Nielegalne ogrzewanie. Spółdzielnia straszy karami

Schemat takiej kradzieży jest prosty. Do rur, którymi do grzejników w mieszkaniu dostarczane jest ciepło, podłącza się kolejne, ułożone na podłodze. Przepływająca nimi gorąca woda ogrzewa mieszkanie, a liczniki na zimnych grzejnikach nie wykazują poboru ciepła. Sprytny lokator ma więc ogrzany dom i niskie rachunki.

O takim procederze w blokach bielskich spółdzielni mieszkaniowych oraz w budynkach komunalnych informowali od jakiegoś czasu użytkownicy naszego internetowego Forum.Poranny.pl.

- Sumienni najemcy płacą wysokie rachunki za centralne ogrzewanie, ale wielu jest takich, którzy mają podgrzewane podłogi - pisze Uczciwa. - Nie mają przepływowych mierników ciepła. Tacy złodzieje zakręcają grzejniki, mierniki elektroniczne ciepła nie wskazują poboru, a oszuści potem otrzymują z powrotem zaliczki. Uczciwi płacą za nich.

Władze największej bielskiej spółdzielni mieszkaniowej postanowiły sprawdzić, czy rzeczywiście tak jest. Zakupiono czujnik z kamerą termowizyjną i przeprowadzono kontrole w mieszkaniach.

- Sprawdziliśmy dotychczas połowę naszych zasobów mieszkaniowych i szacujemy, że średnio w jednym mieszkaniu w każdym bloku potwierdziły się informacje o takich nieprawidłowościach - mówi Cezary Szerszenowicz, wiceprezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Bielsku Podlaskim.

Sposoby oszustów. Nie tylko ogrzewanie podłogowe

Największa bielska spółdzielnia ma około stu bloków. Łatwo więc zauważyć, że skala nadużyć jest poważna.

- Do końca sezonu grzewczego chcemy sprawdzić wszystkie mieszkania - zapowiada wiceprezes Szerszenowicz. - Sądzimy, że to proceder popularny w całym kraju, tylko nikt do tej pory nie zdecydował się na jego sprawdzenie.

Okazuje się, że instalowanie tzw. ogrzewania podłogowego to najbardziej spektakularny, ale nie jedyny sposób oszczędzania, na jaki wpadli mieszkańcy. Nagminne są również ingerencje w instalację grzewczą w nieopomiarowanych pionach łazienkowych. Najłagodniejszą ich formą jest instalowanie tzw. suszarek, które mają większą moc grzewczą.

- Opracowaliśmy już unikalny sposób wyceny zużytego ciepła w pionach łazienkowych - ostrzega Cezary Szerszenowicz.

Ci, którzy przerobili instalacje w łazienkach (np. mają suszarki) mogą się więc spodziewać wyższych rachunków, w których zostanie uwzględniona moc grzewcza zainstalowanego sprzętu. Właściciele mieszkań z tzw. ogrzewaniem podłogowym muszą liczyć się z karami w wysokości 1,5 tys. zł oraz znacznie wyższym, ryczałtowym rozliczeniem kosztów.

- Nie chcemy rewolucji, nie żądamy kucia podłóg. Sami lokatorzy zadecydują, czy bardziej opłaca im się płacić wysokie rachunki czy jednak zlikwidować instalacje, przy pomocy której okradali spółdzielnię i swoich sąsiadów - mówi wiceprezes Cezary Szerszenowicz.

Podobna kontrola trwa w tej chwili w siedemnastu bielskich blokach komunalnych.

- Mamy już pomiary przeprowadzone przy pomocy kamery termowizyjnej w czterech blokach. W ich trakcie wykryliśmy jeden przypadek samowolnej instalacji tzw. ogrzewania podłogowego - potwierdza Jan Ostaszewicz, prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego w Bielsku Podlaskim. - Do końca sezonu grzewczego sprawdzimy wszystkie mieszkania. O efektach kontroli będziemy rozmawiać ze wspólnotami mieszkaniowymi.