Od miesiąca nie działa brama wyjazdowa do SOR-u w Śniadecji

Karetki z SOR-u muszą wyjeżdżać na wstecznym biegu, lawirując między zaparkowanymi na drodze dojazdowej samochodami pracowników, ryzykując zderzenie z pojazdem właśnie wjeżdżającym do oddziału ratunkowego. Co będzie w przypadku zdarzenia o charakterze masowym? Dlaczego tak długo nie można bramy naprawić? - zapytał w mailu do naszej redakcji Czytelnik.

W sprawie uszkodzonej bramy do szpitalnego oddziału ratunkowego w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Białymstoku odebraliśmy również telefony.

Okazało się, że kilka tygodni temu w bramę nieszczęśliwie uderzył kierowca karetki z Siemiatycz. Zniszczone zostały m.in. napęd, zawiasy i szyna.

- Firma ubezpieczeniowa wyceniła szkodę. Ale okazało się, że naprawa wiąże się ze ściągnięciem materiałów aż z Hiszpanii. Już to zleciliśmy - tłumaczy Krystyna Kulesza-Huryń, zastępca dyrektora do spraw ekonomiczno-administracyjnych szpitala.
Dyrekcja liczy, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni brama będzie naprawiona. Ma to kosztować ponad 10 tysięcy złotych.

Krystyna Kulesza-Huryń podkreśla, że droga dojazdowa jest cały czas drożna. Dyrekcja szpitala - na czas oczekiwania na naprawę bramy - postanowiła odgrodzić jeszcze trochę dodatkowego miejsca dla karetek, ale niestety, kosztem miejsc parkingowych.

Pacjenci szpitala wojewódzkiego skarżą się też ostatnio na zimną wodę w bloku, gdzie jest oddział neurologii.

- Z rana nie ma ciepłej wody i chorzy po udarach, z zagrożeniem życia, są myci wodą lodowatą. Temperatura podnosi się po kilku godzinach, kiedy z kranów zostaną spuszczone hektolitry wody - twierdzi Czytelnik.

Dyrekcja szpitala zapewnia jednak, że nie ma sytuacji, w której pacjenci myci są rzeczywiście bardzo zimną wodą. Krystyna Kulesza-Huryń zapewnia, że woda jest ciepła, choć ukrop z kranów nie leci. Dodaje, że zlecono już wykonanie prac, by po okręceniu kurka z kranu szybciej płynęła ciepła woda.

Oferty pracy z Twojego regionu