To wydarzyło się 28 września ubiegłego roku w Białymstoku.
- Tego dnia byłem mocno pijany. Nie pamiętam dobrze tego, co się stało. Chyba popchnąłem tego chłopca, a on oddał mi swój telefon. Wydaje mi się, że byłem wtedy sam - takie wyjaśnienia Andrzeja W. jeszcze ze śledztwa odczytała w poniedziałek sędzia.
Bowiem 20-latek, który odpowiada za napaść na 12-letniego dziś chłopca, na sali rozpraw nie chciał nic opowiadać. Ale przyznał się do winy.
To wydarzyło się 28 września ubiegłego roku w Białymstoku. Po południu pokrzywdzony chłopiec czekał na autobus w rejonie ulic Antoniuk Fabryczny i Jarzębinowej. Akurat rozmawiał z mamą przez telefon komórkowy. Prokuratura ustaliła, że podeszło do niego dwóch mężczyzn.
- Dwaj telefon - zażądał oskarżony Andrzej W.
Gdy chłopiec odmówił, napastnik uderzył go w twarz. Wystraszony Dominik * oddał swoją komórkę wartą 300 złotych.
Bandyta rozpoznany przez 11-latka aresztowany
Minęło kilka dni. Dominik znów wracał ze szkoły. Nagle zauważył na ulicy jednego z mężczyzn, którzy go napadli. Według śledczych, był to właśnie Andrzej W. Chłopiec zauważył, że mężczyzna wszedł do jednego z domów. 11-latek natychmiast zadzwonił do rodziców, a oni zawiadomili policję.
Rzeczywiście, gdy funkcjonariusze wkroczyli do wskazanego domu, w środku był oskarżony 20-latek. Miał ze sobą skradziony telefon.
W poniedziałek, już na pierwszej rozprawie, proces Andrzeja W. mógł się zakończyć. W sądzie zabrakło jednak pokrzywdzonego i jego mamy, która go reprezentuje. Złożą zeznania dopiero na kolejnej rozprawie w połowie lutego.
Oskarżony był już karany za pobicie. Grozi mu 12 lat więzienia.
* Imię pokrzywdzonego zmieniliśmy
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?