MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marko Cetkovic. 25-letni pomocnik z Czarnogóry to objawienie

Tomasz Dworzańczyk
Po ostatnich meczach Jagiellonii bardzo głośno zrobiło się o Marko Cetkovicu. Czarnogórzec jest w bardzo dobrej dyspozycji.
Po ostatnich meczach Jagiellonii bardzo głośno zrobiło się o Marko Cetkovicu. Czarnogórzec jest w bardzo dobrej dyspozycji. Wojciech Oksztol
Objawieniem kilku ostatnich spotkań żółto-czerwonych jest Marko Cetkovic. 25-letni pomocnik z Czarnogóry udowodnił, że może stać się wkrótce gwiazdą polskiej ekstraklasy.

- Spokojnie do tego podchodzę. Na razie rozegrałem dopiero dwa mecze w pełnym wymiarze czasowym. Owszem, wyszły całkiem nieźle, ale stać mnie na jeszcze lepszą grę - podkreśla Cetkovic.

Piłkarz trafił do Jagiellonii tuż przed rozpoczęciem sezonu z Mogrenu Budva. Mówiło się wówczas o nim "czarnogórski Messi", jednak nawet ówczesny trener żółto-czerwonych Michał Probierz kwitował to pobłażliwym uśmiechem. Obaj panowie nie mieli okazji za długo ze sobą pracować, gdyż wkrótce Probierza zastąpił na stanowisku szkoleniowca Jagi Czesław Michniewicz.

- Przyszedłem do Białegostoku w trudnym momencie. Po pięciu dniach od mojego przyjazdu nastąpiła zmiana trenera. Wiadomo, nowe miejsce, nowi koledzy z drużyny. Trzeba było trochę się przyzwyczaić - wspomina Cetkovic.

Znał swoją wartość i czekał na szansę

Czarnogórzec dopiero w czwartej kolejce bieżącego sezonu otrzymał szansę debiutu w ekstraklasie. Zagrał pół godziny w wygranym meczu Cracovią Kraków 2:1.

- Wcześniej wystąpiłem w dwóch spotkaniach Młodej Ekstraklasy. Wiem, że trener Michniewicz widział tam moją grę. Byłem świadomy swoich umiejętności i cierpliwie czekałem na szansę - opowiada Cetkovic. - W końcu zadebiutowałem z Cracovią i wywalczyłem rzut karny. Chyba po tym meczu szkoleniowiec zaufał mi już bardziej - dodaje.

Prawdziwą szansę Czarnogórzec otrzymał jednak na skutek kontuzji Dawida Plizgi. Nieszczęście kolegi umożliwiło mu wreszcie grę w wyjściowej jedenastce żółto-czerwonych.

- Przykro mi, że Dawidowi przydarzyła się kontuzja. Wiem, że w pewnym sensie ułatwiło mi to przebicie się do pierwszego składu - przyznaje Cetkovic. - Wiadomo, że każdy chce grać jak najwięcej i najlepiej od początku meczu. Wówczas łatwiej pokazać umiejętności na boisku - wyjaśnia.

Znakiem firmowym Cetkovica stały się prostopadłe podania, otwierające drogę do bramki przeciwnika. Pomocnik Jagi kilka razy fenomenalnie dogrywał partnerom, jednak jak na razie zaliczył tylko jedną asystę, przy golu Tomasza Frankowskiego w meczu z Zagłębiem Lubin.

- Gra z Frankiem to prawdziwa przyjemność. On doskonale wie, jak się ustawić, dlatego nie jest trudno znaleźć go w polu karnym - przyznaje Czarnogórzec.

Jak sam zapewnia, asysty nie są jego jedynym atutem. W swoim kraju Cetkovic znany był także ze zdobywania bramek. W Polsce ta sztuka jeszcze mu się nie powiodła.

- Miałem dotychczas ze trzy, cztery sytuacje do strzelenia gola. Najbardziej żałuje zmarnowanej okazji w meczu z Polonią Warszawa - tłumaczy Cetkovic. - Ale na pewno wkrótce coś wpadnie. Może nawet w piątek w najbliższym spotkaniu z Górnikiem Zabrze - zapowiada.

Czarnogórzec dobrze czuje się w Białymstoku i nie narzeka na samotność. Wraz z nim przyjechała żona oraz dwuletni syn. W razie czego towarzystwa dotrzymują także rodacy - Luka Pejovic i Ermin Seratlic.

- Nie ukrywam, że to od nich i jeszcze wcześniej od Mladena Kascelana dowiedziałem się w ogóle o takim klubie, jak Jagiellonia. Bardzo się cieszę, że tu trafiłem, chociaż w Białymstoku obecnie jest dużo zimniej niż w Czarnogórze. Na razie jednak nie myślę o kolejnej przeprowadzce. Moim najbliższym celem jest jak najlepsza gra. Chciałbym utrzymać wysoką dyspozycję jak najdłużej - przekonuje Cetkovic.

Jaga nie jest przystankiem

Jeśli Cetkovic utrzyma formę na dotychczasowym poziomie, to niewykluczone, że upomną się o niego inne, bardziej zamożne kluby. Sam Cetkovic podchodzi do tego spokojnie. Kontrakt wiąże go z żółto-czerwonymi do czerwca 2014 roku. Poza tym piłkarz miał okazję już przebywać w tak uznanej firmie, jaką jest Partizan Belgrad i wie, że przebić się nie jest wcale łatwo.

- Nie traktuję pobytu w Jagiellonii tylko jako przystanku w karierze. Mam w Białymstoku możliwość gry i rozwijania się. W Partizanie było inaczej, dlatego wróciłem do Mogrenu Budva - zauważa Czarnogórzec. - Poza tym mój obecny klub jest naprawdę dobry i nie mam powodów do narzekań - kończy.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny