Mikołajek przyszedł na świat przed półwieczem. I nadal ma się znakomicie. Bo nadal są dzieciaki mądre i głupie, bogate i biedne, w szkole są kujony i lenie. Jak w życiu. A że Goscinny zmysł obserwacji i poczucie humoru miał pyszne, przeniesione na ekran opowiadania bawią. Zwłaszcza, że reżyser skupia się na jednej z fundamentalnych traum dzieciństwa - co się stanie, kiedy na świat przyjdzie młodsze rodzeństwo? Czy rodzice będą mnie tak samo kochać, czy w ogóle chcę je mieć?
Drugim filarem filmu jest osadzona w pierwszej połowie lat 60. XX wieku szkoła. Chyba publiczna, ale raczej rygorystyczna i z elementami science fiction. Dlaczego? Bo dzieciaki piszą stalówkami maczanymi w kałamarzach! Ale też mieszkają w sympatycznych szeregówkach, a nawet mają rodziców, których stać na pałac i rolls royce.
Nieźle wybawią się też na filmie dorośli, bo rodzice Mikołajka ciągle się kłócą, impreza urządzona dla szefa taty zamienia się w farsę zakończoną upadkiem pod stół pani domu. Niby to wszystko już widzieliśmy, ale w wersji francuskiej jest bardziej bezpretensjonalne i urocze.
Bo Francuzi nie gęsi i o swoje znakomicie dbają. Kiedyś filmy o dzieciakach były domeną polskiego kina, ale u nas przeważały raczej małe dramaty, nawet w starych serialach. Mikołajka porównać by można jedynie do Wojny domowej, ale ta z kolei ukazuje epokę big bitu, rewolucji obyczajowej przemieszaną z małą gomułkowską stabilizacją. Świat Mikołajka to świat, który nie spodziewa się, że za kilka lat jego starsi koledzy na ulicach Paryża zbudują barykady, a koleżanki zrzucą kretonowe sukienki i spalą biustonosze.
Francuzi zadbali o swoje, bo ukazują piękny, podmiejski Paryż, zabytkową szkołę, dzieciaki grające przyjaciół Mikołajka to prawdziwa galeria sympatycznych urwisów, ba, nawet w rolach rodziców obsadzili parę 45-latków, którzy nie dość że są aktorami to jeszcze w w olnych chwilach nagrywają płyty. Zdolny to naród i muzykalny, co dowodzi choćby rewelacyjny motyw przewodni, od razu kojarzący się z muzyką spod dachów Paryża. Świetny rodzinny film i bardzo francuski.
Czas na polski, byle już nie grał w nim Chyra, Więckiewicz ani Adamczyk. Wierzę, ze aktorów mamy niezgorszych, a i zdolnych dzieciaków nie brakuje. czas znaleźć następców Henryka Gołębiewskiego, drodzy reżyserzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?