Ten koncert był jak spełniona lista marzeń. Z mocnym otwarciem w postaci pełnego kalifornijskiego słońca "Another Day of Sun" z musicalu "La La Land" po urocze ramotki jak 'Diamond's Are a Girl's Best Friend" w świetnej wersji Marty Wiejak czy duetu Bartłomieja Łochnickiego i Doroty Białkowskiej w "Something Stupid". Zabrzmiała znakomicie zaaranżowana instrumentalna wersja kompozycji "Manhattan" Rogersa i Harta, chyba najbardziej znana z niepowtarzalnej interpretacji Elli Fitzgerald. Ale to był dopiero wstęp, do tego, co przygotował widzom śpiewający aktor, a zarazem reżyser całego koncertu - Jakub Szydłowski. W czarnej obcisłej sukni, na obcasach, z werwą zaśpiewał wielki hit Henryka Warsa "Sex appeal". I to nie było jego artystyczne ostatnie słowo w tym koncercie.
Za chwilę bowiem na scenę wjechał wielki motocykl, a kiedy Bartłomiej Łochnicki zaczął czesać włosy, można było łatwo zgadnąć, że usłyszymy coś z musicalu "Grease". Ale o ile "Sandy" znają tylko fani tego rodzaju sztuki, to już przepiękny przebój śpiewany przez Olivię Newton-John - "Hopelessly Devoted To You" usłyszeliśmy w polskim tłumaczeniu. Jakaż to piękna piosenka! I jeśli ktoś uważał, że już bardziej wzruszająco być nie może, fantastycznie zaaranżowany big band zagrał "I Have Nothing" - piosenkę śpiewaną przez nieodżałowaną Whitney Houston w filmie "The Bodyguard". Ależ to brzmiało. A że wśród instrumentalistów Big Bandu znajduje się Kamil Skorupski, już za chwilę dał popis kontrolowanej improwizacji w jednej z najpopularniejszych piosenek zachodniego świata - "Over the Rainbow". Było czego posłuchać.
W drugiej części koncertu znów Szydłowski wraz z Abdrzejem Makalem, kierownikiem Big Bandu, stopniowali emocje. Liryczn a"Mona Lisa" w interpretacji Bartłomieja Łochnickiego była chyba najlepiej dopasowanym do jego osobowości utworem, solo na puzonie ozdobiło wywołującą wzruszenia "Moon River". Dorota Białkowska zaśpiewała ją blisko widzów, a jeden z nich wręczył jej przy okazji bukiet kwiatów. Instrumentalny "Jeszcze raz Va Bank" okazał się tylko przygrywką do, jak dla mnie, kulminacyjnego momentu koncertu. Sposób, a w jaki Jakub Szydłowski interpretował "El Tango de Roxanne" z musicalu "Moulin Rouge" powinien trafić na płytę. Z Bartłomiejem Łochnickim stworzyli w tej piosence mistrzowskie kreacje wsparte niezwykle dynamiczną grą Big Bandu. O wiele lepszą, niż w zdawałoby się tak nośnym "Another Day of Sun" który słyszany z okolic 14 rzędu brzmiał płasko i cicho.
Ciekawym pomysłem była meksykańska przeróbka smętnej ballady Briana Adamsa "Have You Ever Really Loved A Woman?".Andrzej Makal z gitarą w ręku - no, niezapomniany widok. Zresztą, opowiedział też przemyślną anegdotę, zakończoną udaną akcją reflektora szperacza. Było naprawdę rodzinnie. Epickie "Skyfall" i eksponujące kolejny raz umiejętności taneczne pary: Natalia Jóźwiak i Sebastian Piotrowicz zbiorowe wykonanie "Time of My Life" oraz przemyślany bis znakomicie podsumowały reżyserskie i aranżacyjne talenty Szydłowskiego i Makala. Z całym szacunkiem - mimo Dnia Kobiet, to panowie zgotowali wszystkim słuchaczom największe atrakcje.Kto przegapił, niech wypatruje anonsów o kolejnym koncercie. To była rozrywka na najwyższym poziomie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?