Na temat terroryzmu powiedziano i napisano wiele tomów. Tym bardziej, że nie jest to zjawisko nowe. Jednak wydarzenia ostatnich miesięcy powodują, że z coraz to większym niepokojem zaczynamy oglądać się za siebie. Poczuliśmy obawy planując swój kolejny wyjazd do Turcji czy Egiptu. Zaczęliśmy czuć lęk na myśl o wyjeździe np. na Oktoberfest w Monachium. Staliśmy się coraz bardziej podejrzliwi widząc wsiadającego pasażera o ciemniejszej karnacji, czy to w warszawskim metrze, czy lecąc samolotem do Chicago. Tłum i zbiorowisko, które dotychczas dla nas jako istot społecznych były czymś naturalnym, stały się zagrożeniem.
Na szczęście żyjemy w Polsce, która nie jest na razie w obszarze zainteresowań terrorystów. Oczywiście trzeba „dmuchać na zimne”, bo okazji było co nie miara np., szczyt NATO w Warszawie czy Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Stopień przygotowania uroczystości, jak i zapewnienie bezpieczeństwa najważniejszych osób na świecie, stały się punktem honoru dla rządzących i potwierdzeniem prawidłowo obranej drogi względem ograniczenia do minimum ryzyka zamachów terrorystycznych. Jednocześnie powstają inne dylematy. Dokąd może sięgać inwigilacja obywateli w imię bezpieczeństwa zbiorowego? Na ile jesteśmy w stanie zrezygnować ze swoich praw i swobód obywatelskich w celu zapewnienia demokratycznego i w ramach prawa działania odpowiednich służb ? Czy jesteśmy w stanie stawić czoła zwycięstwu radykalizmu? Czy jesteśmy w stanie zaakceptować pomysł kontrolowania portali społecznościowych np. Facebooka? Czy dopuszczamy możliwość kontroli kontaktów i przebiegu prywatnych rozmów? Oczywiście zawsze w takich przypadkach pojawiają się zarzuty opozycji o zamachu na demokrację i ograniczeniu swobód. Wydaje się jednak, że tak jak Amerykanie po zamachach na World Trade Center w 2011r. musieli przyjąć do wiadomości pewne zasady, tak i my nie mamy wyjścia.
Problem terroryzmu stał się kwestią polityczną i nie ma co ukrywać, że zaczął być instrumentalnie wykorzystywany. Zamachy stały się narzędziem zmiany politycznej. W wyniku eskalacji zjawiska, wielu rządzących w Europie zaczęło pisać na nowo swoje programy polityczne. Oczywiście i w Polsce podejście do bezpieczeństwa ma swoje odzwierciedlenie w podziałach politycznych. Politycy PiS mówią: dość poprawności politycznej, która zgubiła Europę i mówienia, że jest bezpiecznie. Dodają, że wyrazy kondolencji, składania kwiatów przed ambasadami i potwierdzania porozumienia w walce z terroryzmem, to za mało. Politycy Kukiz-15 posuwają się jeszcze dalej twierdząc, że to lewaccy politycy Europy zabijają, a nie terroryści. Wiele komentarzy wywołało też zdanie Julii Pitery z PO, że „zamachy to nic nowego i nie powinny niepokoić”. Te stwierdzenie jest o tyle jednak samo w sobie niepokojące, bo sugeruje, że zamachy stały się jakby czymś normalnym. Ludzie w Europie stracili już zaufanie do władzy wychodząc z założenia, że dość gadania a czas na działanie. Pogłębiają się przekonania o niepewnych dotychczas działaniach służb, które tylko rozzuchwala zamachowców. Z kolei rządzący chcą humanizować przestępców i tłumaczyć zamachy zamiast zabrać się do radykalnych działań. Tymczasem obywatele krzyczą: „Dość marszów milczenia. Europo obudź się!” Tym bardziej, że wielu obawia się wręcz „efektu domina”. Tylko czy po zaniedbaniach z wielopokoleniową asymilacją imigrantów i po napływie wielu milionów uchodźców nie jest już za późno? W końcu sama policja europejska przewiduje, że w Europie jest około kilkuset potencjalnych terrorystów.
Najważniejsze jest to, by zrozumieć powody działania zamachowców. Na pewno nakłada się tu na siebie wiele zjawisk, które są zbadane i udowodnione naukowo. Najważniejsze determinanty to: walka o władzę, konflikt o podłożu wyznaniowym, niechęć do innowierców, niezadowolenie społeczno-kulturowe, zaspakajanie potrzeb ekonomicznych, nagromadzona frustracja, zaostrzenie prawa, ubóstwo, przemoc, zemsta, potrzeba przynależności do grupy. Należy zauważyć, że przestępcami są w większości ludzie urodzeni już w swojej nowej ojczyźnie, którzy pomimo zapewnienia im, jak i ich rodzicom warunków ekonomicznych, często szukają nowych odpowiedzi na własne dylematy. Przeważnie w islamie, z którego zbyt dosłownie biorą słowa o zabijaniu niewiernych. Bo przy całej wrodzonej tolerancji do innych religii „ciarki przechodzą po plecach” słysząc Allah Akbar. Oczywiście powiązanie religii z terroryzmem jest uproszczeniem. Według zabójców każdy obywatel ma czuć strach, a kto panuje nad strachem ma prawo do rządzenia. Zamachowcy przekraczają kolejne, niewyobrażalne wydawałoby się dotąd, granice. Ostatnim spektakularnym ich działaniem było zabójstwo kapłana we Francji w czasie mszy w kościele. To jaskrawy przykład, czego chcą terroryści: rozgłosu i skupienia na sobie uwagi opinii publicznej. Każdy zamach jest „wodą na młyn” dla sukcesywnie przybywających zwolenników. Należy przy tym zauważyć, że nowe pokolenia mają coraz słabszą konstrukcję psychiczną i łatwo ulegają różnym sugestiom. Zamachy wzmacniają przesłanie jednocześnie budząc strach u wątpiących. Tym bardziej, że terrorysta nie chce być nazywany bandytą tylko bojownikiem czy wręcz męczennikiem. Im więcej zabije według ich mniemaniu tym większa chwała w raju.
Mam świadomość, że pisząc te słowa, ktoś planuje kolejny zamach. W takiej sytuacji musimy być jednomyślni w działaniu europejskim. Tym bardziej że ludzie są już znużeni i chcą szybkich rozwiązań oraz jasnych odpowiedzi od rządzących. Trzeba leczyć przyczyny, a nie skutki. To jest wojna, którą musimy wygrać, bo granicą jest życie ludzkie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?