- Śledztwo formalnie zostało przedłużone do 15 marca - powiedział Mieczysław Orzechowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.
To olsztyńska prokuratura już od roku bada sprawę śmierci 26-letniego Niemca. W połowie grudnia 2007 roku mężczyzna stanął na wysepce autobusowej w Kleosinie. Zepsuł mu się samochód. Czekał tam na mechanika. Wkrótce przyjechała policja poinformowana o blokadzie wysepki.
Policjanci próbowali z nim porozmawiać, ale on nie reagował i ciągle siedział w samochodzie. Według mundurowych, mężczyzna był agresywny. Doszło między nimi do szamotaniny. Funkcjonariusze powalili Niemca na ziemię i założyli mu kajdanki. Wtedy mężczyzna stracił przytomność.
Policjanci reanimowali go i wezwali pogotowie. Po jego przybyciu, lekarz stwierdził zgon 26-latka.
Świadkowie zdarzenia opowiadali nam, że policjanci byli bardzo agresywni, bili mężczyznę, a później przygnietli do ziemi. Wtedy Niemiec zmarł.
Sprawą zajęła się policja i białostocka prokuratura rejonowa. Po jakimś czasie śledztwo przejął Olsztyn. Sekcja zwłok wykazała, że młody Niemiec zginął od policyjnego gazu.
- Sprawa jest bardzo skomplikowana. Badamy ,czy zastosowanie ręcznych miotaczy gazowych było słuszne. Prokuratura sprawdza, czy funkcjonariusze nie przekroczyli swoich uprawnień, niewłaściwie używając gazu - tłumaczy Orzechowski.
Wewnętrzne przepisy policyjne nie regulują bowiem tego, kiedy i w jakich sytuacjach należy używać miotaczy gazowych.
Rzecznik olsztyńskiej prokuratury podkreśla, że cały czas trwa postępowanie i nikt jeszcze konkretnych zarzutów nie usłyszał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?