Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Użył płynu do płukania jamy ustnej. Alkomat wykazał alkohol, policja zabrała prawo jazdy.

fot. sxc
Użycie płynu do płukania ust na kilka minut przed prowadzeniem może doprowadzić do sporych problemów
Użycie płynu do płukania ust na kilka minut przed prowadzeniem może doprowadzić do sporych problemów fot. sxc
Kierowca podczas policyjnej kontroli stracił prawo jazdy, bo kilka minut wcześniej użył płynu do płukania ust. Odzyskał je po miesiącu. Ale z zarzutu jazdy po użyciu alkoholu oczyścił się dopiero po pięciu miesiącach przed białostockim sądem.

W sprawę, która ciągnęła się niemal pięć miesięcy zaangażowanych było kilku policjantów, lekarz i przynajmniej trzech sędziów - opowiada pan Piotr, mieszkaniec Grabówki koło Białegostoku, który był podejrzewany o jazdę samochodem po spożyciu alkoholu. - A tak naprawdę można było umorzyć ją na parkingu 22 lutego.

Dwa dmuchnięcia i różne wyniki

To był poniedziałek. Jak zwykle pan Piotr przed godziną 7 jechał samochodem do pracy. W Grabówce koło kościoła zatrzymali go policjanci ruchu drogowego.

- Zdążyłem przejechać może z 800 metrów od domu. Funkcjonariusze od razu kazali mi dmuchać w alkomat. Chyba prowadzili jakąś większą akcję, bo było kilku policjantów - mówi pan Piotr.

Alkomat po pierwszym dmuchnięciu pokazał 0,13 mg alkoholu na 1 decymetr sześcienny wydychanego powietrza. To po przeliczeniu daje 0,26 promila alkoholu w organizmie. Zgodnie z polskimi przepisami kierowca nie może siadać za kółkiem, gdy ma w organizmie 0,2 promila alkoholu.

- Oczywiście byłem zdziwiony wynikiem badania. Nie przypominałem sobie żebym pił alkohol dzień wcześniej czy nawet w ciągu kilku ostatnich dni - tłumaczy kierowca z Grabówki.

Wtedy skojarzył sobie, że zaledwie kilka minut wcześniej płukał jamę ustną specjalnym płynem dentystycznym. I właśnie to mogło wpłynąć na wynik testu na zawartość alkoholu. Po zgłoszeniu tego faktu, policjanci pozwolili kierowcy po 15 minutach dmuchać jeszcze raz. Tym razem alkomat pokazał 0,0 mg. Prawidłowy wynik wprawił jednak funkcjonariuszy w konsternację. Nie uwierzyli w tłumaczenie pana Piotra, że wcześniej użył płynu do płukania ust.

- Nie wiedzieli, co zrobić - opowiada pan Piotr. - Jeden proponował, żeby mnie puścić. Ten drugi, który przeprowadzał badanie, nie był pewny. Widać było, że jest młody i jeszcze niedoświadczony. Postanowili więc poradzić się w centrali. Osoba po drugiej stronie słuchawki powiedziała, żeby zatrzymać prawo jazdy.

Badanie na trzeźwość w szpitalu

Gdy policjanci oznajmili to "nietrzeźwemu“ kierowcy, ten zażądał by zbadano jego krew. Po jakiejś godzinie czekania, przyjechał radiowóz i w obstawie pięciu policjantów pojechał do szpitala miejskiego przy ulicy Sienkiewicza. W między czasie jego ojciec zabrał samochód z miejsca zatrzymania. W przeciwnym razie auto trafiłoby na parking policyjny, za który zatrzymany kierowca musiałby zapłacić. Do tego doszłyby jeszcze koszty holowania przez lawetę wezwaną przez mundurowych.

- Jakiś lekarz dyżurny przeprowadził rutynowe badania na trzeźwość typu trzymanie wyciągniętych rąk przed sobą czy też dotknięcie wskazującym palcem do czubka nosa - tłumaczy pan Piotr. - Zdałem go bardzo dobrze, bo trafiłem w czubek nosa bez pudła.

Lekarz sporządził protokół, że według niego kierowca jest trzeźwy. Pobrana i zaplombowana próbka krwi pojechała do policyjnego laboratorium. A pan Piotr na przesłuchanie w komendzie miejskiej przy ulicy Bema. Tam się jednak okazało, że akurat wszyscy policjanci są zajęci. Przesłuchanie przełożono na inny dzień. W efekcie kierowca pozbawiony prawa jazdy do pracy dotarł po godzinie 11.

Sąd zmienia zdanie dwa razy

Przesłuchanie odbyło się dwa dni później.

Kierowca znowu wyjaśniał, że nie pił alkoholu, a jedynie użył płynu do ust. Miał ze sobą też dwa wyniki z alkotestu potwierdzające całą historię z dnia zatrzymania. Zeznania przyjmowało już dwóch starszych stopniami policjantów.

- Jeden z nich wyszedł na chwilę. Pytał czy można umorzyć śledztwo, ale powiedziano mu, że nie - opowiada pan Piotr.

Sprawa potoczyła się dalej. Kilka dni później kierowca musiał stawić się ponownie na komendzie, bo w jednym miejscu w aktach brakowało jego podpisu. Przyjmowała go wtedy już policjantka. Od niej też dowiedział się, że badanie krwi nie potwierdziło obecności alkoholu.

- Chciałem więc rozmawiać z naczelnikiem, by sprawa nie trafiła do sądu i żeby umorzył ją na tym etapie. Ale policjantka twierdziła, że sprawa została już skierowana do sądu - dodaje.

Po dwóch tygodniach przyszło postanowienie sądowe, że zatrzymanie prawo jazdy było zasadne. Bo przemawiają za tym zebrane dowody. Nie wiedział o jakie dowody chodzi, bo wszystkie które znał oprócz tego pierwszego wyniku 0,26 promila świadczyły o jego niewinności. Zajrzał do akt sprawy w sądzie.

- Nie znalazłem tam nic takiego, co by świadczyło o mojej winie - mówi pan Piotr. - Pierwszy wynik był 0,13, drugi 0,0, badanie krwi 0 alkoholu i protokół lekarza, który jednoznacznie stwierdzał, że nie byłem pod wpływem alkoholu.

Napisał zażalenie do postanowienia z prośbą, by sąd raczył się zapoznać z dowodami w sprawie. Po dwóch tygodniach przyszło pismo z sądu, że zatrzymanie było jednak niezasadne, bo dowody nie świadczą o tym, że pan Piotr prowadził samochód pod wpływem alkoholu.

Jednak z odzyskaniem prawo jazdy nie poszło tak gładko. W sekretariacie sądu otrzymał oryginał postanowienia, z którym udał się do starostwa przy ulicy Borsuczej. Tam jednak nie uwierzono w prawdziwość pisma sądowego. Pan Piotr z numerem faksu do powiatowego wydziału komunikacji wrócił do sekretariatu sądu i wybłagał o przesłanie pisma do starostwa. Potem znowu pojechał na Borsuczą i doprosił się o odnalezienie faksu i wydanie prawa jazdy. Za przechowanie dokumentu w urzędzie musiał zapłacić 10 złotych.

Trzeźwy czy nie, grzywna się należy

To nie był jednak jeszcze koniec sprawy. Pan Piotr dowiedział się że może otrzymać jeszcze grzywnę.

- Miesiąc później otrzymałem zaoczny wyrok skazujący za wykroczenie w postaci jazdy po użyciu alkoholu - opowiada kierowca. - Odstępowano od zabrania prawa jazdy, ale wymierzono 300 złotych grzywny, 50 złotych opłaty sądowej i jeszcze jakieś 30 złotych. Oczywiście nie mogłem się zgodzić na to. Nie chodziło już o pieniądze. W aktach figurowałbym już jako karany.

Pan Piotr znowu napisał odwołanie. A w nim po raz kolejny znalazła się prośba o zapoznanie się z aktami i dowodami w sprawie. Po jakimś czasie otrzymał pismo informujące o rozprawie jawnej z policjantem, który go zatrzymał wtedy w Grabówce, jako świadkiem. Wyznaczono ją na 12 lipca.

- Mimo wszystko nawet w pracy myślałem o tej rozprawie, jak się zachować podczas niej, co powiedzieć. Zastanawiałem się czy tam będzie człowiek, który zrozumie absurd tej sytuacji, czy będą musiał znów się tłumaczyć - przyznaje pan Piotr.

Sprawę tym razem prowadziła już inna sędzia.

- Na szczęście od razu zauważyła, że sytuacja jest po prostu głupia i że ciągają człowieka po sądach bez sensu - mówi kierowca.

Wreszcie po pięciu miesiącach "nietrzeźwy“ kierowca został w pełni uniewinniony.

Policjant podczas rozprawy tłumaczył, że postępował zgodnie z procedurami. Chociaż wyjaśnienie z płynem do płukania ust uważał za wiarygodne, to wykonywał po prostu rutynowe działania. Sędzia w uzasadnieniu mówiła, że policjanci już po drugim dmuchnięciu powinni byli przerwać dochodzenie.

- Nie winię tego młodego policjanta - tłumaczy pan Piotr. - Mógł nie wiedzieć, jak się zachować, ale jego przełożony, który skierował sprawę do sądu powinien wiedzieć, co podpisuje, zapoznać się z aktami i dowodami w sprawie. A on mając za dowody badanie krwi wynikiem zerowym, protokół lekarza stwierdzający, że byłem trzeźwy i badanie alkotestem z zerowym wynikiem skierował sprawę do sądu. Przecież to jest nie możliwe, żebym w ciągu 15 minut zdestylował taką ilość alkoholu lub żeby wyparował z organizmu do poziomu zero.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny