Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mandaty za plakaty wyborcze nie trafiły do polityków. Straż miejska grozi sądem

Tomasz Mikulicz
Straż miejska zapewnia ustami swego rzecznika, że poda niesfornych polityków do sądu
Straż miejska zapewnia ustami swego rzecznika, że poda niesfornych polityków do sądu Archiwum
Mandaty do 500 zł miały dostać partie, które na czas nie zdjęły plakatów wyborczych. Żaden z polityków nie odebrał jednak mandatu. Teraz straż miejska grozi im sądem.

Jeżeli w ciągu 14 dni politycy nie zapłacą mandatów, skierujemy sprawy do sądu - mówi Jacek Pietraszewski, rzecznik straży miejskiej.

Chodzi o kary, jakie komitety wyborcze mają ponieść za to, że na czas nie zdjęły plakatów wyborczych. Miały zniknąć z przestrzeni miejskiej do 9 listopada, a wisiały jeszcze długo po tym terminie. Strażnicy miejscy obiecywali, że trzymają rękę na pulsie, jednak do dziś nie ukarali żadnego z polityków.

Na początku tłumaczyli się tym, że musieli mieć czas na objechanie miasta i policzenie, ile plakatów wisi po terminie, by potem nałożyć zbiorcze kary. Później mieli wystawić mandaty, ale okazało się, że osoby, które mają je odebrać nie mieszkają w Białymstoku i nie mają możliwość zjawić się osobiście z dnia na dzień. Wyznaczono im więc terminy - od 20 do 22 grudnia. Jednak żaden z przedstawicieli partii się nie zjawił. Jeden z nich faksem poprosił, by wysłać mu mandat pocztą.

- Będzie to tzw. mandat zaoczny. Dopóki nie będzie on jednak zapłacony, nie chcę mówić, o jaki komitet chodzi - twierdzi Jacek Pietraszewski.

Zapłacą mandaty albo straż miejska poda polityków do sądu

Pozostałe partie (wszystkich jest cztery - PO, PiS, PSL i Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikke) muszą zapłacić, jeśli nie chcą sądzić się ze strażą miejską.

- Nic nie wiem o mandatach. U nas zajmuje się tym Warszawa - mówi Ewelina Szerenos z biura zarządu regionu PO.

To samo słyszymy, gdy dzwonimy do innych podlaskich przedstawicieli partii. Wszyscy mówią też o tym, że media nie mają chyba o czym pisać, skoro zajmują się tak mało znaczącą sprawą, jak plakaty wyborcze. Nie ważne, że chodzi o to, że politycy łamią prawo, które sami tworzą.

- Te przepisy powinny być zmienione. Nie może być tak, ze jedna osoba odpowiada za plakaty wiszące na terenie całego kraju - mówi Józef Szczepańczyk, pełnomocnik ds. wyborów krajowego PSL.

Dodaje, że takich wezwań do zapłaty, jak z Białegostoku, przychodzą do niego setki z innych miejscowości.
- Nie mogę się rozerwać i być w kilku miejscach jednocześnie. Dlatego też poprosiłem białostockich strażników o to, by przesłuchali mnie ich koledzy spod Kielc, gdzie mieszkam - twierdzi Józef Szczepańczyk.

Według niego, idealnym rozwiązaniem byłoby przyjęcie takiej zasady, że to gmina na koszt polityków będzie zdejmować nielegalne plakaty.

- Będę się starał, by takie podejście do sprawy stało się prawem - podkreśla Szczepańczyk.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny