Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na basenie biegał szczur!

fot. Archiwum
Szczur pojawił się we środę rano na pływalni przy Włókienniczej. Dyrektor: - Nie ma żadnego zagrożenia. Sanepid: - Nic o sprawie nie wiemy.
Szczur pojawił się we środę rano na pływalni przy Włókienniczej. Dyrektor: - Nie ma żadnego zagrożenia. Sanepid: - Nic o sprawie nie wiemy. fot. Archiwum
Nagle zza basenu do hydromasażu wybiega dorodny szczur. Potwornie piszczy. Ludzie panikują. Ratownik rzuca się w pościg za gryzoniem.

Basen był czynny wczoraj przez cały dzień. Dyrekcja nie zamknęła drzwi. Przeprowadzono tylko podstawową deratyzację i to tylko części pomieszczeń. Dopiero wieczorem, gdy ostatni pływacy wyszli z basenu, pojawiła się firma deratyzacyjna i oczyściła cały obiekt.

A szczura złapano i przekazano specjalistom. Dariusz Piekarski ze Specjalistycznego Zakładu Dezynfekcji i Deratyzacji: - Został uśpiony i zakopany, bo tak się robi.

Otwarte, znaczy w porządku

- Na samą myśl o basenie widzę szczury - mówi pan Adam. To on nas poinformował o gryzoniu na pływalni. I opisał wszystko ze szczegółami.

Była siódma rano. Kilkanaście osób na basenie. Gdy tylko szczur pojawił się na rampie pływalni, ratownik rzucił się w pościg. Ganiał, ganiał, aż zagonił go do plastikowego pojemnika. Trudno opisać, co czuli ludzie, którzy wtedy relaksowali się w wodzie.

Ale nikt się tym specjalnie nie przejął. Zaraz na basen przyszli kolejni białostoczanie. O szczurze nikt im nie powiedział. - Pierwszy raz słyszę - mówiła pani Agnieszka, która przyprowadziła na basen swoją córkę. - Ale skoro pływalnia nie została do tej pory zamknięta, to chyba znaczy, że nie ma zagrożenia - zastanawiała się.

Dyrektor: Nie wiedziałem

Adam Popławski, szef pływalni: - Muszę przyznać, że jestem zaskoczony.
Bo okazało się, że o szczurze i pogoni za nim nikt mu nie powiedział. Dopiero po rozmowie z pracownikami przyznał: - Gryzoń rzeczywiście był na terenie naszego kąpieliska.

Ale, nie przejął się. Bo szczur nie był w pobliżu wody. - Znajdował się przy przebieralni, i trwało to krótko. Gdy tylko pracownicy go dostrzegli, został złapany.
Zapewnił też, że natychmiast teren, na którym mógł przebywać gryzoń, został zdezynfekowany. Ale pływalni nie zamknął. - Bo podjęto wszystkie kroki, żeby usunąć zagrożenie - ocenił Popławski.

To był pierwszy raz...

Piotr Bubela, zastępca dyrektora pływalni: - Taka sytuacja nie miała u nas dotąd miejsca. Ale ze względów bezpieczeństwa prewencyjne rozłożyliśmy trutkę. A zaraz po zamknięciu pływalni jeszcze raz przyjechali do nas specjaliści, którzy oczyścili wszystkie pomieszczenia.

Dyrektorzy twierdzą, że to wystarczy. Znawcy tematu uprzedzają jednak, że może być kłopot. Bo rzadko się zdarza, by pojawiał się tylko jeden szczur.

Doktor Włodzimierz Chętnicki z instytutu biologii Uniwersytetu w Białymstoku: - Szczury żyją zazwyczaj w stadach. Bardzo możliwe, że na terenie basenu może być ich więcej.

Dyrektor Popławski się zastanawia: - A może ten jeden przyszedł z bazaru przy Jurowieckiej?

Co na to sanepid?

Krystyna Wasiak, kierownik Oddziału Higieny Komunalnej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białymstoku: - O szczurze na pływalni przy Włókienniczej nic nie wiemy. Bo nikt nas o tym nie zawiadomił.

Ale zaraz dodaje, że przecież baseny są sprawdzane i nie ma co się bać. Tyle tylko że kontrolerzy pojawiają się tu raz w roku. Częściej badana jest sama woda - raz w miesiącu. Wyniki zawsze są dobre.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny