podlasia proponują, by jego patronem był arcybiskup, gen. Miron, prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Nowo wybudowane rondo na ulicy Wasilkowskiej. Prezydent Tadeusz Truskolaski oraz Forum Mniejszości Podlasia proponują, by jego patronem był arcybiskup, gen. Miron, prawosławny ordynariusz Wojska Polskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Anatol Chomicz
Do tej pory patronami odcinków północnej obwodnicy miasta byli dowódcy wojskowi z lat II wojny światowej. Zapewne wkrótce dołączy do nich oficjalnie, obiecany od dawna przez władze miasta, gen. Nikodem Sulik. Odcinek, któremu ma patronować jest jednak na tyle długi, że starczy miejsca na kolejnego generała. Czasu wojny.

Wielokrotnie w ostatnich latach władze miasta i radni pokazali, że mają kłopot z patronami ulic i skwerów. Do tego stopnia, że między samorządowcami dochodziło do ostrych konfliktów. Emocje sięgały zenitu zwłaszcza wtedy, gdy nad proponowaną nazwą swój cień rzucała historia, a także autorstwo pomysłu. Wydaje się, że podobnych uniesień nie powinno być w przypadku patrona dla nowo wybudowanego przedłużenia ul. gen. W. Andersa.

Termin "Trasa Generalska" przyjął się już na tyle w świadomości białostoczan, że nie potrzebuje prawnie usankcjonowanej nazwy własnej. Tym bardziej, że poszczególnym jej odcinkom patronują (na mocy odpowiedniej uchwały rady miasta) dowódcy bojowi z czasów II wojny światowej: gen. Franciszek Kleeberg, gen. Stanisław Maczek i gen. Władysław Anders. Zapewne wkrótce dołączy do nich oficjalnie, obiecany od dawna przez władze miasta, gen. Nikodem Sulik, pochodzący spod Sokółki dowódca dywizji II Korpusu Polskiego. Kilka lat temu wskazali na niego białostoczanie w plebiscycie "Porannego". Urzędnicy zapowiedzieli wtedy, że zaakceptują ich wybór. Zresztą już teraz nazwa ul. gen. Sulika widnieje w internetowych mapach czy innych, nawet tych oficjalnych, dokumentach. Skoro ulica jest już oddana do użytku, to nic nie stoi na przeszkodzie, by władze miasta wywiązały się ze swojej publicznej obietnicy (choć patrząc na historię z nazwą przedłużenia ul. Piastowskiej, nie jest to jeszcze przesądzone.)

Odcinek, któremu ma patronować gen. Nikodem Sulik, jest jednak na tyle długi, że starczy miejsca dla kolejnego generała. Tym bardziej, że wśród patronów brakuje postaci, która uosabiałaby losy Polaków na Wschodzie. A przecież depozytariuszem ich tragicznych losów na nieludzkiej ziemi chce być Białystok. Nie tylko przez doroczny, wrześniowy marsz, ale pomysł budowy Muzeum Pamięci Sybiru. Co prawda generałowie Anders i Sulik przebywali w sowieckiej niewoli, ale im, na szczęście, udało się uniknąć losu oficerów rozstrzelanych w Katyniu. A przecież już 22 września 1939 roku w Sopoćkiniach pod Grodnem wykonano egzekucję w sposób, który kilka lat później świat pozna jako "strzał katyński".
Mord strzałem w tył głowy na gen. Józefie Olszynie-Wilczyńskim i jego adiutancie był swoistym wstępem do stalinowskiego ludobójstwa na Polakach w kwietniu 1940 roku. Dowódca grupy operacyjnej Grodno był pierwszym polskim generałem zamordowanym przez Sowietów. Z egzekucją innych dowódców wziętych do niewoli czekali do ostatecznego rozwiązana kwestii polskiej wiosną 1940 roku.

Gdy pod koniec lat 20. ubiegłego wieku Józef Olszyna-Wilczyński zdobywał szlify generalskie, miał za sobą podobną drogę do tej, którą przeszło wielu mu podobnych oficerów. Legiony, wojnę polsko-bolszewicką, komendanturę Kijowa, ochronę III Powstania Śląskiego.

Historycy okresy międzywojennego podkreślają, że nie miał specjalnych talentów wojskowych czy strategicznych, a wszystko, co mu powierzano jako generałowi, to funkcje administracyjne. Zapamiętali też, że Józef Piłsudski przedrzeźniał go życzliwym stwierdzeniem: generał od "porządeczku". Ten wydawałoby się klasyczny aparatczyk w mundurze nie omieszkał jednak podważyć rozkaz wodza naczelnego, który 11 września 1939 roku nakazał rozwiązanie podległego mu zgrupowania. Jednak po ponagleniach marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, w środku kampanii wrześniowej Olszyna-Wilczyński został bez wojska, bez przydziału, w zupełnej bezczynności.

Ten obraz nakreślony we wspomnieniach przez żonę generała zaważył na tym, że określano go niemym świadkiem tragicznych wydarzeń. I zapewne takim pozostałby w pamięci potomnych, gdyby nie dokumenty odnalezione w latach 90. przez prof. Tomasza Strzembosza. Odkrył on, że to właśnie gen. Olszyna-Wilczyński wydał pierwsze rozkazy do walki podziemnej na Grodzieńszczyźnie i Białostocczyźnie i - co więcej - że to właśnie on już 17 września 1939 r. delegował oficerów tzw. dywersji pozafrontowej do organizacji oddziałów konspiracyjnych. Te fakty pokazują zupełnie inne oblicze i rolę generała.
Historykom zbrodnia na Józefie Olszynie-Wilczyńskim nie daje spokoju do dziś. Jedni twierdzą, że Sowieci zemścili się za jego sukcesy w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Inni podkreślają, że na losie generała zaważyły nadzorowane przez niego prace nad strukturami konspiracyjnymi. Co więcej - wszystko wskazuje na to, że przeprowadzono na nim starannie zaplanowaną egzekucję. Tak jakby miała być ostrzeżeniem dla Polaków: "Idą nowe czasy, w których nawet generałowie nie mogą czuć się bezpieczni, nie planujcie żadnych powstań".

Gen. Józef Olszyna-Wilczyński spoczywa w Sopoćkiniach. W rodzinnym Krakowie w Kościele Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny wisi tablica ku jego czci, patronuje też jednej z ulic. W Białymstoku poświęcono mu tablicę na cmentarzu przy ul. 11 Listopada. Czy jednak autor planów obrony Białegostoku, twórca zalążków konspiracji na Białostocczyźnie i Grodzieńszczyźnie, zabity strzałem w tył głowy przez sowieckich siepaczy, nie jest godny tego, by dołączyć do pocztu generałów i patronować odcinkowi Trasy Generalskiej od skrzyżowania z ul. Dolistowską aż do Zaścianek? Symbolicznego, bo najbardziej wysuniętego na Wschód. Myślę, że radni i władze miasta nie powinni mieć tym razem żadnych wątpliwości.

Patroni Trasy Generalskiej: gen. Kleeberg, Maczek, Anders, prawdopodobnie Sulik i być może Olszyna-Wilczyński. Łączy ich nie tylko to, że we wrześniu 1939 roku stawili opór obu agresorom. Wszyscy walczyli już w I wojnie światowej. Odzwierciedlają losy pokolenia, które najpierw służyło w armiach zaborców (zresztą byli do nich wcielani siłą), by porzucić tamte mundury i założyć wojskowe szaty odradzającej się Polski. Do końca. W kontekście zbliżającego się Święta Niepodległości nabiera to dodatkowej wymowy.

Propozycja, by do grona patronów dołączył Józef Olszyna-Wilczyński zapewni spójność biograficzną Trasy Generalskiej. Nadal będą jej patronować generałowie czasu walki. Tej transparentności bynajmniej nie zamazuje pomysł prezydenta. Tadeusz Truskolaski proponuje (podobnie jak radni z Forum Mniejszości Podlasia), by nowe rondo na ul. Wasilkowskiej nosiło imię arcybiskupa gen. Mirona, prawosławnego ordynariusza Wojska Polskiego, który zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Po prostu: miejsce, które wybrali leży nad Trasą Generalską, a nie w jej ciągu. Podobnie jak ronda pamięci o marszałku Krzysztofowie Putrze czy Janie Nowaku Jeziorańskim, które z kolei są pod Trasą Generalską. Ona poświęcona jest tym, którzy dla nas walczyli.

Czytaj też: bezzmian.redblog.poranny.pl

poranny.pl

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny