Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Alimenty na dzieci tylko na papierze. Prawo nie pomaga

Wojciech Oksztol
Pani Elżbieta ma grubą teczkę korespondencji z komornikiem i prokuraturą. Kobieta traci nadzieję, że kiedykolwiek synowie otrzymają swoje pieniądze.
Pani Elżbieta ma grubą teczkę korespondencji z komornikiem i prokuraturą. Kobieta traci nadzieję, że kiedykolwiek synowie otrzymają swoje pieniądze. Wojciech Oksztol
Elżbieta Orzechowska od 14 lat robi wszystko, żeby jej były mąż płacił alimenty na dzieci. Mają dwóch synów. Prawo nie jest po jej stronie. Mimo przepisów, ojciec zawsze znajduje sposób na ominięcie prawa.

- Musiałam wyjechać za granicę. Tu nie poradziłabym sobie finansowo, chociaż tam też nie jest lekko - mówi Elżbieta Orzechowska, która od czternastu lat walczy o to, by jej były mąż w końcu zaczął płacić alimenty na dzieci.

- Z jego strony nie miałam i nie mam żadnego wsparcia. Nasi synowie, mimo szczerych chęci, nie chodzą na dodatkowe, płatne zajęcia w szkole. Nie stać mnie nawet na te częściowo płatne.

Małżeństwo Elżbiety i Grzegorza trwało pięć lat. Dokładnie w piątą rocznicę ślubu kobieta złożyła w sądzie pozew o rozwód. Chociaż wcześniej dawała ich związkowi kilka razy szansę z nadzieją, że wszystko się jakoś ułoży, nic z tego nie wyszło. Miała dwa wyjścia. Albo żyć z mężczyzną, który znęca się nad nią psychicznie i fizycznie, albo odejść. Wybrała to drugie.

Mieli dorobić się za granicą

Kilka miesięcy po ślubie młodzi małżonkowie wyjechali razem do Belgii. Mieli zarobić na dom i wrócić do Polski.

- Jednak sielanki nie było. Za każdym razem, gdy znajdowałam sobie pracę, zaczynały się awantury o to, że będę miała kochanka - opowiada pani Elżbieta. - Dziś wiem, że mąż w ten sposób chciał uzależnić mnie od siebie. Bez swoich pieniędzy żyłabym na jego łasce i pod jego dyktando. Pracować mogłam tylko wtedy, gdy z pieniędzmi było naprawdę krucho.

Były awantury, a nawet rękoczyny. Gdy kobieta zrobiła obdukcję, mąż stał się bardziej ostrożny.

- Już nie bił. Przykładał mi za to nóż do szyi - ucina. Ciężko jej o tym mówić. Unika tego tematu. - Gdy byłam w ciąży z pierwszym dzieckiem, kazał mi wracać do Polski. Posłuchałam.

Po porodzie, z niespełna czteromiesięcznym synem znów pojechała do męża. Po pół roku awantur i bicia wróciła do Polski.

- Później mówił, jak bardzo zależy mu na rodzinie. Znów uwierzyłam. Zaszłam w kolejną ciążę - opowiada.

Sytuacja się nie poprawiła. Po kilku miesiącach względnego spokoju pani Elżbieta musiała spakować swoje rzeczy. Z ponadrocznym synem i w ciąży wróciła do Polski na stałe.

Z dziećmi w domku na działce

- Zamieszkaliśmy na działce letniskowej w Wasilkowie - wspomina. - Nie mieliśmy zameldowania. Zimą w domku nie było bieżącej wody ani prądu. Jakoś udało się wybudować piec. W takich warunkach mieszkaliśmy prawie pięć lat. Raz mąż sobie o nas przypomniał, jeszcze przed urodzeniem drugiego syna. Na kilka dni zabrał nas do swoich rodziców. Kiedy wspomniałam o tym, że musimy być gdzieś zameldowani, kazał się spakować. Odwiózł nas z powrotem na działki, jak niepotrzebne w domu meble - urywa.

Bezdomnej matce z dwójką dzieci nie przysługiwał lokal komunalny ani mieszkanie socjalne. Cudem udało jej się znaleźć pracę.

- Spotykałam na swojej drodze życzliwych ludzi, którzy naprawdę wiele mi pomogli, ale tak nie można było dłużej żyć - wspomina.

Po trzech latach mieszkania na działkach pani Elżbieta postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.

- Wniosłam sprawę o rozwód. Na pół roku wyjechałam za granicę, żeby zarobić na wymarzony dom, w którym mogłabym normalnie zamieszkać z synami.

Chłopcy w tym czasie zostali pod opieką babci. Odbyła się też sprawa rozwodowa z orzeczeniem o winie. Mąż nie pojawił się w sądzie. Chłopcom zostały przysądzone alimenty na dzieci - po 200 złotych na każdego chłopca. Przez rok były wypłacane z funduszu alimentacyjnego.

Alimenty na dzieci: ojciec nie płacił

Pani Elżbieta przez pół roku ciężko pracowała w Belgii, żeby w końcu kupić wymarzony dom.

- Znalazłam go. Był w surowym stanie i nie można było się w nim zameldować ani zamieszkać - mówi. - Właściciel rozłożył mi kwotę na kilka rat. Wtedy okazało się, że bezdomny nie może kupić domu. Ale to też jakoś udało mi się pokonać. Później trzeba jednak było go wyremontować, żeby w końcu w nim zamieszkać. Na to zabrakło pieniędzy.

Mieszkaniem Elżbiety i jej dwóch synów ciągle był domek letniskowy.

- Za pensję kasjerki nie wyremontowałabym domu. Ledwo wystarczało nam na bieżące potrzeby - wspomina kobieta.

W perspektywie znów był wyjazd za granicę i kolejna rozłąka z dziećmi. - Nie chciałam ich zostawiać. Zbyt wiele nas to kosztowało.
Kiedy razem wyjechali w 1999 roku, skończyły się wypłaty alimentów z funduszu alimentacyjnego. Od tamtej pory na konto chłopców nie wpływają żadne pieniądze.

Pani Elżbieta nie jest jedyną matką w takiej sytuacji.

- Fakt, iż matka wraz z dziećmi wyjechała za granicę, nie zwalnia ojca dzieci z łożenia na ich utrzymanie - mówi radca prawny, Andrzej Ołyński. - Zgodnie z kodeksem rodzinnym i opiekuńczym rodzice obowiązani są do świadczeń alimentacyjnych względem dziecka, które nie jest jeszcze w stanie utrzymać się samodzielnie. Przebywanie za granicą nie zmienia faktu, iż dzieci potrzebują środków na wyżywienie, ubrania czy naukę.

W sytuacji, gdy ojciec nie płaci alimentów, sprawę najlepiej skierować do komornika, który zajmie się egzekucją. W Polsce, gdy alimenty są nieściągalne, można wnioskować o wypłacanie dzieciom świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego. - Zgodnie z prawem ojcowie, którzy uchylają się od płacenia alimentów, mogą być skazani na roboty publiczne, wpisani do krajowego rejestru dłużników lub może zostać im zabrane prawo jazdy - dodaje Ołyński.

Ale Elżbieta Orzechowska to wszystko już przerabiała.

- Praktycznie od 1998 roku chodzę po sądach i prokuraturach, żeby wywalczyć wypłatę zaległych alimentów - załamuje ręce. - Komornik nic nie może wskórać, bo były mąż twierdził, że albo utrzymuje się z dorywczej pracy, albo utrzymuje go ojciec. Nie posiada majątku. Rejestrował się w urzędzie pracy i przedstawiał kwit, że jest bezrobotny - wylicza. - Miał już nawet zabrane prawo jazdy za to, że nie chciał podjąć się pracy proponowanej przez urząd - bo wtedy komornik wszedłby na jego pobory. A bezrobotnemu nie ma czego zabrać.

Ostatnio pan Grzegorz założył firmę, ale jego zdaniem nie przynosi ona żadnych dochodów. Przedstawia potwierdzające to dokumenty. Zameldowany jest u siostry, chociaż z wywiadu komornika wynika, że tam nie przebywa.

W 2010 roku jedna ze spraw w prokuraturze została umorzona, ponieważ ojciec chłopaków wpłacił na ich konto sto złotych.

- O dziwo, te same sto złotych wystarczyło, żeby odzyskał zabrane wcześniej prawo jazdy! - mówi rozgoryczona kobieta.

Pani Elżbieta ma już grubą teczkę korespondencji z prokuraturą i komornikiem.

- Kolejne sprawy rozpatrywane są nie od początku zalegania z alimentami, ale od terminu ostatniego złożenia doniesienia, czyli mniej więcej za ostatni rok - Nikt nie patrzy, że ojciec zalega z alimentami już czternaście lat - dziwi się pani Elżbieta.

Gra niewarta świeczki?

Kobieta zdaje sobie sprawę, że jej synowie mają nikłe szanse na otrzymanie pieniędzy. - Mimo prób wydarcia jakiejkolwiek kwoty, coraz częściej mam wrażenie, że prawo nie jest po stronie i tak skrzywdzonych przez los dzieci - mówi kobieta. - Coraz częściej się przekonuję, że prokuratura ciągle oddala pozwy o spłatę zaległych alimentów dlatego, że wyjechałam z synami za granicę. A tam nie żyje się przecież za darmo. Tam życie też kosztuje. Chciałabym, żeby moi synowie byli wykształconymi ludźmi, ale odpowiedzialność za nich powinien ponosić także ich ojciec.
Dzisiaj ojciec zalega z alimentami na synów ponad 180 tysięcy złotych. I nic sobie z tego nie robi.
Marzeniem pani Elżbiety jest wyremontowanie kupionego przed laty domu i powrót do Polski. - Tylko to nadaje mi sens życia - mówi. - Chciałabym, żeby moi synowie mieli możliwość skończenia dobrych szkół, ale mnie samej na to nie stać.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny