Wystarczy bowiem rzut oka na pomysł podwyżek dla ministrów, wiceministrów, wojewodów. Ledwie projekt posłów PiS ujrzał światło nocne, a już nazajutrz partia starała się z niego wycofać rakiem. Mnie najbardziej ubawiło uzasadnienie dla dobrej zmiany w kieszeniach pierwszego garnituru. Wiceminister Jarosław Zieliński tak ją tłumaczył: Rozmawiamy o wynagrodzeniu za uczciwą, dobrą, wydajną pracę.
Już chyba nawet dzieci nie wierzą, choć one głosu wyborczego nie mają, że polityk garnie się do władzy dla idei. Taki jest bowiem przywilej zwycięzcy wyborów, że może pozwolić sobie na dowolną kontrybucję. Takie prawo mieli poprzednicy PiS, takie prawo będą mieli też następcy (jeśli skarb państwa da jeszcze radę). I to powinni przyznać akolici dobrej zmiany zamiast ściemniać o uldze dla ludzi wydajnej roboty. Ale tego nie zrobią, bo się okaże, że zamiast misjonarzy przy władzy są kasiarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?