Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Książek podróżował po Polsce wschodniej. Nocował na ławce w Siemiatyczach, jadł gdzie popadnie

Jerzy Doroszkiewicz
Michał Książek (37 l.) jest leśnikiem i kulturoznawcą, a także przewodnikiem syberyjskim.
Michał Książek (37 l.) jest leśnikiem i kulturoznawcą, a także przewodnikiem syberyjskim. Anna Dobkowska
Myśląc o Polsce wschodniej często ograniczamy się do Podlaskiego. Michał Książek, podróżując po wschodniej rubieży RP, swoją wędrówkę rozpoczyna na drodze 816 , by w końcu dotrzeć do Puszczy Białowieskiej.

Początkowo punktem odniesienia tych poetyckich refleksji miała być chyba tytułowa droga. Niezbyt długa, praktycznie przebiegająca przez województwo lubelskie wzdłuż granicy polsko-ukraińskiej i polsko-białoruskiej, licząca sobie 166 kilometrów. Wydaje się, że wydawcy książki namówili autora, by podróżując z południa na północ przemierzył też Podlaskie, ale większa część dotyczy Lubelskiego. Z perspektywy lektury innych lokalnych pisarzy praktycznie nieeksplorowanego, przez co mogącego wzbudzić zainteresowanie u osób otwartych na życie sąsiadów. Czy są podobni do nas, czy różnią się od mieszkańców Grabarki albo Mielnika? Nawet jeśli Książek nie miał zamiaru szukać na takie pytania odpowiedzi, czytelnik z Białostocczyzny będzie miał przy lekturze „Drogi 816” doskonałą ku temu okazję.

Autor niepostrzeżenie łączy prozę życia z poetyckim spojrzeniem na świat. W okolicach Horodła, po polskiej stronie Bugu, najpierw słucha opowieści o okolicznych mieszkańcach, którzy szukają skrytek z papierosami przemyconymi z Ukrainy i pozostawionym w obawie przed lotnymi patrolami straży granicznej w lasach i na polach, a później je kotlety rybne, usmażone z połowów w rzece granicznej. I nagle doznaje iluminacji, iż dosłownie najadł się samą granicą. Umiejętność zamieniania najbardziej prozaicznych czynności w doznania metafizyczne jest jedną z najlepszych cech prozy Książka.

Jako leśnik, ale też i chyba pasjonat, dostrzega bogactwo okolicznej fauny i flory, zresztą twierdzi, że ową drogę 816 praktycznie przemierzył pieszo, sypiając u gospodarzy, nie brzydząc się ani brudną pościelą ani spartańskimi warunkami sanitarnymi. Umie też zauważyć pewne odmienności kulturalno-kulinarne pomiędzy regionami Polski. Jak choćby opalanie zabitej świni słomą, co kojarzy się Książkowi, również absolwentowi kulturoznawstwa, z przebłagalną ofiarą, a więc w domyśle - zakorzenionymi pogańskimi obyczajami. Bardzo szybko dostrzega, jaką krzywdę wyrządziła granica wytyczona wzdłuż Bugu. Widzi, że żadna z dróg z tych przygranicznych wioseczek i mieścin nie wiedzie na wschód. „Amputowano im kierunek geograficzny i ich mieszkańcy nie mogą podróżować swobodnie, jak większość ludzi”.

Historia nieznana

W podlubelskiej wiosce Uchańka widzi symboliczną cerkiew „pod wezwaniem Wrogości i Nędzy”. Widzi wyrwane okna, gnijące ściany i rozumie, że to swoisty pomnik „głupich decyzji wojskowych i polityków”. Jakich polityków? Kilka stron później, wspominając o zniszczeniu przez polską policję i wojsko cerkwi pod wezwaniem Świętego Onufrego w miejscowości Husynne, przyznaje się do swojej całkowitej ignorancji. Dopóki nie dotarł na pogranicze, nie słyszał nigdy o rządowej akcji unicestwiania prawosławnych świątyń zarządzonej w roku 1938, głównie na terenach Lubelszczyzny i Chełmszczyzny. „Nikt o tym nigdy nie uczył w siedmiu szkołach i czterech uniwersytetach, na które uczęszczałem” konstatuje Książek. W jego wypadku podróże ewidentnie kształcą.

O wiele pewniej niż w historii Polski czuje się autor w świecie lasu. Zbiera łodygi wiesiołka i wrotycza, widzi dzięcioła dużego i mysikróliki. Tu z kolei najlepszy nawet znawca historii pogranicza bez atlasu ptaków i herbarza może czuć się zagubiony, jakby czytał pismo święte dla średniowiecznych łacinników. Wędrując przez wsie widzi często postumenty - pozostałości po złamanych, jak się domyśla, wschodnich krzyżach i tkwiące obok krzyże charakterystyczne dla religii katolickiej. Dla pewnej równowagi w kilku zdaniach przypomina historię proboszcza Franciszka Karpińskiego z miejscowości Bończa, który w owym nieszczęsnym roku 1938 przeciwstawił się Wojsku Polskiemu, oznajmiając żołnierzom, że najpierw musieliby zburzyć jego kościół, by zezwolił im na zburzenie sąsiadującej ze świątynią cerkwi. I żołnierze ustąpili.

W wędrówce Książka bardzo ważni są napotkani ludzie. Przygląda się im, obserwuje ich zwyczaje, czasem zapisze jedno celne zdanie, które zdaje się być doskonałą metaforą zdarzeń. Jak choćby w dawnym polsko-ukraińskim Hniszowie, gdzie starsza kobieta porównując polską akcję niszczenia cerkwi z okupacją hitlerowską bez ogródek mówi: „Zapamiętaj se pan: Niemiec to ma więcej w dupie rozumu niż Polak w głowie!”. Ludność pogranicza, jak całej ściany wschodniej wymiera, czas tam często się zatrzymał, a Książek miał być może ostatnią szansę, by zapisać napotkane widoki w niezmienionym przez ostatnie pół wieku kształcie na kartach swojego nietypowego pamiętnika podróży. Kto dziś wie, że Zbereżu mieszkali Ukraińcy, wieś spalono dopiero po wojnie, mieszkańców przymusowo wysiedlono na sowiecką Ukrainę, a na pamiątkę tamtych wydarzeń ustawiono, choć pewnie w różnym czasie, dwa jakby uzupełniające się pomniki. Jeden - poświęcony bojownikowi Armii Krajowej, drugi ubekom, którzy go schwytali. Być może już za chwilę ostanie się tylko jeden. Oba upamiętnił piszący wędrowiec.

Dosiedzą do końca

Koncentrując się na przenikaniu się kultury wschodniej z zachodnią, Książek pozostawia nieco na uboczu trzecią wielką przed II wojną światową religię - judaizm. Nie może pominąć obozu zagłady w Sobiborze, zagląda też do Włodawy, konstatując, że bez Żydów miejscowość owa „nie ma sensu”. Zostało po nich tylko muzeum w synagodze. Te tereny to także czasy niesławnej akcji „Wisła”. Gdzieś w okolicach monasteru w Jabłecznej słyszy opowieść, jak cała prawosławna wioska została wysiedlona pod Olsztyn, a po śmierci Stalina wrócili na ojcowiznę. Tyle, że swoją własną ziemię i chałupę musieli odkupić, bo zajął ją jakiś repatriant zza Buga. Czy tylko w tamtych rejonach można usłyszeć, że starsi ludzie nie boją się zawalenia dachów ich wiekowych chałup, bo... dosiedzą. Na dociekliwe pytanie reportera „do czego” oburzeni odpowiadają „do końca”.

„Droga 816” to nie tylko odkrywanie ginących światów, nienauczonych historii Polski, ale też przepiękne przypatrywanie się przyrodzie. Tu błotniak stawowy lata „niczym papierowy model samolotu… zupełnie jakby za chwilę miał się zepsuć i roztrzaskać o ziemię… widz czeka na katastrofę, ale ta nie następuje”. Albo śpiąc z oszczędności na ławce wśród drzew przy Nadbużańskiej Szkole Wyższej w Siemiatyczach budzi się widząc, że od nieba oddziela go tylko korona klonu. Nie tylko stali mieszkańcy bez pudła odnajdą jego ślady, kiedy pisze o walącej się drewnianej chałupie zamienionej na słup ogłoszeniowy, jeszcze ze starą tabliczką z nazwą ulicy Armii Czerwonej. Do pstrych ptaków na nocnym tokowisku przyrównuje zaś młodzieńców podczas seansu kina letniego, wieszcząc, że najwybitniejsi zostaną dopuszczeni do „tajemnicy życia w dziuplach samochodów bądź zaciszu okolicznych mieszkań”.

Specyficzna filozofia ludzi zamieszkujących południowe rejony Podlaskiego miesza się z podziałami politycznymi. Kiedy na Świętej Górze Grabarce starsza kobieta usiłuje coś dopisać do drewnianego krzyża, odmawia skorzystania z podsuniętego przez reportera pisaka tłumacząc „nie piszet, znaczit, nie nado”. I wszystko. W pobliskim Mielniku usłyszy zaś, że „kto głosował na PiS, to nasi, reszta to sam pan wie”. W Kleszczelach z kolei od drobnego pijaczka dowie się, że droga numer 19 z Siemiatycz do Białego przez Hajnówkę wytycza inną granicę. „Na lewo od dziewiętnastki leży Polska, a reszta to my… tutejsi”.

Książka „Droga 816” nie jest poszukiwaniem tutejszości. To raczej kolejny przykład próby uchwycenia owej metafizyki prowincji, z jej odrębnym światem, przysłowiowym życiem „daleko od szosy” choć geograficznie związanym z wiekami wytyczonym szlakiem. W Polsce niemal nieznanym, a wartym poznania. Nie zza szyb automobilu, a raczej jak w pieśni Stachury - „wędrówką jedną życie jest człowieka”. 37-letni Michał Książek umie patrzeć i odnajdywać poezję tam, gdzie inni zobaczyliby tylko ruiny dawnej świetności.

Droga 816

Książkę Michała Książka wydała białostocka Fundacja Sąsiedzi. Spotkanie z autorem odbędzie się 25 listopada, o godz. 18, w białostockim Centrum im. Ludwika Zamenhofa przy ul. Warszawskiej 19

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny