- Dziecko było niespokojne, płaczące, cierpiące. Widać, że było z nim bardzo niedobrze - zeznawała lekarka rodzinna.
Na szyi chłopczyka znalazła zmianę, zgrubienie wielkości śliwki węgierki.
- Podejrzewałam naczyniaka. W mojej ocenie Bolek wymagał natychmiastowej diagnostyki i obserwacji w warunkach szpitalnych - podkreślała.
Uznała, że istnieje zagrożenie życia chłopca. Co jednak wytknął jeden z obrońców, w skierowaniu do szpitala nie było ani słowa o naczyniaku. Znalazł się za to wpis: ząbkowanie ze znakiem zapytania na końcu.
- Mam zarejestrowanych pacjentów co 15 minut. Nie miałam czasu. Gdybym w każdym przypadku miała opisywać całą historię choroby, to bym dziennie przyjęła tylko kilka osób - tłumaczyła się.
Przyznała, że miała możliwość wykonania morfologii, ale ważny był czas. A w szpitalu wyniki byłyby znane szybciej.
13-miesięczny Bolek trafił na oddział ratunkowy UDSK, ale został odesłany do domu. Następnego dnia maluch znów był w szpitalu. Miał bezwładną rączkę. Lekarze również nie dopatrzyli się niczego niepokojącego. Chłopiec został w szpitalu dopiero, gdy rodzice przywieźli go tam z wynikiem badań krwi. Wskazywały na białaczkę. Dziecko było w ciężkim stanie. W grudniu 2012 r. zmarło.
Dwaj lekarze z SOR zostali oskarżeni o nieumyślne narażenia dziecka na śmierć. Nie przyznają się do winy. Kolejna rozprawa 5 listopada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?