Film warto obejrzeć chociażby po to, by dowiedzieć się jakie będzie zakończenie. Choć przez większą część seansu mamy wrażenie, że wszystko zmierza ku jednemu, finał okazuje się niemałym zaskoczeniem.
Dzięki temu "Jestem Bogiem" nie jest typowym filmem o uzależnieniach i ich konsekwencjach.
Główny bohater, Eddie Morra (w tej roli Bradley Cooper) jest nikomu nieznanym pisarzem, który cierpi na brak weny.
Wszystko zmienia się w momencie, kiedy przypadkiem łyka on pewną niezwykłą tabletkę. Dzięki niej jego mózg pracuje na pełnych obrotach i napisanie powieści zajmuje mu cztery dni. Z czasem Morra postanawia wykorzystać swój dar w inny sposób i zaczyna swą przygodę z giełdą.
Jak się łatwo domyślić, bardzo szybko staje się bogaty. Sęk w tym, że pigułki muszą być brane regularnie. Nagłe odstawienie oznacza śmierć. Tymczasem, Morra nie jest jedynym uzależnionym i grozi mu z tego powodu ogromne niebezpieczeństwo.
Drugą postacią, która odcisnęła na filmie swe piętno jest (grany przez Roberta De Niro) Carl Van Loon, znany finansista, który wykorzystuje talent Eddiego do robienia wspólnych interesów. Van Loon jest przeciwieństwem swego młodego kompana. On doszedł do wszystkiego nie za sprawą jakichś tabletek, lecz dzięki ciężkiej pracy. Nie przeszkadza mu to jednak w tym, by grać nie zawsze uczciwie.
Oglądając "Jestem Bogiem" nie sposób się nudzić. Mamy tu sporo zwrotów akcji, a tempo narracji jest bardzo szybkie. Twórcom filmu można też pogratulować dobrego doboru aktorów, z których - czego się można było spodziewać - najlepiej wypada Robert De Niro.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?