Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nazwisko jak magnes

Agnieszka Kaszuba
Agnieszka Kaszuba
Agnieszka Kaszuba fot. Archiwum
Partie polityczne kończą układanie list wyborczych. Przeprowadzają ostatnie transfery, szukają kandydatów z dobrym nazwiskiem.

Doskonale wiedzą, że takie znane nazwisko na liście działa jak magnes. I stąd zabiegi o popularne postacie. Programy dla Polski zostają na dalszym planie, bo, po pierwsze, mogą odstraszyć wyborców, a po drugie, dla większości z nich mogą być po prostu niezrozumiałe. Zresztą, politycy nie potrafią merytorycznie dyskutować, a większość z nich nie ma żadnych pomysłów na rozwiązywanie społeczno-ekonomicznych problemów państwa. Slogany wszystkim nam się przejadły i dlatego wszyscy szukają lokomotyw wyborczych, które pociągnęłyby w tej kampanii ociężałe partyjne wagony.

Zaskakujący kandydaci

Ostatnio w telewizji, radiu czy prasie pojawiają się ciągle nowe doniesienia o zaskakujących kandydatach. Wciąż jesteśmy zasypywani mniej lub bardziej znanymi nazwiskami ludzi, którzy coś znaczą albo znaczyli kilka lat temu. Są wielkie niespodzianki i sentymentalne "comebacki". Aż w głowie się kręci i często nie wiadomo, kto z kim przystaje, a także kto z kim się zmierzy.

Do polityki bowiem wraca Włodzimierz Cimoszewicz, ale już nie z lewicą, tylko jako kandydat niezależny. "Niech ludzie zagłosują na nazwisko, a nie szyld partyjny"- niesie echo z puszczy. Donald Tusk porzucił ukochane Pomorze, aby toczyć bój z Jarosławem Kaczyńskim w Warszawie.

Antoni Mężydło postanowił natomiast zostawić PiS dla PO. Tymczasem Anna Sobecka, spikerka Radia Maryja, poprze PiS i wystartuje z jego listy w Toruniu. Nawet na Podlasiu nie brakuje politycznych transferów. Jan Szafraniec, wieloletni podlaski senator Ligi Polskich Rodzin, tym razem będzie ubiegać się o miejsce w Senacie z poparciem Prawa i Sprawiedliwości. A Janusz Korwin-Mikke, który jeszcze pół roku temu zostawał Podlasianinem, żeby wystartować do naszego sejmiku, na potrzeby kampanii wyborczej pokochał morze i teraz będzie lokomotywą wyborczą Ligi Prawicy Rzeczpospolitej w Gdańsku. O programach i merytorycznych sporach cicho sza, bo i po co...

Programowa walka w kampanii wyborczej dwa lata temu zgubiła między innymi Platformę Obywatelską. Kiedy jej przedstawiciele opowiadali o zmianach w systemie podatkowym czy reformach gospodarczych, PiS obwoził po kraju Jarosława Kaczyńskiego i szukał w poszczególnych miastach lokomotyw wyborczych. Jak się później okazało, skomplikowane reformy, o których opowiadała PO, w ostatniej chwili odstraszyły elektorat i dały zwycięstwo PiS.

Dobre i złe nazwiska

Teraz PO nie chce popełniać tego samego błędu i szuka dobrych nazwisk. Dlatego do startu ze swojej listy namówiła między innymi Kazimierza Kutza. Z ramienia tej partii wystartuje też wnuk generała Jerzego Ziętka, który może przekonać do siebie przywiązanych do tradycji Ślązaków, którzy wciąż pamiętają, że generał Ziętek wielce im się przysłużył jako wojewoda katowicki w czasach PRL. Ma teraz swój pomnik, to i ludzie może wnuka poprą.

Bombą wyborczą miał być start z list PO Bogdana Borusewicza, dotychczasowego marszałka Senatu. Tutaj jednak trzeba zgodzić się z premierem, że był to jedynie kapiszon. Wybuchową informacją było natomiast to, że Jan Rokita nie będzie wspierał w tych wyborach krakowskiej PO.

PiS-owi w wygraniu wyborów mają pomóc także znane nazwiska. Między innymi współzałożyciel "Solidarności" Andrzej Gwiazda, Jolanta Kluzik-Rostkowska i Karol Karski. Na Podlasiu będziemy mieć dwie lokomotywy wyborcze: Krzysztofa Putrę i Krzysztofa Jurgiela.

Samoobrona także stawia na rozpoznawalne twarze i nazwiska, o ile ich właściciele wcześniej nie znajdą się za kratkami, co w przypadku posiadaczy biało-czerwonych krawatów jest wysoko prawdopodobne. Głosy dla partii mają zdobywać między innymi Andrzej Lepper i Danuta Chojarska. Na Podlasiu wystartuje wicemarszałek Sejmu - Genowefa Wiśniowska - i znany, nie tylko z osiągnięć piłkarskich, trener Janusz Wójcik.

Oprócz bardzo pożądanych są także nazwiska, które w tej kampanii wyborczej nie powinny w ogóle się pojawić. Miano persona non grata zyskał najpierw Leszek Miller, a później jego partyjny kolega Marek Dyduch. Ani pierwszy, ani drugi, nie znaleźli się na listach Lewicy i Demokratów. SLD stawia na świeży powiew, a zarówno Dyduch, jak i Miller, kojarzą się z najbardziej zatwardziałym partyjnym betonem. Podobny los może spotkać także posła Jerzego Zawiszę z Samoobrony, który w środę został uznany lustracyjnym kłamcą.

Poza tym, kampania do Sejmu nie może być merytoryczna, bo będzie bardzo krótka. Już za miesiąc wybierzemy nowy parlament. W tym czasie łatwiej o kandydata ze znanym nazwiskiem niż o porządny program. Dlatego najprawdopodobniej znów w owczym pędzie do władzy, znów zwyciężą barany...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny