Nie zawiodę - zapewnia Maciej Żywno, podlaski senator-elekt reprezentujący w Trzeciej Drodze ugrupowanie Szymona Hołowni Polska 2050

Po ośmiu latach podlaski PiS stracił komplet miejsc w Senacie. W okręgu obejmującym Białystok, powiat białostocki i sokólski zagłosowało na Pana o 33 tys. wyborców więcej niż na dotychczasowego senatora Mariusza Gromkę. To pana sukces osobisty.
Maciej Żywno: To bez wątpienia przede wszystkim sukces koncepcji paktu senackiego i połączenia wszystkich środowisk wokół jednego kandydata. Otrzymałem ogromny mandat zaufania, z którym wiąże się bardzo duże poczucie odpowiedzialności. Takie wyniki są ogromnym zobowiązaniem. Nie zawiodę.

W swojej dotychczasowej karierze publicznej piastował Pan już niejedno stanowisko. Na pierwszym posiedzeniu zasiądzie Pan w ławach senackich mimo wszystko bardziej z tremą czy może dreszczykiem emocji?
Akurat miałam w życiu takie szczęście, że każde zadanie, w którym debiutowałem, zawsze powodowało napięcie, bo staram się i zależy mi na dobrym wypełnianiu tych funkcji. Z jednej strony myślę, że posiadane doświadczenie powoduje, że od strony merytorycznej jestem dobrze przygotowany do pełnienia mandatu senatora. Oczywiście, nowa przestrzeń funkcjonowania, jest kolejnym wyzwaniem i w tych kategoriach traktuję debiut bardziej niż lęk przez majestatem Senatu.

Wybory z 15 października pokazały dwóch zwycięzców: frekwencję i Trzecią Drogę.
To potwierdziło przede wszystkim sytuację, o której wiedzieliśmy, a mianowicie, że ludzie szukają faktyczne trzeciej drogi. Wielu wyborców, także w naszym regionie, mówiło, że nie chce głosować na PIS, ale także z różnych powodów na Platformę Obywatelską. Dobrze się stało, że z naszym projektem i pomysłem pojawiliśmy na tej arenie, bo jak widać zdał on egzamin. Potwierdza to także ostatni, pierwszy po wyborach, sondaż, w którym mamy 19 proc. Pokazuje to, że jesteśmy w oku zainteresowania obywateli naszego kraju i regionu. To oznacza dużą odpowiedzialność.

W kampanii wyborczej widać było, że ugrupowania tworzące Trzecia Drogę traktują się po partnersku. Czy tak będzie dalej? Czy koalicja wystartuje ponownie, tym razem w wyborach samorządowych, czy też może Polska 2050?
Na pewno koalicja była na czas wyborów. Niemniej w Sejmie będziemy nadal podtrzymywać współpracę, w Senacie powstanie klub Trzeciej Drogi. W kontekście wyborów samorządowych przygotowujemy nowe rozmowy i pomysły. Będzie to zależne od regionu. Bez narzucania od górnie tego, jak chce przygotować się do wyborów.

Co, w toczących się rozmowach koalicyjnych, jest takim minimum, z którego Trzecia Droga, ale też i Polska 2050, nie zrezygnuje. Na czym najbardziej wam zależy?
Do powołania nowego rządu bardziej koncentrujemy się na tym, co chcemy wspólnie osiągnąć w ramach opozycji.

A jak sobie wyobrażacie współpracę z KO i prezydentem Białegostoku. Bo wydaje się, że na gruncie miejskim nie brakuje spraw, które was dzielą. Jak choćby ewentualne wycinka Lasu Solnickiego, czy ostatnio sprawa Parku Kulturowego w Dojlidach.
Myślę, że kwestią podstawową nie jest walka, a dyskusja. To oznacza, że będziemy mieć wspólne sprawy i tematy. Będziemy się wspierać, ale też mogą być obszary, w których będziemy się różnili. Nie oznacza to jednak walki na śmierć i życie. Brak wspólnego mianownika nie musi od razu oznaczać wrogiego nastawienia do siebie.