Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paweł Prus z Białegostoku był z TVP Info w chwili katastrofy pod Smoleńskiem

Paweł Prus, TVP INFO
Mieszkańcy Smoleńska dzielą czas na ten przed katastrofą i po katastrofie.
Mieszkańcy Smoleńska dzielą czas na ten przed katastrofą i po katastrofie. ot. BBC News
Premier Putin uściskał polskiego premiera. Nie wiem, czy wy, Polacy, potraficie to zrozumieć, ale w Rosji jeden taki gest znaczy więcej niż tysiąc słów.

Boję się, że teraz już na zawsze smoleńska ziemia zostanie w pamięci jako miejsce przeklęte dla Polaków. Tyle lat walczyliśmy o pojednanie narodów polskiego i rosyjskiego. Ale w najczarniejszych snach nie przewidywaliśmy, że dojdzie do niego nad trumnami kolejnych polskich patriotów - Igor Grigorjew, dyrektor muzeum w Lesie Katyńskim, od kilku dni nie może przestać myśleć o tragicznych wydarzeniach z soboty.

Na ten dzień czekał od wielu miesięcy. On i jego ludzie od lat przygotowują wizyty polskich oficjeli i rodzin katyńskich. Tym razem miało być szczególnie wyjątkowo - nigdy jeszcze nad grobami polskich oficerów nie stanęło tylu polskich gości, ilu miało stanąć w sobotę.

Mieszkańcy Smoleńska dzielą czas na ten przed katastrofą polskiego samolotu oraz po katastrofie. Przed katastrofą czas płynął tu powoli - Smoleńsk - choć liczbą mieszkańców zbliżony jest do Białegostoku w Rosji traktowany jest jako najgłębsza prowincja.

Miasto przypomina sen szalonego urbanisty. Nad rzeką Dniepr obok siebie stoją sypiące tynkiem secesyjne pałacyki oraz rozpadające się fabryki z epoki Związku Radzieckiego. Po dziurawych drogach jeżdżą samochody pamiętające czasy Breżniewa, a ludzie - i ci co mają pracę, jak i bezrobotni - marzą o jednym - wyjechać do Moskwy i nigdy tu nie wracać.

W ułamku sekundy, gdy TU-154M z biało czerwoną szachownicą na ogonie uderzył o bagnisty teren dawnego lotniska wojskowego - wszystko uległo zmianie. Smoleńsk znalazł się w centrum zainteresowania całego świata. Do wieczora w Hotelu Nowym, położonym tuż obok miejsca katastrofy, pojawiło się kilkuset dziennikarzy. Przyjechali nawet reporterzy chińskiej prasy oraz arabskiej telewizji Al-Jazeera.

Dziennikarze z laptopami i kamerami rozłożyli się na placu przed bramą lotniska.

A że złe informacje roznoszą się szybko. Katja i Ala, dwie przyjaciółki ze smoleńskiego podwórka o katastrofie dowiedziały się szybko. Mieszkają na przedmieściach, niedaleko lotniska. Najpierw ze zdumieniem obserwowały jak przed ich domem przez kilka godzin milicja i straż pożarna jeżdżą jak oszalałe.

Potem kupiły kwiaty, biało-czerwone goździki i zaniosły je przed bramę lotniska. Na miejscu paliły się już znicze. Dziewczęta lekko speszone obecnością kamer telewizyjnych, położyły wiązankę przed murem portu lotniczego.

Powiedzieli w dzienniku

- Kiedy ginie jeden człowiek to dla jego najbliższych załamuje się świat. Trudno nawet sobie wyobrazić jak wielu rodzinom gdzieś tam w Polsce właśnie załamał się cały świat - tłumaczą Katja i Ala.

Większość mieszkańców Smoleńska o tragedii, która się wydarzyła w ich mieście usłyszała dopiero wieczorem, z dziennika telewizyjnego. Internet to wciąż rzadkość w wielu domach. Dlatego dopiero wieczorem, zaraz po dzienniku setki ludzi wstało sprzed telewizora i ruszyło w stronę lotniska. W krótkim czasie na resztkach samolotu, które odpadły z prezydenckiego Tupolewa, gdy ten spadał na ziemię, zapłonęły znicze. Blaszane fragmenty kadłuba pokryły stosy kwiatów. Dla wielu smoleńszczan informacja o katastrofie była szokiem podwójnym.

- Ja prawie czterdzieści lat żyję tutaj i tylko raz w życiu pojechałem do Katynia. Jak byłem pionierem w czasach szkolnych złożyliśmy tam kwiaty na pomniku zamordowanych przez hitlerowców żołnierzy Armii Czerwonej. Wiedziałem, że leżą tam pochowani polscy wojskowi, ale nie wiedziałem, że jest ich aż tylu i zginęli tak tragicznie - opowiada Siarhiej, taksówkarz ze Smoleńska. - To straszne, że wasz prezydent i tylu innych ważnych Polaków zginęło właśnie tutaj.

Zobaczyli Putina i Tuska

Aleksiej, trzydziestudwuletni budowlaniec o tragedii dowiedział się jeszcze później, bo dopiero następnego dnia rano. Obudził się jak co dzień, koło ósmej, włączył telewizor i zobaczył, jak premier Putin przez chwilę ściska w ramionach premiera Polski, Donalda Tuska. Zanim zdążył pomyśleć, że nadal śni, usłyszał, że szefowie rządów w nocy spotkali się na miejscu katastrofy samolotu wiozącego prezydenta Polski.

- Gdyby ktoś powiedział mi miesiąc temu, że Putin tak uściska polskiego premiera, nazwałbym go fantastą - opowiada Aleksiej. - Nie wiem, czy wy, Polacy, potraficie to zrozumieć, ale w Rosji jeden taki gest znaczy więcej niż tysiąc słów.

A do katyńskiego memoriału - po kilkudniowym zamieszaniu związanym z wizytą polityków i rodzin katyńskich znowu wróciły spokój i cisza. Nawet dziennikarzy mniej niż zwykle, bo wszyscy na pierwszy sygnał o tragedii poderwali się z miejsca i w mgnieniu oka popędzili na lotnisko. I już tam zostali.

- Od dziesięciu lat razem z wami robiliśmy wszystko, aby świat usłyszał o Katyniu i doszło do symbolicznego pojednania Polaków i Rosjan. Dziś cel został osiągnięty - wzdycha Galina Andriejenkowa z Muzeum w Katyniu. - Ale mimo to nie mogę przestać myśleć o tym, że los znowu potraktował was, Polaków, wyjątkowo okrutnie.

Autor jest dziennikarzem TVP INFO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny