MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mr. Gaga, czyli Ohad Naharin rewolucjonizuje taniec współczesny

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Kadr z filmu "Mr. Gaga"
Kadr z filmu "Mr. Gaga" Mat. dystrybutora
Białystok kilka lat temu miał być stolicą tańca, pewnego lata nawet kręcono u nas taneczną bitwę. Dziś szkoła "Fair Play Crew" już nie istnieje, za to w maju powinien odbyć się kolejny festiwal tańca współczesnego "Kalejdoskop". By go zrozumieć, warto odwiedzić kino Forum i obejrzeć film "Mr. Gaga".

Zrozumieć ciało, poznać siebie, nie odgrywać tylko wykorzystać grawitację - z ekranu pada wiele mniej i bardziej zrozumiałych wypowiedzi, szczególnie dla osób nietańczących nawet na weselach, ale od ekranu trudno oderwać wzrok. Bo "Mr. Gaga" to nie tylko opowieść o wybitnym przedstawicielu tańca współczesnego, twórcy własnej metody docenionej choćby przez Natalie Portman (primabalerina z "Czarnego łabędzia"), ale przede wszystkim historia wzlotów i upadków tancerza i choreografa. Zanim na poważnie zajął się tańcem, mieszkał w kibucu, jak większość mieszkańców Izraela płci obojga, odbył służbę wojskową, a podczas wojny Jom Kippur, widział niejednego trupa. Twierdzi, że występował w wojskowej trupie estradowej, ale ile w tym kreacji, a ile zacierania przeszłości, wie tylko Mosad. Tak czy inaczej, po wojsku wyjechał szukać szczęścia w USA. NIe zawsze mu się udawało, choć wpadł w oko sławnemu Maurice Bejartowi, który przyjął go do swojego zespołu. W USA znalazł też miłość swego życia - Amerykankę o azjatyckich korzeniach, i oczywiście także wybitną tancerkę.

Kiedy zabrał ją do Izraela, nie do końca chciała się pogodzić z nowym miejscem zamieszkania ani asymilować ucząc hebrajskiego. Za to zdaniem osób wspominających wspólną pracę małżeństwa czasem lepiej rozumiała, co Ohad Naharin miał do przekazania swoim tancerzom, niż on sam. Zanim Izrael pojął, z jakiego formatu choreografem przyjdzie mu obcować, sporo czasu musiało upłynąć. Jeszcze gorzej mieli politycy, którzy w imię nie drażnienia ortodoksyjnych Żydów, chcieli wymusić na tancerzach założenie kalesonów na występ z okazji 50-lecia Izraela. Cały zespół się zbuntował, a w kraju niemal rozgorzały zamieszki walczące o rozdział kultury od religii. Niebywałe.

Pomijając dość niszowy temat, sam film jako dokument ogląda się właściwie z zapartym tchem. Pomijając zdjęcia archiwalne, opatrzone efektami i doskonale dobraną muzyką, rejestrowane przez osiem lat fragmenty kolejnych spektakli tworzą wizualne obrazy, które hipnotyzują i uwodzą. Dobra historia, z odrobiną polityki, o pasji, która przezwycięża trudności i jest niezwykle zaraźliwa. Zatańczycie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny