MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miasta partnerskie za granicą. Więcej wydatków niż korzyści.

Julita Januszkiewicz
Tak naprawdę, to władze bawią się za pieniądze podatnika – mówi Antoni Pełkowski
Tak naprawdę, to władze bawią się za pieniądze podatnika – mówi Antoni Pełkowski Fot. sxc.hu
Tak oceniają władze podbiałostockich gmin. Możemy wymieniać się doświadczeniami - mówi Sławomir Halicki, burmistrz Suraża. - To zbędne. Publiczne pieniądze są wydawane na wyjazdy dygnitarzy - uważa Roman Czepe burmistrz Łap.

Gmina Supraśl od lat współpracuje ze szwajcarską gminą Balstahl. Ideą partnerstwa jest obustronne poznawanie kultur i nowe kontakty. Pytany o efekty, jakie z tej współpracy ma przeciętny supraślanin, burmistrz Wiktor Grygiencz twierdzi, że to widać.

- Czterystu naszych mieszkańców odwiedziło Balstahl. Dotychczas gościliśmy ponad trzystu Szwajcarów - chwali się. Dodaje, że poprawiła się w Supraślu estetyka. - Ludzie bardziej dbają o swoje ogródki. Powstały bulwary, skwery i kanalizacja. Nie mamy się czego wstydzić - podkreśla burmistrz. - A uczniowie z Centrum Edukacji wyjeżdżają na praktyki zawodowe do Niemiec i Szwajcarii.

Czarnej Białostockiej nie układa się współpraca z jedną z niemieckich gmin. - Jest ona bardzo trudna. Brakuje kontaktów - mówi burmistrz Tadeusz Matejko.

Przypomina o projekcie wymiany uczniowskiej, który upadł, bo nie było chęci ze strony niemieckiej. - Straciliśmy wtedy pieniądze - mówi. - Ale nasi strażacy utrzymują kontakty z tą gminą, odwiedzają się.

Natomiast Suraż współpracuje z białoruską i ukraińską miejscowością o tej samej nazwie. - To wymiana kulturalna, przekazywanie doświadczeń samorządowych, spotkania władz - wylicza Sławomir Halicki, burmistrz Suraża.

Jednak na pytanie, co ze współpracy mają mieszkańcy Suraża, burmistrz nie potrafi odpowiedzieć. - Konkret jest bardzo trudny. A dlaczego mieszkańcy mają bezpośrednio korzystać? - pyta Sławomir Halicki. - Przecież mogą wziąć udział w imprezie, nawiązać przyjaźnie, itp.

Miasta partnerskiego poza Polską nie ma Wasilków. - To zbędne. Tylko sztuka dla sztuki, która nie daje żadnych korzyści. Tak naprawdę, to władze bawią się za pieniądze podatnika - mówi Antoni Pełkowski.

To samo mówi Roman Czepe, burmistrz Łap. Co prawda, gmina współpracuje z ukraińskim Korostyszewem, ale to kontakty ograniczone i jednostronne. - Nie cierpię, gdy publiczne pieniądze są wydawane na zagraniczne wyjazdy dygnitarzy - uważa burmistrz Czepe.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny