Szopka noworoczna. Polityka - mała i duża - ma dziś wymiar pop.

* Śpiewa prosty obywatel, posiłkując się Wilkami (nie fałszywie):
Olej miał fajny biust
Tadek glace, a Kurski Podlasie w d...
Jarek z lotniskiem zrobił niezły deal
Najgorzej ze wszystkich wyszedł zaś Bill
Robert dzieli stołki jak chce,
Tylko radna Antypiuk była OK
Piękny prezydent pod pełnymi żaglami
Opłynął pół świata, nie licząc się z podatnikami.

* Dzisiaj polityk musi być showmanem
zatańczyć, zaśpiewać, polecieć Niemenem
Pokazać na ekranie, że jest fajny chłop
Polityka - mała i duża - ma dziś wymiar pop.
Radny Rudnicki (PiS) już podczas golenia
Nie może więc opanować żałosnego pienia:
(nuci):
"Po cichu, po wielkiemu ciuchu,
Poszli sobie w Warszawu
I siedzo i nic nie robio
Jurgiel z Putro
W Białymstoku cichosza
Na Podlasiu cichosza
Nie czynio postępu
Nie dzwonio z Mazowsza."
I wdziewa na się trykot z napisem
obietnicą, że "niczego nie będzie",
gdy Kononowicz z PiS-em
wspólnie zasiądą w urzędzie.

* Po puszczy błądzi Cimoszewicz.
Jak zaczarowany królewicz
To się budzi, to znów śpi
SLD błaga, on robi "phi".
PO kusi go stołkiem w Europie
Potem pod nim dołki kopie.
Obraca się Cimoszewicz na pięcie
Prezydentem RP też nie będzie.
(cedzi):
"Żegnam was, już wiem
Nie będę w tym syfie babrał się
Szkoda mnie,
Panowie z PO, z SLD
Wypchajcie się".

* Przed nami rok z wyborami
Tusk załatwił Platformę cudami
Obiecał miłość, że będzie pełna miska
A ekstra - nadprzyrodzone zjawiska.
Poseł Tyszkiewicz ma marsa na czole
Ale już wie jaką odegra tu rolę:
(gromki śpiew):
"W Polskę idziemy, w Polskę Panowie,
By cud dać Tusku,
Będziem agitować i krowę na rowie
Robić wodę z mózgu."

* Dobre wieści dochodzą z Augustowa
Cud - obwodnica, za sto lat, ale będzie gotowa.
Rospuda uratowana, ptaszyna kwili
Teraz ekolodzy na scenę wkroczyli:
(skocznie):
Na prawo pas, na lewo pas
A dołem Rospuda płynie.
Tu rośnie estakada, tam rośnie most
Zmienia się to z godziny na godzinę.
Przybijemy się do drzew hakami,
Unia postraszy budowlańców karami
Zwijajcie tę autostradę z bajerami
Nie będzie drogi usłanej storczykami.

* Augustowianie radośni, zbudowano im kładki
Zrzucają z kładki na jezdnię żabki.
Gramolą się na nie o kulach, z torbami,
To cud drugi, że nie skaczą sami.
Kaczyński za mnóstwo ciężkiej kasy
Zbudował im autostradę w okoliczne lasy.
Mają teraz na grzyby blisko.
Może przerobią ją na lotnisko?
Cudowne lotnisk rozmnożenie?
To byłoby na całą Polskę wydarzenie.
Jedno w Sanikach, drugie na Krywlanach
Da się jeszcze machnąć w Topolanach?
Nie bardzo, więc burmistrz Michałowa
przed wzrokiem wyborców się chowa:
(i ryczy):
Komu biją, temu biją,
ze mnie to jest niezły dzwon!
Tak się okpić, tak załatwić
A przecież zapisałem się do PO.
Z Michałowa miasto zrobiłem,
W centrum ratusz wywaliłem
Wszystko dla zagranicznych gości,
dla lotniska, dla potomności.
Chyba teraz tę ziemię zaorze
i o cud prosząc, krzyżem się położę.

* Marszałek nie ma sobie nic do zarzucenia
Przykładnie wykonywał partyjne zlecania
Dbał o wizerunek, trzymał fason i klasę
Wiedział komu przyznać unijną kasę
Na scenie ustawiał się frontem do kamery
Wygrał wojnę z dyrektorem opery
Może więc spojrzeć w lustro śmiało
I zaśpiewać gromko na salę całą:
(skocznie):
"Czerwone i bure i bure
Pnę się na górę, na górę
Kto ruszyć mnie spróbuje
Tego wykas...uję."

* PO zastała Białystok z bazarami
Zostawi go z galeriami
Kupcy wprawdzie nocami
Uciekają ze sklepów z towarami
I odcięto im w Cerfurze prąd
Ale to "ich ryzyko i błąd".
(pieśń kupców):
"Po Lipowej wicher hula
Pustką zieje Inwalidów Plac
Tęsknota mnie otula
I centrum jest mi brak
Zabrałeś sklepy wszystkie
Zniknął uliczny gwar i szum
Został tylko banki, banków cały tłum"

* Poseł Tyszkiewicz idzie pod Auchan
"Yes, yes, yes! Cud jakiego chcą!
Ukręciliśmy kryzysowi łeb
Litwini wykupili cały sklep."
Poseł wysyła prezydenta na Wschód
Niech poprawi gospodarczy cud.
Azajtyckie tygrysy sprowadzi.
Na trochę się go pozbyć też nie zawadzi.
Prezydent Białegostoku Truskolaski
największy podróżnik podlaski
w rytm dico-polo kica
aż mu się zarumieniły lica
śpiewa z poświstem a'la gej
jak białostockie logo, hej!
(Leci!):
Rzeki przepłynąłem, góry pokonałem
Hongkong odwiedziłem, w Cannes zabalowałem
Tajwan zobaczyłem, się poopalałem.
Teraz sobie siedzę w moim kątku świata
I chce tutaj rządzić jeszcze długie lata.
Na osiedlach wiece sobie załatwiłem,
Cześć zabytków w centrum hurtem wyburzyłem
Deweloperzy mi za to szybko podziękują
I w tych wyborach na mnie zagłosują.
Niech się tam patrioci głośno oburzają
I tak do gadania nic tutaj nie mają
Oj da, Tarira oj da, Tarira oj da, Tarirara…
(prezydentowi nieco się kawałki pokićkały
- wszystkie podobne czegoś
Ale co tam, grunt to śpiewać dla swej chwały)
(Dalej z przytupem):
Opera już wkrótce otworzy swe podwoje
O parkingach zapomniałem, serce moje
Rynek śliczny w centrum wam wybudowałem
Kongres esperanto światowy zorganizowałem…
Hymn przerwany zostaje okrzykami,
To idą hufce skinów z bejsbolami:
"Nie będzie Żydek pluł nam w twarz
Ni dzieci uczył esperanto
Podlaski my naród, białostocki ród
Czarnuchom spuścim manto"

* Może to w rytm marszowej muzyki
Idą chłopcy kopać piłkę na orliki.
Oburzył się na rasizm magistrat cały.
Psują nam reputację w Unii te łyse pały
- zaklął Arłukowicz, niedoszły eurodeputowany
porażką wyborczą ciągle jednak załamany:
(spiewa):
"I Bruksela poszła w dal,
Bankieciki, wielki szmal…
Tylko stołka, tego stołka,
To jest mi naprawdę żal.
Ale przyjdzie jeszcze kryska
Na Kurskiego i na Liska.
Liska pierwszego powieźli
Straci immunitet i cześć pieśni
Kurski nad Białką jest poszukiwany
Zniknął nasz eurodeputowany
W TV jest częściej widziany.
(Kurski z ekranu z ikrą):
"Au sza la la la
Mam dwie lewe ręce
Au sza lal la la
Lansu chcę więcej i więcej
Nie róbcie więc ze mnie idioty
Nie wezmę się do żadnej roboty.
Nie po to wygrałem wybory
By mieć biuro w Białymstoku, matoły
Ja zamiast gadać z wyborcami
Wolę poginać za bliźniakami."
Arłukowicz, choć na razie tylko wice
Zrobi więc tutaj europejskiej kultury stolicę
Będzie opera, prąd dostanie Węglowa
Niech się Lublin czy Łódź schowa.
(wychodzi na scenę):
Wschodzi słońce w naszym mieście
Nie wdziałeś tego jeszcze
popatrz, o popatrz
Szerokimi ulicami, nad operą, teatrami
Popatrz, o popatrz
To kultura nad chwastami
wymachuje kończynami
popatrz, o popatrz
wielka sztuka wyzwolona
Może już tego balona przekuć czas/Może ktoś balona robi z nas
La, la la la la la la

* Zebrał poseł Tyszkiewicz cudów wór
I jedzie do centrali na premiera dwór.
Przedziera się przez zaspy do Warszawy
W radiu leci hit strawy:
"To ja, to ja
słyszysz wołam ciebie ja Sosna
Białystok znów zasypał śnieg
Ale kiedyś nadejdzie wiosna".

Poseł opowiada Tuskowi cuda,
Zapewnia, że wszystko się uda,
Że nie wpuściliśmy kryzysu,
nie daliśmy się świńskiej grypie,
Ale premier coś złym okiem łypie:
(I mruczy złowrogo):
"Mówią o tym wszędzie,
że w Sokółce stał się cud.
Czemu ty nic nie wiesz
Co tu jeszcze będziesz plótł?
Serce znaleziono w opłatku
Gadaj zaraz o tym bratku
Kto za tym stoi?
Czy to może PiS coś kroi?
Zróbmy z tego piarowski chwyt
Piarowski chwyt".
Lecz cuda chodzą swoimi drogami
Kierują się innymi niż ludzkie prawami.
I serce w opłatku i zwykły odruch serca
To cud, który codzienność uświęca.
I nawet politycy, ci przekupni i mściwi
Co jakiś czas bywają życzliwi i tkliwi.
Nowy Rok niech będzie jak biała karta
Czy się zmieni, czy zostanie ta sama warta
Niech się zapiszą w niej tylko mądrze włodarze
Wtedy przyszłoroczna szopka ich nie pokaże
I nas ta ciągła krytyka polityczna nie kręci
Niech więc się stanie cud niepamięci

"Budzisz się z nocy w nowy rok
Nie ma kaca, co za szok
Politycy mądrzy, sąsiad życzliwy
Dzieci grzeczne, sąd sprawiedliwy