Zauważyłam, że im więcej mam obowiązków, tym produktywniej wykorzystuję czas. Jeżeli usiądę do komputera i wiem, że mogę posiedzieć 10 minut, to już nic mnie nie zatrzyma: żadna ciekawa strona w internecie – mówi Wioletta Wiatrowska.
Pracuję, gdy synkowie śpią, gdy się bawią, wieczorem, gdy w opiece nad nimi wyręcza mnie mąż. Czasem 10 minut mi wystarczy, żeby usiąść do komputera. Bycie mamą nauczyło mnie dobrego gospodarowania czasem – mówi Wioletta Wiatrowska, która juz drugi raz zdecydowała się pracować na zasadach telepracy.
Telepracownik bez zastanowienia
Kiedy trzy lata temu Wioletta Wiatrowska, pracownica biblioteki Uniwersytetu w Białymstoku, znalazła w prasie informację, że projekt Wyższej Szkoły Ekonomicznej „Elastyczny Pracownik – Partnerska Rodzina” będzie testował elastyczne formy pracy, była akurat w ciąży. Dlatego nie zastanawiała się ani chwili. Poszła do swojej kierowniczki. Ta przedstawiła propozycję Wioletty rektorowi. Tak pani Wioletta została telepracownicą. Pracowała, nie wychodząc z domu. To w jej przypadku nie jest trudne. Bo do pracy wystarczy jej komputer z internetem i dostęp do serwera biblioteki.
– Gdy byłam w pierwszej ciąży, bardzo się bałam – przyznaje. – Bo to przecież tylko cztery miesiące z dzieckiem i znów trzeba iść do pracy. A ono było takie malutkie. Jak je zostawić? I z kim? Żłobek nie wchodził w rachubę. Raczej wynajęlibyśmy nianię. Ale ja bardzo chciałam sama. Nie chciałam dziecka zostawiać z kimś obcym.
Razem z mężem brali pod uwagę jeszcze urlop wychowawczy.
– Ale wychowawczy, wiadomo, ma plusy i minusy. Bo można wtedy cały czas poświęcić dziecku, ale nie ma z tego żadnych pieniędzy. A pieniądze też przecież są ważne - tym bardziej w momencie, gdy rodzina się powiększa.
I komputer, i rachunki
Dlatego propozycja WSE spadła pani Wioletcie jak z nieba. W ramach projektu realizowanego przez tę uczelnię dostała komputer wraz z potrzebnym oprogramowaniem. Z przewidzianych w projekcie pieniędzy zostały też opłacone rachunki telefoniczne i za internet.
Decydując się na to rozwiązanie, nie wiedziała, czy to praca dla niej. Ale w trakcie okazało się, że całkiem dobrze sobie radzi. A z każdym tygodniem było coraz lepiej.
Po roku wróciła do tradycyjnego trybu pracy.
– Tęskniłam już trochę za ludźmi – przyznaje. Ale gdy drugi raz zaszła w ciążę, nie miała wątpliwości – znów chciała zostać telepracownikiem.
Każdy dzień jest inny
Nie ma stałego planu dnia. Każdy dzień jest inny.
– Zwłaszcza teraz, z dwójką dzieci – uśmiecha się pani Wioletta. Filip ma teraz dwa i pół roczku, Szymek – sześć miesięcy.
Pani Wioletta pracuje, gdy chłopcy śpią, bawią się, są na podwórku:
– Filip biega po podwórku, Szymek siedzi w wózku, a ja mogę popracować na werandzie. Często przyjeżdżają dziadkowie i wtedy mam więcej czasu na nadrobienie zaległości – opowiada. – Zauważyłam, że im więcej mam obowiązków, tym produktywniej wykorzystuję czas. Jeżeli usiądę do komputera i wiem, że mogę posiedzieć 10 minut, to już nic mnie nie zatrzyma: żadna ciekawa strona w internecie.
Telepraca ma tę zaletę, że pani Wioletta do dyspozycji ma siedem dni w tygodniu. I to, co inni muszą zrobić w pracy w ciągu pięciu, ona może sobie rozłożyć na cały tydzień.
Na szczęście ma oparcie w mężu.
– Wie, że mam dużo pracy i nie wymaga, żebym mu codziennie przyrządzała wykwintne potrawy. Mąż pracuje od 7.30 do 15.30. I to jest jedyna stała rzecz w naszym życiu – śmieje się pani Wioletta.
Przyznaje, że są momenty, gdy tęskni za ludźmi. Choć teraz, z dwójką dzieci jest jej łatwiej niż kiedyś z jednym: – Filip jest już duży. Mogę sobie z nim porozmawiać. Mam w nim kompana – tłumaczy.
Ale i tak, gdy ktoś zajmuje się dziećmi, pakuje laptopa, wsiada w samochód i jedzie do biblioteki, by popracować wśród ludzi.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?