Nie lubię poniedziałku

Z powodu remontu mostu na Pałacowej jak zawsze trzeba nadłożyć drogi do Świętojańskiej, potem w Mickiewicza i do Legionowej. Tyle że na wysokości ogrodzenia Pałacu Branickich ujrzeli znak zakazu ruchu. Kierowcy z miejsca zaczęli się wycofywać, by przez Skłodowskiej i Legionową dojechać do Kościelnej. Na jej wlocie znowu niespodzianka: korek. Ci, którzy byli w jego szpicy nie mogli skręcić w prawo w aleję.

Lada dzień drogowcy otworzą most nad Białą na Pałacowej i po sprawie. Jednak co piątek patrole policyjne stoją w centrum, w tym w zatoczce na alei u zbiegu z ul. Kościelną. Nic nie stało na przeszkodzie, by podobnie było wczoraj. Byłby - wierzę w to bardzo - znacznie bardziej pożyteczne niż w piątkowe poranki.

Nie lubię poniedziałku - to tytuł komedii sprzed 40 lat. Pokazywała ona absurdy epoki wczesnogierkowskiej i kuriozalne sytuacje, których ofiarami pierwszego dnia po niedzieli padali nie tylko warszawiacy. I choć o tamtych czasów minęły dwie epoki, zmienił się ustrój, to niektóre rzeczy są constans.

I jeszcze ta kolejka po e-bilet BKM. Na szczęście oczekującym przed punktem w przejściu podziemnym czas "umilał" akordeonista.