MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma wyroku w sprawie serii podpaleń. Sąd chce poznać jeszcze jedną opinię.

Janusz Bakunowicz
Większość pożarów, o wywołanie których był oskarżony Piotr S. wybuchło na posesji, na której mieszkał. Płonęły stodoły i budynki gospodarcze. Rodzice nie dawali wiary, że chłopak podpalał swoje. Na policji ze szczegółami opowiadał, w jaki sposób podkładał ogień. Potem jednak zmienił swoje zeznania.
Większość pożarów, o wywołanie których był oskarżony Piotr S. wybuchło na posesji, na której mieszkał. Płonęły stodoły i budynki gospodarcze. Rodzice nie dawali wiary, że chłopak podpalał swoje. Na policji ze szczegółami opowiadał, w jaki sposób podkładał ogień. Potem jednak zmienił swoje zeznania. Fot. Archiwum
Dziś miał zapaść wyrok na podpalacza. Sąd zdecydował jednak, że potrzebna jest jeszcze opinia biegłego. Ma dotyczyć pierwszego z pożarów, w których płonęły zabudowania sąsiadów oskarżonego.

Mieszkańcy Krasnowsi w gminie Boćki dobrze pamiętają lato 2008 roku. Ktoś podpalał tu zabudowania gospodarcze. W trzy miesiące doszło do pięciu pożarów. Podpalacz wpadł. We wtorek miał zapaść wyrok. Sędzia Joanna Panasiuk zdecydowała jednak, że potrzebna jest jeszcze opinia biegłego. Ma dotyczyć pożaru z 30 czerwca 2008 roku, pierwszego z serii, w którym spłonęły zabudowania sąsiadów oskarżonego.

Opinie biegłych z zakresu pożarnictwa zostały sporządzone w sprawie czterech późniejszych pożarów, o które jest oskarżony Piotr S. I znalazły się w aktach. Brakuje tylko tej jednej.

- Biegły ma ustalić, co konkretnie było przyczyną pożaru w gospodarstwie sąsiadów oskarżonego i czy powstanie pożaru nastąpiło wskutek umyślnego wzniecenia ognia - mówiła we wtorek sędzia Joanna Panasiuk. I zdecydowała, że proces ma być kontynuowany.

Biegły ma również ustalić, czy pożar mógł zagrażać życiu i zdrowiu ludzi. Od tego bowiem będzie zależała kwalifikacja czynu i wysokość kary.

Piotr S. pojawia się na każdej rozprawie. Towarzyszą mu ojczym i matka. Nie wierzą, że to ich syn mógł być podpalaczem, o którym aż huczało we wsi. Tym bardziej, że cztery pożary wybuchły w ich gospodarstwie.

- Przecież on tak dbał o gospodarstwo - mówiła matka oskarżonego. - Do roboty w polu czy przy zwierzętach zawsze był pierwszy. Nigdy nie uwierzę, że to on.
Innego zdania są sąsiedzi, u których spłonęła stodoła. Również uczestniczą w każdej rozprawie. Nie mogą doczekać się zakończenia procesu. Nie wątpią, że ich zabudowania podpalił sąsiad. Ich rodziny są skłócone od kilku dobrych lat. Oskarżony miał odgrażać się, że w końcu ich podpali.

Ich stodoła spłonęła jako pierwsza. Oprócz tego w trakcie trwania procesu sądowego zginęły dwa rasowe psy i ktoś pościnał owocowe drzewa. Twierdzą, że zrobił to oskarżony o podpalenia. Miała to być zemsta za obciążające zeznania.

Piotr S. utrzymuje, że jest niewinny.
Piotr S, który zasiadł na ławie oskarżonych obwiniony jest o 5 podpaleń oraz stosowanie gróźb karalnych w stosunku do sąsiadów. Akt oskarżenia dotyczy podpaleń, które miały miejsce od 24 czerwca do 30 września 2008 roku.

- Na szczęście mieliśmy tu do czynienia z pożarami, w których płonęły stodoły i budynki gospodarcze, m.in. zabudowania gospodarcze rodziców i opiekunów oskarżonego - stwierdził prokurator Jerzy Fiedoruk. - Ale to nie umniejsza zagrożenia. Pożary te wybuchały we wsi, w zwartym terenie zabudowanym.

Wybuchały w porze letniej, kiedy wszystko było suche. W stodołach znajdowały się płody rolne. Ogień mógł łatwo się rozprzestrzeniać z nieprzewidywalną siłą i w nieprzewidywalnym kierunku. Jest to przestępstwo przeciwko powszechnemu bezpieczeństwu, ponieważ te zdarzenia zagrażały życiu i zdrowiu mieszkańców wsi.

Prokurator twierdził, iż bez wątpienia do wzniecenia tych pożarów przyczynił się człowiek. Są na to dowody. Biegli w zakresie pożarnictwa jednoznacznie stwierdzili, że przyczyny niezależne od człowieka są wykluczone. Ogień był podłożony przez konkretną osobę.

- Te podpalenia były sprawą oskarżonego Piotra S. - stwierdził prokurator. - Co oskarżony chciał przez to osiągnąć? Jaki miał cel? Nie potrafię na te pytania odpowiedzieć. Czy kierował się chęcią wywołania współczucia, bo wszyscy im zazdrościli, że tak dobrze im się wiedzie? Co do podpalenia u sąsiada, chyba chciał się zemścić. Oskarżony sam tak twierdził.

Taka linia obrony

Piotr S. na etapie postępowania przygotowawczego przyznał się do winy, potem zmienił zeznania. Twierdził, że został zmuszony do podpisania protokółów. Potem z kolei mówił, że nic nie podpisywał. Policjanci zeznali, że przesłuchania odbywały się zgodnie z procedurą. Nikt oskarżonego nie zmuszał do składania takich zeznań. Przeprowadzone badania grafologiczne także potwierdziły, że wszystkie podpisy składał Piotr S.

- To w pewnym sensie daje nam obraz, że oskarżony przyjął właśnie taką linię obrony - mówił prokurator. - Moim zdaniem, co do winy nie ma wątpliwości.

Sprawcą był Piotr S. Oskarżony podczas przesłuchań przedstawił takie szczegóły, o których osoba niezwiązana ze zdarzeniami nie mogła wiedzieć. Ze szczegółami opowiadał, z której strony podpalał, w którym miejscu podkładał zapałkę, co było w danym budynku, co było w stodole.

Oskarżony był badany na wykrywaczu kłamstw. Biegli stwierdzili, że oskarżony miał związek ze zdarzeniami, o których mowa w akcie oskarżenia.

Obrona: brak dowodów

Adwokat Wiesław Puciłowski także wnioskował o uniewinnienie oskarżonego.

- W tej sprawie nie ma dowodów wskazujących choćby na cień winy oskarżonego - mówił obrońca. - Brak jest również dowodów wynikających z zeznań świadków. Materiał operacyjny także nie wskazuje na to, aby Piotr S. był sprawcą tych podpaleń.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny