Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

4 czerwca - nie ma czego świętować?

Mirosław Miniszewski [email protected] tel. 085 748 95 43
Ulotka przygotowana przez białostocką Solidarność
Ulotka przygotowana przez białostocką Solidarność www.rok1989.pl
20. rocznica 4 czerwca 1989 roku powinna być powodem do poczynienia głębokiej refleksji nad epoką, której byliśmy świadkami i uczestnikami. Dwiema dekadami, które zbudowane na wielkiej nadziei, okazały się kolejną w dziejach porażką polityczności.

Niedziela, 4 czerwca 1989 roku: wybory kontraktowe w Polsce i masakra na placu Tiananmen w Pekinie. Ich synchroniczność jest znamienna. Były to bowiem wydarzenia reprezentatywne dla kryzysu w obrębie systemu komunistycznego, który od dziesięcioleci zakrywał mrokiem połowę cywilizowanego świata.

Zarówno w Polsce, jak i w Chińskiej Republice Ludowej kończyła się pewna epoka. Tak jak u nas, tak i tam komunistyczni aparatczycy zdawali sobie sprawę z bankructwa wyznawanej przez siebie ideologii.

U nas proces rozkładu znienawidzonego systemu kończył się wyborami parlamentarnymi (jeszcze nie w pełni wolnymi, ale opartymi na pewnym kompromisie politycznym), a w Chinach krwawo stłumionym buntem dysydentów. Nieoficjalne dane podają liczbę 5 tys. zamordowanych i ok. 10 tys. rannych. Aresztowanych zostało kilka tysięcy osób, kilkanaście z nich skazano na karę śmierci i stracono. W Polsce odbyło się bez przelewu krwi, ale był to początek konfliktu i masowej tragedii wykluczonych grup społecznych.

To, co łączy oba te wydarzenia, to początek ery kapitalizmu na gruncie gruzów komunistycznej pseudoekonomii. Celowo nie posługuję się tutaj pojęciem wolnego rynku, bo ani w przypadku Polski, ani tym bardziej Chin o wolnym rynku nigdy nie było i nie ma mowy.

20. rocznica 4 czerwca 1989 roku powinna być powodem do poczynienia głębokiej refleksji nad epoką, której byliśmy świadkami i uczestnikami. Dwiema dekadami, które zbudowane na wielkiej nadziei, okazały się kolejną w dziejach porażką polityczności.

Paradoks Rakowskiego-Wilczka

Solidarność nigdy nie chciała i nie postulowała wprowadzenia kapitalizmu. Była ruchem par excellence lewicowym. Natomiast pozostający u władzy komuniści doskonale zdawali sobie sprawę z praktycznej niemożliwości realnego socjalizmu.

Dlatego jeszcze przed wyborami kontraktowymi Mieczysław Wilczek przygotował ustawę o wolności działalności gospodarczej, którą rząd Mieczysława Rakowskiego przyjął w grudniu 1988 roku. To była prawdziwa, jak na ówczesne warunki, rewolucja. Wybuchowi drobnej przedsiębiorczości towarzyszyły jednak potężne afery gospodarcze, których echa trwają do dzisiaj. Niedługo potem, już rękoma władzy wybranej w pełni demokratycznie, ustawa była okrajana. Zaczęto wprowadzać kolejne ograniczenia, obciążenia, koncesje. Ten proces trwa do teraz.

Nazywanie panującego obecnie w Polsce systemu ekonomicznego wolnym rynkiem jest czystą kpiną. Niemniej jednak jest to z całą pewnością kapitalizm.

Polski kryzys

Pierwsze lata pokomunistycznej Polski to masowe ubożenie ludności i jednoczesne bogacenie się innych, przede wszystkim byłych komunistów, którzy na długo przez oddaniem władzy przygotowywali sobie grunt pod przyszłe biznesy.

Pogłębiające się kontrasty społeczne, pojawianie się kolejnych przestrzeni społecznego wykluczenia, niemożność uprawiania prawdziwie republikańskiej polityki to przyczyny raka, który toczy nasz kraj, odbierając obywatelom myślącym na sposób polityczny resztki nadziei na normalność. Od 1989 roku trwa w naszym kraju wojna między obozami, które trudno zidentyfikować z nazwy, bowiem co cztery lata zmieniają one szyldy - niemniej są to ciągle ci sami ludzie.

Dzisiaj ten konflikt spolaryzował się między tzw. liberałami i zwolennikami nowoczesnej formy nacjonalistycznego socjalizmu. Jednak ani nasi liberałowie nie są zwolennikami wolnego rynku, szydząc z liberalnych założeń wolnościowej polityki, ani prawicowi socjaliści nie są wyznawcami żadnej dającej się precyzyjnie zidentyfikować metody politycznej.

Tylko wejście w struktury Unii Europejskiej uchroniło nas przed możliwymi skutkami polskiego kryzysu politycznego. Jedynie zezwalając na ekonomiczny exodus kilku milionów potencjalnie wykluczonych obywateli, byliśmy w stanie zmniejszyć współczynnik bezrobocia i nie doprowadzić do większej niż obecna społecznej katastrofy. Pozostali w Polsce ludzie są w dużej większości skazani na płace, których wysokość jest rodzajem koszmarnego żartu, bo wszystko kosztuje u nas tyle samo, co w innych krajach Unii, a zarabiamy znikomą część tego, co oni.

Jesteśmy krajem rządzonym przez amatorów, zawistników i pieniaczy. Zmiany rządzących krajem ekip to tylko kosmetyka. Tylko strajkujący pod rządowymi budynkami robotnicy są ciągle ci sami. I chociaż ich postulaty są nierealne i niesprawiedliwe wobec reszty grup społecznych, które strajków zorganizować nie mogą, bo nie mają takiej siły przebicia, to są oni symptomem tego, że ostatnich 20 lat nie można postrzegać jako sukcesu.

Kapitalizm to nie wolność!

Było to raczej dokooptowanie do systemu nieobalalnego, który ruguje polityczność, niszczy więzi międzyludzkie, kastruje kulturowy potencjał narodów i skazuje ludzi na ciągłą groźbę wykluczenia, usypiając jednocześnie niezadowolenie sieczką kultury popularnej, powodującej masowe zidiocenie całych populacji. Nawet rewolucje w tym systemie są niemożliwe, ani nawet jego kontestacja, bowiem wszystko to od razu jest włączane w jego obieg i staje się przedmiotem wirtualnej wymiany towarowej.

Aby móc spokojnie żyć w systemie, który został nam zaproponowany, trzeba być idiotą. Zaprzestanie krytycznego myślenia - i zastąpienie go wykonywaniem powszechnie obowiązujących instrukcji - zapewnia jakie takie w nim funkcjonowanie. Poczucie wolności, o którym się nam nieustannie przypomina, jest fatamorganą. Nie należy go mylić z alienacją. To, że możemy robić, co chcemy, jeździć po całym świecie, kontestować publicznie i wyzywać władzę bez żadnych poważniejszych konsekwencji, nie jest wynikiem wolności, tylko przerażającego osamotnienia. Dopóki wydajemy wszystkie zarobione przez siebie pieniądze i zadłużamy się do końca życia w bankach, możemy robić, co się nam żywnie podoba. To nie jest bycie człowiekiem wolnym, tylko sprowadzenie się do roli przedmiotu. Taki jest właśnie efekt ostatnich 20 lat przekształceń politycznych w Polsce.

Jednak jest pewien powód do małej radości - powinniśmy się cieszyć, że nasi komuniści byli bardziej sprytni od tych chińskich i nie wymordowali swoich politycznych przeciwników z solidarnościowej opozycji. Pozwolono nam żyć, pomimo niezgody na zastaną rzeczywistość. Na płytszym poziomie krytyki można więc umiarkowanie pogratulować sobie, że i tak - biorąc pod uwagę wymiar globalny - trafiła się nam lepsza cząstka światowego tortu zwanego kapitalizmem.

Za zarabiane grosze możemy przynajmniej się do woli znieczulać dobrym alkoholem, powszechnie dostępnymi narkotykami, wycieczkami do Tunezji i Egiptu, debilnymi serialami wyświetlanymi na wielkich telewizorach oraz, przede wszystkim, konsumowaniem potwornych ilości ogólnie dostępnego jadła, dzięki któremu doścignęliśmy wreszcie świat, w którym biedni ludzie to grubasy. Jeśli jednak jest to tym, o czym marzyliśmy, to nie świadczy to za dobrze o człowieku jako takim.

Cynizm doskonały

My nie mamy tak naprawdę czego świętować 4 czerwca. Od wariantu chińskiego różni nas tylko mały nadmiar pozornej wolności. Tak samo jednak jak oni, skazani jesteśmy na pęd ku samozniszczeniu. System obecnie obowiązujący na świecie nie ustanie bowiem na drodze rewolucji, tylko zakończy się globalną katastrofą.
Chiny wykluczyły poprzez masowy mord tych, którzy im przeszkadzali. U nas poradzono sobie z tym w sposób doskonale cyniczny - pozwolono, aby zniknęli w gettach ekonomicznego wykluczenia, których w telewizyjnych wiadomościach nikt nam nie pokazuje. Reszcie pozwolono po prostu wyjechać. Zarówno polski, jak i chiński wariant są w istocie manifestacjami tego samego procesu. Kapitalizm jest dziejową koniecznością. Dopiero jego kres, a wraz z tym koniec znanego nam świata, ujawnią być może alternatywne modele polityczności. Część z nas z pewnością dożyje jeszcze tych czasów. Wtedy jednak, podobnie jak po upadku Cesarstwa Rzymskiego, całe tygodnie będzie można podróżować po Europie i nie spotkać żywego człowieka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny