Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rynek Kościuszki nam się udał. Mamy w końcu starówkę. (zdjęcia)

Aneta Boruch
Rynek Kościuszki, Białystok
Rynek Kościuszki, Białystok fot. Jarosław Sołomacha
Mija drugi rok od kiedy Białystok dorobił się własnej niby-starówki. Reprezentacyjny plac rodził się w bólach i ostrych dyskusjach, w których nie brakowało argumentów, że ogródki kawiarniane posłużą do rozpijania, powstaje betonowa pustynia. Jednak drugie lato pokazuje, że chyba tak źle nam ten Rynek Kościuszki nie wyszedł.

[galeria_glowna]
Jeśli często się tędy chodzi, to można zobaczyć, jak ludzie oswajają tę jeszcze względnie nową przestrzeń. Wczesnym przedpołudniem spotkać tu można dzieci, które wyszły na spacer z babciami, biegające po rynkowych schodach, wspinające się na kamienne kręgi, pokazujące pod szkłem historię miasta czy grające w klasy po zaznaczonym innym kolorem kamienia obrysie kramnic. Starsi panowie gawędzą na ławkach lub czytają gazety. Przed południem, gdy otwierają się drzwi okolicznych kawiarni, pojawiają się pierwsi amatorzy małej czarnej, lodów i plotek ze znajomymi przy stolikach. To także pora, gdy pokazują się pierwsi umówieni obok charakterystycznego punktu jakim jest owalna fontanna. Popołudniami, czyli po szkole i po pracy, rynek tętni już życiem i tak jest do wieczora.

Wielu twierdziło, że nic tu się nie będzie działo. Nic podobnego. Owszem, trudno żeby zimą w trzaskające mrozy ludzie spędzali tu całe godziny. Ale wtedy rozrywki dostarcza ślizgawka i oczywiście miejski sylwester. Latem natomiast żaden weekend nie minie bez jakiejś imprezy na rynku. Dni Miasta, różnorodne festiwale, koncerty, pokazy, jarmarki - każdy znajdzie coś dla siebie.

Nie jest źle także z zagospodarowaniem lokali wokół rynku. Początkowo miasto odsądzane było od czci i wiary, że zmienia najemców i szuka nowych, interesujących ofert na gminne lokale w centrum. Owszem, początki były trudne, na co nałożył się kryzys gospodarczy. Ale teraz niemal wszystkie są już wynajęte, a ich oferta urozmaicona, bo oprócz gastronomii także sala zabaw dla dzieci czy okazyjna galeria, która od nazwy sklepu, który był tu wcześniej została już ochrzczona Galerią Telimena. To zresztą dowód na to, jak samo życie potrafi najlepiej tworzyć nowe zwyczaje.

Z tego, co dzieje się na rynku zadowoleni są właściciele okolicznych restauracji. Odbywające się tu imprezy napędzają im klientów. To w pijalni czekolady przy Rynku spotkała się z białostoczankami przyszła Pierwsza Dama, czyli Anna Komorowska. W Cafe Esperanto odbywają się spotkania międzynarodowej kawiarni językowej, tu odbyła się prezentacja pierwszego spotu reklamowego Białegostoku, z nią także kojarzy się doroczny Festiwal Kultury Zachor. Dużym wzięciem podczas organizowanych na rynku imprez cieszy się taras widokowy cukierni w Centrum Astoria, tak jak to miało np. miejsce w przypadku koncertu Suzanne Vega. W tym czasie miejsca na nim są rezerwowane z dużym wyprzedzeniem.
Powoli i stopniowo rynek zmienia się na lepsze także w warstwie architektonicznej. Już gołym okiem widać, że właściciele coraz większej liczby kamienic gustownie je remontują i modernizują. I, co równie ważne, robią porządek z zalewającymi je pstrokatymi reklamami. Zdecydowanie wychodzi to na dobre całemu otoczeniu - zyskuje klasę i elegancję.

Doskonale w przestrzeń wpisał się najnowszy element umeblowania rynku, czyli rzeźba maski. Ustawiona w ubiegły poniedziałek od razu przyciągnęła przechodniów, którzy natychmiast zaczęli się przy niej fotografować. Władze miasta powinny z tego wyciągnąć wniosek, bo nie wiedzieć czemu wciąż zapominają o tym, że jest starszy pomysł na kolejną rzeźbę w tym rejonie. Jeszcze w czasie przebudowy Suraskiej wymurowano postument pod stylizowaną macewę, która ma upamiętnić spaloną synagogę. Dlaczego maska ją wyprzedziła, a pomysł macewy pokrywa się kurzem, na razie pozostaje słodką tajemnicą magistratu.

Podobnie na razie do lamusa trafiła idea wzbogacenia przestrzeni rynku rzeźbami nimf. Jedynym usprawiedliwieniem dla miasta w tym momencie może być to, że na razie skupia się na konkretnych robotach budowlanych wokół rynku, a jego upiększanie zostawia na potem.

Kolejną odsłoną modernizacji centrum będzie zapowiedziana na przyszły rok modernizacja ulicy miasta Lipowej. Po jej zakończeniu powstanie z niej coś na kształt głównego bulwaru Kowna, choć oczywiście na tak bujnie rosnące drzewa przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Przy tej okazji cieszą zapowiedzi, że będzie to przebudowa kompleksowa, obejmująca również planowanie małej architektury, czyli ławek, drobnych rzeźb czy fontann. Niestety, znów z zastrzeżeniem, że na nie być może przyjdzie poczekać.

Jak zawsze, aby poznać swoją wartość, najlepiej przejrzeć się w oczach innych. Niedawno na forum "Gazety Olsztyńskiej" wywiązała się dyskusja o urokach Białegostoku. Pretekstem były nasze billboardy promocyjne, które pojawiły się w stolicy Warmii i Mazur. Kafa napisał: jak to co zobaczyć w Białymstoku? A perełka w postaci Pałacu Branickich wraz z przyległym doń parkiem? Piękne miejsce i budynek. Aż oczy cieszą, szczególnie latem. Stare miasto też nie jest brzydkie. Podejrzewam, że jest też wiele innych miejsc wartych zobaczenia, chociaż ja mam akurat sentyment do ścisłego centrum.

Cudze chwalicie, swego nie znacie. No i mamy starówkę. Skoro inni nas tak postrzegają, to nie jest chyba z nami tak źle.

Wszystko wskazuje więc na to, że modernizacja centrum to dobrze wydane pieniądze. Następne pokolenia nie będą już pamiętały sporów, które towarzyszyły jego powstaniu, a będą się cieszyć z pięknego otoczenia, w którym przyjdzie im mieszkać.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny