Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Muzeum Wojska będzie żyło. Mogą być nawet inscenizacje plenerowe.

Tomasz Mikulicz
Na zdjęciu: Stanisław Marchewka - ostatni zabity oficer podziemia niepodległościowego w Podlaskiem.
Na zdjęciu: Stanisław Marchewka - ostatni zabity oficer podziemia niepodległościowego w Podlaskiem. Fot. Internet
Chciałbym, aby przeciętny białostoczanin zaglądał do naszego muzeum częściej niż raz na 20 lat - mówi Robert Sadowski, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego w Białymstoku.

Obserwator: Jest Pan rodowitym białostoczaninem?

Robert Sadowski, dyrektor Muzeum Wojska Polskiego w Białymstoku: Pochodzę z Pomorza. Do Białegostoku przyjechałem w 1973 roku. Ojciec, oficer Wojska Polskiego, dostał przydział do tutejszej jednostki.

Czyli ma Pan wojskowość we krwi. A czy sam był Pan w wojsku?

- Nie byłem. Zdawałem, co prawda, do Liceum Lotniczego w Dęblinie, ale stan zdrowia nie był na tyle idealny, bym został pilotem wojskowym. Na tym moja przygoda z wojskiem się skończyła. Co do wojskowości we krwi, to można powiedzieć, że tak jest. Poza tym z wykształcenia jestem historykiem wojskowości. W 1992 roku ukończyłem Białostocki. Moja żona też jest historykiem.

Nie chciał Pan pracować z małżonką?

- Ówczesne realia były takie, że małżeństwo dwojga historyków miałoby problemy z utrzymaniem rodziny. Podjęliśmy więc wspólnie decyzję, że żona będzie kontynuowała pracę jako historyk, a ja podejmę pracę w innej dziedzinie. Jednak cały czas interesowałem się historią, a historią wojskowości szczególnie.

A która epoka jest Panu najbliższa?

- Zdecydowanie jest to historia najnowsza - XX wiek. Uważam, że to jeden z ciekawszych okresów w rozwoju wojskowości. Spowodowane to było między innymi rozwojem techniki. I właśnie ten okres, przez pryzmat dziejów naszego miasta i regionu, chciałbym przede wszystkim pokazać w muzeum.

Co w takim razie z wiekami wcześniejszymi? W tym roku będziemy na przykład obchodzić 600-lecie bitwy pod Grunwaldem.

- Oczywiście nie zrezygnujemy z pokazywania ekspozycji dotyczących historii wojskowości z czasów średniowiecznych czy nowożytnych. Wystawy poświęcone między innymi tym okresom można cały czas obejrzeć w jednej z sal muzeum. Ze względu na planowane zmiany ekspozycji w przyszłym roku chcemy przenieść znajdujące się tam eksponaty do Sali Rycerskiej. Jeżeli zaś chodzi o Grunwald, to razem z Muzeum Podlaskim, urzędem marszałkowskim i urzędem miasta będziemy współorganizatorami uroczystych obchodów tego wydarzenia. Zapowiada się wiele ciekawych imprez. Ich programy są obecnie w trakcie dopracowywania.

W sierpniu przypada inna rocznica: 90-lecie zwycięstwa nad bolszewikami. Może warto zorganizować jakieś inscenizacje bitew? Na przykład walk o dworzec Białystok Fabryczny.

- Bitwie o Białystok były jednym z ostatnich akordów. Jeżeli zaś chodzi o inscenizacje plenerowe, to nie wykluczamy takiej możliwości. Podobnie jak w przypadku Grunwaldu, na razie jest jeszcze za wcześnie na jakieś konkretne deklaracje. Poza tym pamiętajmy, że w tym roku obchodzić będziemy też 70-lecie zbrodni katyńskiej. Wystawę czasową poświęconą temu wydarzeniu będzie można oglądać od kwietnia.

A na jakich jeszcze - poza upamiętnianiem znanych rocznic - kwestiach skupi się w najbliższym czasie muzeum?

- Zajmiemy się przebudową dwóch sal wystaw stałych, w których latem pojawią się nowe ekspozycje. Jedna będzie poświęcona wywózkom Polaków na Sybir. Obejmie ona okres od końca XVIII po lata 50. XX w. Chcemy bowiem pokazać zesłania w szerszej perspektywie historycznej. Poza najtragiczniejszym okresem lat 1940-41 pragniemy również zwrócić uwagę na zsyłki XIX- wieczne, pokazując między innymi różnicę między wywózkami z czasów Rosji carskiej i Związku Sowieckiego. Poza tym chcemy podkreślić wkład XIX-wiecznych zesłańców polskich w rozwój rosyjskich guberni. Przecież wielu naszych rodaków przysłużyło się rozwojowi cywilizacyjnemu tych terenów, prowadziło badania naukowe, np. nad środowiskiem przyrodniczym.

W drugiej sali planujemy stworzenie wystawy poświęconej walkom w regionie w okresie 1939-1957. Pokażemy przekrój działań zbrojnych, zaczynając od kampanii wrześniowej, a kończąc na śmierci porucznika Stanisława Marchewki ps. "Ryba", który był ostatnim zabitym na naszych terenach oficerem podziemia niepodległościowego.

Co zobaczymy na tej wystawie?

- Chcemy pokazać obronę Białegostoku getcie czy historię 9. Dywizji Piechoty Wojska Polskiego, sformowanej w 1944 roku, głównie z mieszkańców naszego miasta i regionu, która została rozbita w walkach na Łużycach w kwietniu 1945 roku. Dużo uwagi poświęcimy też działalności podziemia po 1944 roku, aż do jego całkowitego rozbicia w latach 50.

Czyli będą dwie ekspozycje stałe.

Na razie tak. W przyszłym roku planujemy zmianę ekspozycji kolejnych dwóch sal. Zamierzamy stworzyć nową wystawę dotyczącą lat 1914-1939 w perspektywie naszego regionu. Powstanie też ekspozycja obejmująca okres od roku 1956 do czasów współczesnych. Poza tym mamy kilka pomysłów na wystawy czasowe. Myślimy na przykład nad ekspozycją dotyczącą sprzętu szpiegowskiego. W posiadaniu Muzeum Wojska jest jedna z czterech znajdujących się w polskich zbiorach muzealnych maszyn szyfrujących Enigma. Na jesień planujemy zaś wystawę fotografii o bitwie nad Wizną. O ile będą odpowiednie możliwości techniczne, przygotujemy też wystawę poświęconą pieśni patriotycznej. Będzie ona miała charakter audiowizualny z naciskiem na audio, aby była możliwość posłuchania prezentowanego materiału.

A co z prezentacjami multimedialnymi?

- Jako stały element wystaw chcemy wprowadzić kioski multimedialne. Pozwolą one na eksponowanie takich materiałów jak zdjęcia, mapy, plany, relacje, filmy itp. Obok uatrakcyjnienia jest to również dobry sposób na rozszerzenie naszej powierzchni wystawienniczej. Kioski to tylko jeden z wielu naszych pomysłów. O ile to będzie możliwe, postaramy się też pokazywać eksponaty inaczej niż tylko w gablotach. Chcemy, aby wystawy stały się bardziej ekspresyjne, oddziaływały na wyobraźnię. Ale jak to zrobimy, to już niech będzie niespodzianką dla zwiedzających. Poza tym, jeżeli rozmowy z PKP zakończą się powodzeniem, sporą atrakcją powinien być oryginalny rosyjski wagon sprzed 1945 roku, który chcemy postawić obok muzeum. Ma być on częścią wystawy dotyczącej wywózek na Sybir.

Każdy będzie mógł do niego wejść?

- Oczywiście. Planujemy odtworzyć wystrój wagonu, którym nasi rodacy byli w okresie II wojny przewożeni w głąb ZSRR. Byłby to na pewno eksponat przyciągający uwagę mieszkańców Białegostoku zaglądał do naszego muzeum częściej niż raz na 20 lat, jak to często słyszę od swoich znajomych.

Może na to nie starczyć pieniędzy.

- Będziemy się starali zdobywać dotacje zarówno z programów regionalnych czy ministerialnych, jak również zwrócimy się o pomoc do firm działających w naszym mieście czy regionie. Ostatnio udało nam się pozyskać 145 tys. zł dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na wystawę o Sybirze. To pierwsza od wielu lat tak duża dotacja. Pieniądze publiczne to jednak nie wszystko. Jak już wspomniałem, spróbujemy rozpropagować to, co robimy, wśród białostockich firm i poszukać sponsorów. Myślimy też nad otworzeniem sklepu, gdzie będzie można nabyć pamiątki, książki czy czasopisma związane z tematyką wojskową czy militarną. Czy nam się to uda? Czas pokaże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny