Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok potrzebuje własnego konserwatora zabytków

Tomasz Mikulicz
Kamienica przy ulicy Nowy Świat 9
Kamienica przy ulicy Nowy Świat 9 Fot. Wojciech Wojtkielewicz/Archiwum
Sprawy, w których byłyby poważne wątpliwości co do jego pracy, rozstrzygałby ostatecznie minister kultury. Pamiętajmy też o opinii społecznej, z którą konserwator również musi się przecież liczyć

Białostoccy radni zatwierdzili niedawno Gminny Program Opieki nad Zabytkami. W dokumencie jest mowa o tym, że magistrat powinien postarać się o powołanie miejskiego konserwatora zabytków. Urzędnicy wysłali w tej sprawie pismo do konserwatora wojewódzkiego.

- Określiliśmy już, jakie byśmy widzieli warunki przekazania kompetencji. Ustawa mówi o tym, że konserwator miejski nie może wciągać obiektów do wojewódzkiej ewidencji zabytków i rejestru. Rozkład wszystkich pozostałych uprawnień jest do negocjacji - mówi Zofia Cybulko, zastępczyni wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Służby konserwatorskie proponują miastu, by konserwator wojewódzki w dalszym ciągu sprawował pieczę nad trzema ważnymi zabytkami, tj. kościołem św. Rocha, katedrą i zespołem pałacowo-parkowym Branickich.

- To zabytki o szczególnej wartości. Poza tym konserwator posiada pełną dokumentację oraz dobrze zna szczegóły prowadzonych w tych zabytkach remontów i przebudów. Konserwator miejski musiałby się dopiero z tymi materiałami zapoznawać - twierdzi Zofia Cybulko.

Podkreśla, że miałby on za to wolną rękę w przypadku wszystkich innych zabytków.
- Mógłby wydawać m.in. pozwolenia na przebudowy i remonty czy opinie do studium zagospodarowania itd. - mówi zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków.

Ważne jest też to, że - jeśli magistrat zaakceptuje te warunki - konserwator miejski będzie mógł wnioskować o wpisanie wskazanych przez siebie obiektów do ewidencji zabytków. Na jego zlecenie mogłyby też powstawać karty ewidencyjne takich budynków. Ostateczna decyzja o wciągnięciu do ewidencji należałaby jednak do konserwatora wojewódzkiego. Inaczej byłoby w przypadku, gdy konserwator miejski pozwoliłby na przykład na rozbiórkę zabytku, a konserwator wojewódzki miały inne zdanie.

- Tutaj decyzja należałaby do konserwatora miejskiego. My moglibyśmy tylko przeprowadzać kontrole - podkreśla Zofia Cybulko.

Taki model współpracy funkcjonuje w Suwałkach, gdzie działa jedyny, jak do tej pory, miejski konserwator w województwie.

- Wiadomo, że jako ktoś, kto jest na miejscu, lepiej znam teren, na którym działam, niż służby konserwatorskie z Białegostoku. Mam też za zadanie sprawować pieczę nad jednym miastem, a nie nad całym województwem. To ważny argument za powołaniem konserwatora również u was - mówi Adam Żywiczyński, miejski konserwator w Suwałkach.

Ten punkt widzenia popiera też Barbara Tomecka z białostockiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zabytkami.

- Mam jednak obawy co do tego, czy taki konserwator, skoro zostanie powołany przez magistrat, nie będzie od niego uzależniony. Nikt przecież nie chce stracić pracy - twierdzi Barbara Tomecka.
Adam Żywiczyński uspokaja jednak, że konserwatora powołuje się na podstawie umowy między prezydentem miasta i wojewodą.

- Jeśliby się okazało, że konserwator ulega jakimś miejskim układom, to na pewno wojewódzkie służby konserwatorskie by się tym zainteresowały. Poza tym sprawy, w których byłyby poważne wątpliwości co do jego pracy, rozstrzygał by ostatecznie minister kultury. Pamiętajmy też o opinii społecznej, z którą konserwator również musi się przecież liczyć - tłumaczy miejski konserwator zabytków w Suwałkach.
Antoni Oleksicki, podlaski konserwator zabytków w latach 1988-2002, mówi, że wszystko zależy od stanowczości osoby, która będzie tę funkcję pełniła.

- Musiałaby ona przeciwstawiać się wszelkiego rodzaju naciskom, tak ze strony magistratu, jak i na przykład deweloperów. Na konserwatorze ciążyłby przecież obowiązek dbania o tożsamość historyczną miasta - twierdzi Antoni Oleksicki.

Janusz Kaczyński, członek białostockiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich, uważa, że stanowczość jednego człowieka może jednak nie wystarczyć.

- Przy konserwatorze należałoby powołać radę konserwatorską. Jej członkowie doradzaliby konserwatorowi w sprawach, które budziłyby emocje. Poza tym mogliby oni oceniać jego pracę czy też motywować go do działania. W końcu ochrona zabytków w naszym mieście byłaby przedmiotem szerokiej dyskusji - podkreśla Janusz Kaczyński.

Dodaje, że w skład takiej rady mogliby wejść m.in. architekci, historycy i specjaliści od ochrony zabytków.

- Poza tym przyszły konserwator powinien starać się o pozyskiwanie środków unijnych na przykład na remonty czy przebudowy zabytków - twierdzi Janusz Kaczyński.

Dodaje, że na powołanie urzędnika czeka z niecierpliwością.

- Odciążyłoby to na pewno konserwatora wojewódzkiego, który ma przecież na głowie całe województwo i często nie ma czasu zająć się sprawami naszego miasta - mówi białostocki architekt.

Podkreśla, że skoro działalność konserwatora miejskiego byłaby finansowana z kasy miejskiej, skończyłoby się też wieczne narzekanie służb konserwatorskich, że na nic nie ma pieniędzy.

- Warunkiem jest oczywiście to, że konserwator musiałby mieć do dyspozycji jakieś konkretne pieniądze. Miejmy nadzieję, że urzędnicy magistratu o tym pamiętają - dodaje Janusz Kaczyński.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny