Pasażer autobusu płaci za wezwanie służb porządkowych

- Kontrolerzy chcieli wystawić mi mandat za zaśmiecanie autobusu - opowiada pan Rafał (nazwisko do wiadomości redakcji). - Gdy nie zgodziłem się i nie chciałem go podpisać, wezwali strażników miejskich. Teraz muszę zapłacić za ich przyjazd.

Pan Rafał nie miał ze sobą dowodu osobistego, ale miał ważny bilet imienny. - Kontrolerzy uznali, że nie mogą mnie wylegitymować. Zrobili to strażnicy na podstawie biletu BKM.

Mężczyzna nie przyjął wezwania do zapłaty za zaśmiecanie autobusu. Na drugi dzień, podczas wizyty w siedzibie BKM, sprawa się wyjaśniała i mandat został anulowany, ale do zapłacenia została kwota 300 złotych za przyjazd służb porządkowych.

- Na jakiej podstawie? - irytuje się pan Rafał. - Czy każda osoba, do której przyjeżdża straż miejska lub policja jest obciążana takimi kosztami? W końcu to nie ja ich wzywałem, kontrolerzy mogli przecież spisać moje dane z biletu.

O wyjaśnienie zwróciliśmy się do urzędników.

- W związku z wprowadzeniem biletu elektronicznego, od 1 maja 2011 weszły nowe przepisy - wyjaśnia Beata Kołakowska z biura prasowego urzędu miejskiego. - Zgodnie z uchwałą rady miejskiej podróżny jest zobowiązany do uiszczenia opłaty dodatkowej w wysokości 300 złotych w przypadku konieczności zaangażowania służb porządkowych przy wykonywaniu czynności związanych z wystawieniem wezwania do zapłaty opłaty dodatkowej - tłumaczy.

Urzędnicy tłumaczą, że służby porządkowe są wzywane w przypadkach, kiedy pasażer świadomie odmawia okazania dokumentu tożsamości uniemożliwiając wystawienie wezwania do zapłaty; wobec braku możliwości potwierdzenia danych przekazywanych ustnie przez pasażera oraz w sytuacjach zagrażających bezpieczeństwu innych pasażerów. O wezwaniu patrolu, jak i nałożeniu 300-złotowej opłaty dodatkowej decyduje kontroler oceniając sytuację w autobusie.