Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nagroda im. Kazaneckiego. Nagroda lokalna.

Redakcja
Na dyskusję do Faktycznego Domu Kultury przybyło ok. 40 osób. Znaczną część publiczności stanowili ludzie z Białegostoku, którzy specjalnie przyjechali do Warszawy.
Na dyskusję do Faktycznego Domu Kultury przybyło ok. 40 osób. Znaczną część publiczności stanowili ludzie z Białegostoku, którzy specjalnie przyjechali do Warszawy. bialystok.pl
Spotkanie w Warszawie miało być pierwszym krokiem do promocji naszej nagrody literackiej w środowisku szerszym niż białostockie. Pojawiło się na nim ok. 40 osób, z czego jedna trzecia to białostoczanie. Podczas dyskusji mówiono o ważnych kwestiach dla pisarzy, czytelników czy wydawców. Ale efekt tego spotkania dla ogólnej promocji Białegostoku jest wątpliwy.

Jubileusze sprzyjają podsumowaniom i wzmożonej działalności promocyjnej. W Białymstoku objawia się to chociażby nagłośnieniem 25. rocznicy wizyty papieża Jana Pawła II w naszym mieście. Zdaniem władz to jedno z najważniejszych tegorocznych wydarzeń kulturalnych, które - jak należy się domyślać - będzie szczególnie celebrowane.

W tym roku przypada inna ważna rocznica - jubileuszowa 25. edycja nagrody literackiej im. Wiesława Kazaneckiego, która zostanie przyznana autorowi najlepszej książki wydanej w 2015 roku. To zainspirowało animatorów białostockiego życia kulturalnego - czy ściślej literackiego - do większej aktywności na rzecz promocji tej nagrody. O potrzebie wydobycia nagrody z niszy mówiono w Białymstoku od dawna.

- Ta nagroda powinna być sowitą wartością nie tyle dla wąskiego środowiska, ale szerszej opinii publicznej. Nie stanie się tak, jeśli nie nastąpi otwarcie jej na białostoczan. Do tego potrzeba jednak działań promocyjnych miejskich służb kulturalnych. Samo przygotowanie uroczystości rozdania nagród to stanowczo za mało. A przecież czas od ogłoszenia nominacji w połowie stycznia) do wręczenia nagrody (na początku marca) warto wykorzystać na aktywną promocję nagrody, pokazania jej miastu. Media i spontaniczne działa nie wystarczą - czytamy na blogu „Na Wschodzie bez zmian”.

Białystok w stolicy

Fabryka Bestsellerów, która w Białymstoku organizuje chociażby festiwal literacki Zebrane, słowa te obróciła w czyn. Na pierwszy ogień członkowie tego stowarzyszenia, którzy również zasiadają w kapitule przyznającej nagrodę im. Kazaneckiego, zaplanowali spotkanie w Warszawie. Do tych działań chętnie dołączył białostocki magistrat. I tak 27 stycznia w Faktycznym Domu Kultury w centrum Warszawy wspólnie zorganizowali spotkanie „Nie tylko Nobel. Czy istnieje życie literackie na wschód od Warszawy?”

Do rozmowy zostały zaproszone znane postaci z życia literackiego: Piotr Nesterowicz - autor reportażu o cudzie w Zabłudowie „Cudowna”, Jarosław Klejnocki - poeta i krytyk literacki, Ignacy Karpowicz - pochodzący z Podlasia autor sześciu głośnych powieści oraz Jerzy Sosnowski - pisarz, dziennikarz radiowej „Trójki”. Dyskusję prowadziła Justyna Sobolewska - krytyk literacka i dziennikarka tygodnika „Polityka”. Piątkę panelistów łączy Nagroda Literacka Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. Nesterowicz i Karpowicz to jej laureaci, a Sobolewska, Klejnocki i Sosnowski zasiadają w kapitule, która przyznaje to wyróżnienie.

Rozmowie przysłuchiwało się ok. 40 osób, z czego jedna trzecia to białostoczanie, którzy specjalnie przyjechali do stolicy. Do Warszawy wybrał się także Rafał Rudnicki - wiceprezydent Białegostoku odpowiedzialny m.in. za kulturę. Argumentował, że dyskusja w stolicy to początek „liftingu” nagrody im. Wiesława Kazaneckiego. Podkreślał, że miastu zależy, by wyróżnienie to było bardziej rozpoznawalne w Polsce. Dlatego na niewielkiej scenie pojawił się baner Wschodzącego Białegostoku, a na stoliku przy wyjściu ułożono kolorowe kulturalne przewodniki po Białymstoku oraz foldery o szlakach turystycznych, okolicach i kulturze naszego miasta. Były dostępne dla każdego. I na tym działania promocyjne miasta się skończyły.

Faktyczny wymiar nagrody literackiej

Uczestnicy dyskusji mówili o tym, jak w kontekście literackim centrum Polski przyćmiewa peryferia, jak wygląda twórczość i jej promocja w różnych regionach Polski, dyskutowano o potencjale literackim Podlasia oraz o chaosie na ryku wydawniczym, nad którym zdaje się chyba nikt już nie panuje. Ale zgodnie z oczekiwaniami sporo miejsca w rozmowie poświecono także Białemustokowi.

- Co wnosi kolejna nagroda literacka? Czy nie staje się na swój sposób nagrodą przemysłową? - pytał Marek Kochanowski z Fabryki Bestsellerów, a także jeden z członów kapituły przyznającej nagrodę im. Kazaneckiego.

- To zależy, jaka jest ambicja fundatora nagrody literackiej. Czy chodzi mu o to, by ożywiała lokalne życie literackie i niejako emblematyzowała je? W tym sensie nagroda im. Kazaneckiego to zadanie spełnia. Jeśli fundator chciałby wyjść z nagrodą gdzieś dalej, musi podjąć inne kroki, by zaistnieć. Mógłby zasponsorować materiał na temat nagrody w ogólnopolskim tygodniku, wykupić reklamy. Pytanie tylko czy fundator zdecyduje się przesunąć kasę z jednej szufladki do drugiej. Co do przemysłu nagrody, zastanawiam się czy mnożenie tych nagród nie grozi multiplikacją. Jest chociażby Nagroda Literacka im. Prezydenta Warszawy, której budżet jest bardzo wysoki. Nagroda dla warszawskiego twórcy wynosi tyle, ile nagroda Nike. A jednak mam wrażenie, że to nagroda całkiem lokalna - odpowiadał Klejnocki.

- Jest sposób na to, by nagroda lokalna stała się głośna - musi być skandal. By o nagrodzie w Łodzi stało się głośno, musiał dostać ją Rymkiewicz. I był huk na całą Polskę - wtrąciła Sobolewska.

- Jest też nagroda w Gdyni, przyznawana wydawałoby się w peryferyjnym mieście, ale będąca przecież dużym wydarzeniem literackim - mówił Nesterowicz.

Klasę musi mieć fundator nagrody. Jeśli oczekuje, że za jego pieniądze będzie miał wizytówkę miasta, to myli pojęcia.

- Rzeczywiście, nagród lokalnych jest dużo, będzie ich więcej i to dobrze. Ale działa mechanizm doboru naturalnego. Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że ta warszawska nagroda, to tak dużo kasy. Jest kilka dróg, by nagroda lokalna stała się głośna, skandal, eventy - mówił Jerzy Sosnowski.

Reportaż Kąckiego znów na tapecie

Justyna Sobolewska przekonywała, że pozytywnym zjawiskiem jest promowanie swojej nagrody przez samorząd lokalny. Na to stwierdzenie jeden z gości na widowni przysłuchujący się dyskusji poruszył wątek głośnego reportażu Marcina Kąckiego „Białystok. Biała siła, czarna pamięć”, który został zgłoszony do tej nagrody, ale ostatecznie w gronie nominowanych książek już się nie znalazł. A to wiele osób - okazuje się, że nie tylko białostoczan - zaskoczyło.

- Nie sądzicie jednak, że fakt, iż nagroda jest przyznawana przez samorządy trochę ją dewaluuje i osadza ją w kontekście politycznym? I że w tym roku trochę dotknęło to Kąckiego, który nie znalazł się wśród nominowanych? - pytał jeden z gości.

- Pierwsza kwestia to poczucie odpowiedzialności jurorów i poczucie przyzwoitości wobec pisarzy. Ale też klasę musi mieć fundator nagrody. Jeśli oczekuje, że za jego pieniądze będzie miał wyłącznie wizytówkę miasta, bo tak mu bardziej pasuje, to myli pojęcia. Z drugiej strony - jeśli jakaś książka, tarcia wokół nagrody wzbudzają dyskusję, to chyba też o to chodzi - odpowiadał Jarosław Klejnocki.

- Nie znam sytuacji, by fundatorzy nagrody wywierali wpływ na jurorów. I tu też, z tego, co wiem - też nie było żadnych nacisków. W przypadku nagrody literackiej im. Kazaneckiego to, że Kącki nie znalazł się wśród nominowanych, nie było decyzją polityczną, tylko literacką. Odsyłam do zamieszczonego w Internecie tekstu Katarzyny Sawickiej-Mierzyńskiej, gdzie wyjaśnia powody tej decyzji. Na pewno nie jest to decyzja polityczna, wymuszona przez władze. Ja, Jarosław Klejnocki i Jerzy Sosnowski wchodzimy w skład rozszerzonej komisji, która zajmie się nominowanymi czterema książkami - mówiła Sobolewska.

- Wśród trzech osób, które decydowały o tym, czy Kącki znajdzie się wśród nominowanych, ja byłem za tym, by jego książka znalazła się w finale. Ale demokracja wygrała - wyznał Marek Kochanowski.

- Dla nagrody to dobrze, gdy się o niej mówi. Gdy się rozmawia: a dlaczego ta książka jest nominowana, a nie ta? Pamiętam, jak Kubiak trzasnął bukietem, gdy Miłosz dostał Nike za „Pieska przydrożnego”. Dobrze, że są emocje, że się w ogóle o literaturze dyskutuje - zakończył dyskusję Jerzy Sosnowski.

Skuteczna promocja, czyli jaka?

Skoro białostoccy urzędnicy w końcu, po 25 latach, poczuli i zrozumieli potrzebę promowania naszej nagrody w Polsce, powinni zabrać się za to zupełnie z innej strony. Większego zainteresowania nie przysporzy jej nawet najbardziej merytoryczna dyskusja z udziałem największych autorytetów z dziedziny literatury. To zbyt ulotne. A gdzie promować literaturę jeśli nie w książkach właśnie? Miasto powinno przekierować swoje fundusze i moc sprawczą na coś dużo bardziej trwalszego. Należy konsekwentnie lobbować w wydawnictwach, by na okładkach umieszczały informacje, o tym, że autor jest także laureatem białostockiej nagrody.

W przypadku Ignacego Karpowicza, którego książki czyta cała Polska, taka okazja została zaprzepaszczona już trzy razy. Dopiero na okładce „Sońki” - ostatniej jego powieści - wspomniano o tym, że autor jest laureatem Paszportu Polityki, literackiej nagrody Warszawy, finalistą nagrody Nike, a także nagrody Białegostoku (dokładnie w tej kolejności). Ignacy Karpowicz jest rekordzistą - laudacje i gratulacje za zdobycie nagrody im. Kazaneckiego odbierał już cztery razy. Tyleż samo razy jego książki trafiły do finału Nike. I tej drugiej informacji wydawnictwa już nie pomijają. Cisza na temat laurów przyznawanych nad Białą pisarzom cenionym w całej Polsce jest przynajmniej zastanawiająca. Być może na tym warto oprzeć politykę kulturalną Białegostoku, którą miasto od kilku lat próbuje stworzyć i sformalizować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny