Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Cicha śpiewa w dziewięciu językach

Anna Kopeć
Karolina Cicha najnowszą płytę nagrała z Bartkiem Pałygą. Śpiewa na niej w dziewięciu językach: jidysz, białoruskim, litewskim, ukraińskim, rosyjskim, romskim, tatarskim, polskim i esperanto.
Karolina Cicha najnowszą płytę nagrała z Bartkiem Pałygą. Śpiewa na niej w dziewięciu językach: jidysz, białoruskim, litewskim, ukraińskim, rosyjskim, romskim, tatarskim, polskim i esperanto. Czarli Bajka
- Mam chyba po prostu artystyczne ADHD - mówi charyzmatyczna artystka Karolina Cicha - nadwyżkę pomysłów.

Z Karoliną Cichą, wokalistką, kompozytorką, mulitiistrumentalistką i aktorką, rozmawia Anna Kopeć

Najnowszą płytę "Wieloma językami" promujesz singlem "Białystok majn hejm". Czy Białystok wciąż jest twoim domem?

Karolina Cicha: To trochę tak jak w tej piosence. Białystok jest krainą lat dzieciństwa, do której wraca się z najcieplejszymi myślami. W ten sposób odnajduję się w klimacie tego utworu. Piosenka powstała w Taszkiencie, czyli z perspektywy przestrzennej. Ja też podobnie patrzę na Białystok.

Tak wspomnieniowo?

- Nie do końca, bo przecież cały czas jestem tu obecna. W piosence miasto jest opanowane przez faszystów i nie można wrócić do niego. Wiadomo, że miasto jest zagrożone. Ja mogę wracać do Białegostoku, ale patrzę na to miasto z ciepłem, które rodzi się z dystansu. Dużo łatwiej umiem się wczuć w sytuację nostalgiczną, tęsknotę za krajem lat dziennych, za sobą z tamtego czasu. W Białymstoku spędziłam nie tylko dzieciństwo, ale i lata liceum, i studiów. W zasadzie wyrosłam z Białegostoku. Nie jestem osobą znikąd.

W albumie, jak sugeruje tytuł, śpiewasz aż w dziewięciu językach. Jak się przygotowywałaś do takiej materii? Jak wyglądała interpretacja piosenek?

- Długo nad tym projektem pracowałam. Najpierw w ramach stypendium artystycznego, które otrzymałam od marszałka województwa podlaskiego szukałam ludzi, którzy mówią w danym języku na zasadzie native speaking - czyli osób, które znają dany język od urodzenia, którym mówiono w ich domach. Najpierw nagrywałam, jak czytają tekst i prosiłam o zarys tłumaczenia. Czasem było to tłumaczenie słowo w słowo. Mając takie tłumaczenie i nagranie wielokrotnie je przesłuchiwałam i uczyłam się wymowy nowych samogłosek i spółgłosek. Ważne było ustawienie głosu tak, by to brzmiało dokładnie jak w danym języku.

Gdzie szukałaś tych native speakerów?

- Trochę to trwało. Zrobiłam sobie podróż po Suwalszczyźnie. Bardzo mi pomogły panie z ośrodka "Pogranicze". Od zespołu "Alna" tworzonego przez Litwinów mieszkających na Suwalszczyźnie dosłałam pieśń w dialekcie dzukowskim. W tym bardzo mi pomogła Alicja Malinowska. Lista osób, którym należą się podziękowania za pomoc na etapie fonetycznym jest bardzo długa.

Najtrudniej było z językiem tatarskim, bo od XVI wieku Tatarzy mieszkający w Polsce nie mówią w swoim języku. Tu mi bardzo pomógł Jan Adamowicz ze Związku Tatarów Rzeczypospolitej Polskiej. Skierował mnie do pani Faridy Ryzwanowicz, która uczy Tatarów ich języka. Pochodzi z Azerbejdżanu, wyszła za mąż za polskiego Tatara. Dała mi dużo materiału na kolejny koncert - cały po tatarsku, ale to przyszłość. To było niesamowite spotkanie.

Trudne było nauczenie się tak wielu różnych języków?

- Tatarski jest dość skomplikowany. Jidysz chce się czytać trochę po niemiecku, a to przecież zupełnie inny język. Niektóre słowa są podobne, ale wymowa jest zupełnie inna. Bardzo mi pomogła hebraistka, pani Ewa Wroczyńska, która znalazła mi pieśń "Bialystok majn hejm". Jednak z samą wymową jidysz pracowałam poza Białymstokiem. Trudno było znaleźć tu osobę, która mówi w jidysz. Uczyłam się go w Warszawie od pani Belii Szwarcman-Czarnoty.
Co było najpierw - teksty czy muzyka?

- W przeważającej części były to pieśni tradycyjne już istniejące jako utwory słowo-muzyczne. Melodie napisałam zaledwie do trzech piosenek. Najpierw sięgałam do utworów, które mnie inspirują muzycznie. Dopiero potem próbowałam dotrzeć do tekstu, do tego jak go wymawiać. Miałam upatrzone konkretne utwory i dopiero wtedy pracowałam nad językiem.

Skąd wziął się pomysł na tę dość oryginalną płytę? Co było impulsem?

- Dotąd pracowałam nad projektami rockowymi. Zdarzało się, że słyszałam, że w tym moim rocku to słychać jakąś bliżej niesprecyzowaną "ludowiznę". Jakby na przekór tym, którzy tej "ludowizny" u mnie słyszeć nie chcieli, postanowiłam zrobić coś faktycznie, konsekwentnie, od początku do końca ową "ludowizną" przesiąknięte, bez żadnej autokorekty, tak jak czuję. Bardzo mi w tym pomógł Bart Pałyga, z którym aranżowaliśmy materiał. Świetnie poczuł i podkręcił klimat, w który chciałam wejść, dodając etniczne instrumenty. Płyta "Wieloma językami" jest prosta, powstawała bez szukania awangardowych, offowych rozwiązań.

Czyli czysty folk?

- Zdecydowanie nie. Raczej czysta ekspresja tradycyjna nowocześnie pomyślana. Pracę nad każdym utworem zaczynaliśmy wychodząc od myślenia groovem, czyli czymś istotnym w muzyce rockowej. Poza instrumentami etnicznymi mamy współczesne instrumentarium np. wiolonczelę elektryczną, samplery, elektroniczną perkusję. Cały czas jest to płyta mocno zakorzeniona w muzyce tradycyjnej. Choć całości nie należy traktować tak jednoznacznie.

Każda twoja płyta jest zupełnie inna zarówno pod względem muzycznym jak i tekstowym. Czy to zamierzone działanie? W ten sposób szukasz swojej drogi, miejsca?

- Mam chyba po prostu artystyczne ADHD, nadwyżkę pomysłów. Część z nich doprowadzam do etapu upublicznienia. W płycie "Wieloma językami" różnorodność jest niejako konstytutywnym elementem kompozycji. Każdy z utworów jest w innym języku, innej skali muzycznej, czy to klezmerskiej, czy cygańskiej, słowiańskiej czy w pentatonice. To trochę inne światy. Łączy je energia muzyczna. O to mi chodziło. Żeby te różnorodne światy współistniały ze sobą na zasadzie kompozycji a nie rywalizacji. Aby poszczególne elementy budowały jedno dzieło, a różnorodność tworzyła spójną, piękną mozaikę. Po koncertach otrzymaliśmy sporo opinii, że to się udało. Czy w materii płyty również - to już pozostawiam do oceny słuchaczy.

Premiera płyty to zapewne dość intensywny czas w twoim życiu. Jakie masz plany na najbliższe tygodnie i miesiące?

- Listopad to przede wszystkim koncerty, oraz nagranie materiału w języku jidysz "Pozdrowienia z Jidyszlandu", grudzień to premiera teledysku. Potem mam zaplanowaną dwumiesięczną przerwę na odzyskiwanie sił po bardzo wyczerpującym roku. A następnie wydaję nagraną już alternatywno-rockową płytę "Jędrusik po Cichu". Mam też plan rozwinięcia projektu "Wieloma językami" o język tatarski.

Album "Wieloma językami" można znaleźć już na sklepowych półkach. "Kurier Poranny" patronuje temu wydawnictwu. Dla naszych Czytelników będziemy mieli egzemplarze tej płyty. Wkrótce konkurs ogłosimy na naszych łamach.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny