Był późny wieczór, gdy Weronika wracała autobusem do domu. Razem z nią jechało jeszcze troje innych pasażerów. Dziewczyna wysiadła na przystanku przy ulicy Wysockiego w Białymstoku. Za nią wysiadła też para młodych ludzi.
Weronika ruszyła w kierunku domu, gdy nagle podbiegł do niej nieznajomy chłopak. Zaczął szarpać zaskoczoną białostoczankę i przeszukiwać jej kieszenie.
- Dawaj telefon komórkowy, bo cię zabiję - groził napastnik.
Wystraszona Weronika oddała telefon. Ale torebkę trzymała mocno, złodziej jej nie zabrał. Weronika zaczęła uciekać. Napastnik razem z dziewczyną, z którą wysiadł z autobusu, pobiegli w stronę pobliskiego lasu.
Weronika w domu opowiedziała ojcu, że została napadnięta. Ojciec nie czekał. Zabrał sąsiada i razem pobiegli do lasu w poszukiwaniu bandyty. Zatrzymali napastnika, ale skradzionego telefonu już przy nim nie było. To było w maju.
Weronikę zaatakował 25-letni Marcin Z. Białostocka prokuratura właśnie oskarżyła go o rozbój.
- Oskarżony przyznał się. Wyjaśnił, że tego wieczoru był mocno pijany. I jak to określił, właściwie nie wiedział, dlaczego to zrobił - mówi Wojciech Zalesko z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
Marcinowi Z. grozi 12 lat więzienia. Ale 25-latek był już karany, dlatego sąd może wymierzyć mu surowszą karę.
Imię pokrzywdzonej zmieniliśmy.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?